czwartek, 31 stycznia 2019

Schizofrenia

Schizofrenia


Autor: psychoterapeuta


Często mówimy, że ktoś jest szalony albo psychiczny. Używamy takiego stwierdzenia w kontekście żartu w gronie przyjaciół lub tez, gdy idziemy ulicą i widzimy człowieka mruczącego do siebie pod nosem.


Myśli czy zachowania ludzi zaburzonych psychicznie mogą nas od nich separować, ponieważ nie rozumiemy, a tym samym boimy się ich. Dla początkujących terapeutów praca z psychotycznymi pacjentami może być przerażająca i przytłaczająca. Doświadczenie bycia z osobą psychotyczną może wywoływać lęk i przerażenie. Najczęstszy typ zaburzenia to schizofrenia.
Termin psychoza odnosi się do psychicznego zaburzenia, w którym istnieje częściowe lub całkowite wycofanie z rzeczywistości. Psychoza w rzeczywistości może przyjmować różne formy. Dwa najbardziej zauważalne objawy to urojenia, które są utrwalonymi, fałszywymi przekonaniami utrzymywanymi przez osobę, które nie poddają się korekcie oraz halucynacje, które są zmysłowymi doświadczeniami, sprawiającymi, ze osoba chora widzi, słyszy lub czuje rzeczy, które nie mają podstawy w rzeczywistości. Nawet, gdy psychotyk nie ma urojeń w danej chwili, jego zdolność do oceny rzeczywistości jest ciężko upośledzona. Osoby doświadczają epizodu psychotycznego i jeszcze często cierpią na inne zaburzenia psychiczne. Większość zaburzeń da się leczyć. Psychoterapia jest sposobem leczenia wielu zaburzeń. Specjalista - psychoterapeuta może wspomagać pacjenta podczas leczenia schizofrenii.

Schizofrenia dotyka ludzi ze wszystkich kręgów społecznych. Nie ma pewności, co do jej przyczyn, nie da się jej zapobiec i nie ma też stu procent sukcesów w leczeniu. Człowiek ze schizofrenią nie potrafi pozostać spójnym w kontakcie z rzeczywistością. Odbierana jest przez niego jako bolesna walka o emocjonalne przetrwanie.
Trwa ciągły spór czy ważniejsze są geny czy wychowanie jako przyczyna schizofrenii, to jednak wszyscy skłaniają się ku temu, iż biologiczna podatność jest rdzeniem zaburzeń z kręgu schizofrenii. Jeśli nie ma dziedzicznej skłonności, same społeczne i psychologiczne czynniki nie są w stanie wywołać schizofrenii.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Depresja poporodowa. Co to właściwie jest?

Depresja poporodowa. Co to właściwie jest?


Autor: Marcin1984


Wiele się słyszy, że kobiety po porodzie mają kiepskie samopoczucie, nie chcą zajmować się swoim nowonarodzonym dzieckiem. Taki stan określany jest jako depresja poporodowa. Portal Familie.pl odkrywa tajemnicę tego zjawiska.


- Długo czekaliśmy na dziecko, w końcu się udało i zaszłam w ciążę - powiedziała nam Kasia, młoda mama z Barczewa. - Bardzo się cieszyłam, że będę miała dziecko. Z czasem jednak radość przeradzała się w stres, że życie już nie będzie takie jak dawniej, że skończą się wyjścia z domu, że nie będzie można już nic zrobić tylko dla siebie. Po porodzie ten stan jeszcze się nasilił. Nie wiem, czy było to spowodowane bólem, jaki towarzyszył mi podczas porodu, czy po prostu uświadomiłam sobie, że nic już nie będzie takie jak wcześniej. Zajmowanie się dzieckiem jest dla mnie karą, a siedzenie z nim w domu - więzieniem. Wkurza mnie, że nie mam czasu spotkać się ze znajomymi na herbatę, czy wyjść wieczorem do kina. Dziś moje dziecko ma już prawie rok, a ja wciąż jestem nerwowa. Każdy krzyk dziecka doprowadza mnie do szewskiej pasji, wszystko mnie denerwuje. Po porodzie zaczęłam się również mocniej kłócić z mężem. Nie mam już nerwów, ani cierpliwości. To zniknęło w momencie, gdy w moim domu pojawiło się dziecko.

Depresja poporodowa jest to zespół problemów natury emocjonalnej związanych z urodzeniem dziecka, który trwa powyżej dwóch tygodni. Najczęściej jest to spowodowane zmianami hormonalnymi zachodzącymi w organizmie kobiety po porodzie.

- Depresja poporodowa nie jest prostym efektem samego porodu. Jej ujawnienie i przebieg wiąże się z całokształtem psychiki. Jedne kobiety mogą być bardziej podatne na zaburzenia emocjonalne, inne mniej- uzupełnia Marcin Jaroszewski, psycholog z Olsztyna.

- Na depresję poporodową składa się wiele czynników, które występują jeszcze przed ciążą. Są to brak wsparcia partnera, niepewna sytuacja materialna, czy wiek kobiety. Najbardziej narażone na wystąpienie depresji po porodzie są nastolatki. - wymienia Jarosław Saczonek.

Jeśli po porodzie występują problemy emocjonalne, ciągłe zmęczenie, brak ochoty do życia, wyrzucanie partnerowi brak pomocy, czy nawet myśli samobójcze, to warto udać się z tym do lekarza. Podczas wizyty lekarz powinien dać do wypełnienia krótką ankietę, tzw. edynburską skalę depresji. Po wypełnieniu tej ankiety zazwyczaj wszystko już jest jasne i lekarz rodzinny może skierować na odpowiednie leczenie.

- Stan depresyjny pojawia się zazwyczaj na kilka dni po porodzie i może trwać nawet do dwóch lat - powiedział nam Jarosław Saczonek. Zdarza się, że kilka spotkań z psychologiem stanowiących formę wsparcia w sytuacji kryzysowej wystarczy, ale bywa też, że niezbędna jest kuracja farmakologiczna służąca poprawie funkcjonowania na poziomie somatycznym - dowiedzieliśmy się od Marcina Jaroszewskiego. - Leczenie depresji, nie tylko tej poporodowej, jest sprawą bardzo indywidualną i poza ogólnymi wskazaniami obejmującymi farmakoterapię i psychoterapię trudno mówić o uniwersalnej i wyczerpującej recepcie na postępowanie w tego typu zaburzeniach zdrowia psychicznego.

Wizyta u specjalisty nie zawsze jest jednak potrzebna. Czasem można wyjść z depresji stosując „domowe sposoby" na poprawę nastroju. Wystarczy, że w czasie, gdy maleństwo śpi nie nadrabiać zaległości w czynnościach domowych jak np. pranie, prasowanie, gotowanie lecz wykorzystać ten czas na relaks i wypoczynek. Przemyślane rozłożenie czasu pozwoli nie tylko zająć się domem i dzieckiem, ale również na poświęceniu się samej sobie. Wybranie się do fryzjera, ładny makijaż czy też ciepła kąpiel mogą sprawić, że kobieta poczuje się znacznie lepiej. Zwiększy się jej poczucie wartości.

Wizyta u lekarza i leczenie specjalistyczne wskazane jest dopiero w momencie, gdy wszystkie domowe sposoby zawiodą. Czasem odrobina tylko wysiłku wystarczy, żeby się wyleczyć oszczędzając przy tym czas i pieniądze.

Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Z autyzmem można żyć normalnie

Z autyzmem można żyć normalnie


Autor: Marcin1984


Autyzm dziecięcy to zaburzenie rozwojowe polegające na obecności anormalnego lub osłabionego rozwoju występującego przed 3 rokiem życia. O tym co powoduje, że dzieci zapadają na autyzm i jak się go leczy rozmawiamy z psychologiem Anną Grabek – Dąbrowską.


Familie.pl: Skąd się bierze autyzm?

Anna Grabek: Ostatnie badania potwierdzają, że autyzm jest chorobą wieloczynnikową. Po części autyzm jest zapisany w genach, ale oprócz tego wpływ na rozwój mogą mieć szczepionki, zwłaszcza te zawierające rtęć, czy środowisko, w jakim dziecko żyje. Czynnikiem mogą być również metale ciężkie, które nie są we właściwy sposób oczyszczane przez organizm dziecka z autyzmem

Familie.pl: Kiedy można zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego?

Anna Grabek: Pierwsze symptomy można zauważyć już u rocznego dziecka. W tak wczesnym wieku jest to jednak bardzo trudne do wychwycenia. Jeśli dziecko nie reaguje na bodźce, unika kontaktu wzrokowego, to już jest dla nas sygnał, że coś się z dzieckiem dzieje.

Familie.pl: Czy autyzm można wyleczyć?

Anna Grabek: Na dzień dzisiejszy autyzm można doprowadzić do takiego stanu, że człowiek będzie potrafił w miarę dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Ogólnie ryzykiem jest to, ze w każdej chwili terapii może nastąpić regres, czyli dziecko będzie się cofać. Cel terapii jest jeden: sprawić, żeby dziecko potrafiło w miarę swoich możliwości funkcjonować w społeczeństwie. Drogi do tego są jednak bardzo różne. Można nawet powiedzieć, że dla każdego dziecka inne.

Familie.pl: Na co rodzice takich dzieci muszą szczególnie uważać?

Anna Grabek: Najważniejsza jest terapia, wspieranie rozwoju dziecka i pomoc rodzicom. Dieta jest jednym z elementów w całej terapii i związana jest z bardzo częstymi problemami z układem pokarmowym. Poza tym ważna jest terapia, w której uczymy rodziców radzenia sobie z takim dzieckiem. Tak samo jak drogi leczenia dzieci są różne, tak również terapie dla rodziców są prowadzone indywidualnie.

Familie.pl: Jakie inne schorzenia są powiązane z autyzmem?

Anna Grabek: Bardzo często jest to upośledzenie mózgu w lekkim, bądź średnim stopniu. Jednak zależy to również od tego w jaki sposób prowadzona jest terapia i opieka i jak szybko rozpoczęto pracę. Jak kompleksowo objęte jest dziecko wspomaganiem ze strony specjalistów.

Familie.pl: Jak może wyglądać funkcjonowanie dziecka autystycznego w społeczeństwie?

Anna Grabek: Należy pamiętać, że dziecko autystyczne postrzega świat inaczej niż my. Nasz świat jest dla niego inny, często przerażający. Żadne badania nie podają tego, jak osoby chore będą funkcjonować w społeczeństwie. Pamiętajmy, że leczenie ma na celu sprawić, aby taki człowiek swobodnie i jak najlepiej mógł funkcjonować w społeczeństwie.

rozmawiał
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Gdy stres pojawia się na Twojej skórze

Gdy stres pojawia się na Twojej skórze


Autor: Emilia Żurek


W codziennym biegu gdy Twoja skóra zmienia się, nie wiesz dlaczego, co robić - pomyśl czy to nie stres, brak odpoczynku, tlenu.

Być może skóra jako zewnętrzny sygnał tego co dzieje się w naszym organizmie tylko włącza lampki sygnalizacyjne. W tn sposób wyczerpany organizm prosi o pomoc.


Gdy stres pojawia się na Twojej skórze -

fragmenty książki Wpływ stresu na skórę z komentarzem autorki:

Codzienne życie stwarza sytuacje, w których przeżywamy emocje. Od radości po rozpacz, od miłości do nienawiści, od „duszącego” żalu po wdzięczność….

Nasze ciało zapisuje każde przeżycie, a skóra pełni funkcje kontaktową pomiędzy tym co zewnętrzne i tym co wewnętrzne.

Poradnik napisany przez dr nauk medycznych L. Rajzer i somatoanalityka, cocha, mediatora dostarcza informacji w jaki sposób zapobiegać, leczyć i akceptować zmiany skórne. Co proponuje współczesna medycyna? Dlaczego nie pomagają lekarstwa i liczne zabiegi specjalistyczne? Często problem powraca i pytamy dlaczego….

Jako trener, terapeuta i zwykły pacjent, który zna z autopsji co to znaczy zaakceptować inność mogłam podzielić się wiedzą i praktycznymi wskazówkami jak radzić sobie z tym co sygnalizuje nasza skóra a czego nie chcemy aprobować.

Czy ktoś kto ma łuszczycę powinien zamykać się w domu? Czy trądzik wyklucza Cię z uczestniczenia w życiu rówieśników? Czy bielacze plamki to powód by skrywać się w ubrania nawet w upalne dni?

„Jeśli ktoś nie aprobuje Twojego wyglądu, to jego sprawa, masz prawo do życia, funkcjonowania publicznego jak każda inna osoba. Dzisiaj TY, jutro może ktoś inny zobaczyć niechciane plamki na skórze. Pragniemy wyglądać atrakcyjnie, mieć idealnie gładką, jędrną i opaloną skórę.

Nie zawsze w życiu mamy natychmiast to, co chcielibyśmy.

Najtrudniej i zarazem najłatwiej żyć, gdy potrafimy zaakceptować sytuacje, na które pozornie nie mamy wpływu. Absurdalnie im mocniej się buntujemy tym bardziej objawy się nasilają. Koncentrujemy myśli, emocje, wewnętrzną energię na problemie i zgodnie z zasadą przyciągania otrzymujemy jeszcze więcej „nieszczęścia”.

W mojej książce "Flirt z samym sobą" proponuję po prostu wsiąść do łódki i płynąć "rzeką życia" z nurtem a nie pod prąd, by cieszyć się tym, że żyjemy, możemy się realizować, mieć przyjaciół, kochać i być kochanym.

Otwierasz oczy, promienie słońca uśmiechają się do Ciebie, zapowiadają piękny dzień.....ale czy Ty potrafisz się nim cieszyć. Nie pójdziesz na plażę w tym bajecznie kolorowym stroju dobranym do Twojej idealnej sylwetki, wszyscy będą spoglądać tylko na TWOJE niedoskonałości skóry.

Czy pomyślałeś, pomyślałaś, że problem jest tak duży jak dużym chcesz go zobaczyć?

„Niepokój o brak aprobaty prawdopodobnie jest przyczyną najsilniejszego lęku, zamykania się w sobie, załamania i ucieczki od ludzi.”(…)

Wewnętrzne przeżycia, zmiany w pracy narządów wypisane są na twarzy. Czytelne dla znających kod odczytu, widoczne dla wszystkich.

Patofizjonomika to wiedza o objawach chorób narządów organizmu ludzkiego dających się odczytać z twarzy.

Twórcą metody jest Natale Ferronata. Patofizjonomika nie jest terapią, ale analizą topografii nawet niewielkich zmian na skórze twarzy sugeruje zagrożenia i patologie oraz pozwala szybko ocenić trafność kierunku leczenia.

Dodatkowa znajomość typu osobowości danej osoby ułatwia wybór synergicznych metod terapeutycznych.

Podczas sesji grupowych uczymy się bardzo wstępnej analizy pierwszych sygnałów zagrożeń w organizmie.

UWAGA: codzienne dopatrywanie się w każdej najmniejszej zmianie na twarzy choroby może tylko doprowadzić do faktycznych problemów zdrowotnych.

Wiedza to intelekt, umiejętność dystansu i obserwacji zjawisk a nie lęk i histeria, zamartwianie się "na wszelki wypadek". (…)

Często chętnie obwiniamy cały świat za nasze problemy i oczekujemy, że inni powinni spełniać nasze życzenia. Dlaczego? Czy my spełniamy ukryte potrzeby bliskich, znajomych?

„Kierujemy określone oczekiwania do otoczenia np.: by akceptowali nasz inny wygląd skóry. Możemy mieć żal jeśli nasze przewidywanie zachowania się innych osób nie urzeczywistniły się. Spójrz obiektywnie – nie musiały.

Proponuje wykonanie ćwiczenia:

Przez chwilę mentalnie zamień się rolami - ten ktoś - to TY a Ty z piękną zdrową skórą spotykasz kogoś poczerwienionego, sypiącego łuski, w plamki. Jakbyś się zachował, zastanów jakimi argumentami może kierować się druga osoba.

Zobacz nową perspektywę sytuacji.”(…)

Szukając przyczyn zmian skórnych zapominamy o zwykłej gonitwie, braku odpoczynku i snu.

„Jednym z istotnych jest CFS - chronic fatigue syndrome - zespół przewlekłego zmęczenia.

Znane są czynniki wywołujące CFS, ich wpływ na prawidłowe funkcjonowanie układu immunologicznego. Dodatkowo obciążony toksynami organizm w rezultacie staje się łatwym "kąskiem" dla wirusów, bakterii i różnorodnych schorzeń.

Aby cofnąć proces chorobowy skorygować należy co najmniej kilka aspektów decydujących o zdrowiu. Jeśli uruchomi się proces oczyszczania organizmu i nie doprowadzi do wydalenia toksyn objawy mogą się nasilić. Tylko kompleksowa praca nad przyczynami choroby prowadzi do oczekiwanych rezultatów. Uczy cierpliwości i wymaga dogłębnej zmiany stylu życia.

W kalejdoskopie propozycji dla zmienionej skóry nie może zabraknąć pracy z własnymi emocjami, metod wizualizacji zdrowia i medytacji.”(…)

Praca z niewygodną prawdą na swój temat wymaga aprobaty i wysiłku. Konfrontacji z tym co chcielibyśmy zmienić a co pozostawić. Mamy wybór, ale wbrew pozorom nie jest łatwy.

„Pozbycie się „starej” osobowości bardzo często poprawia stan fizycznego zdrowia. Nic jednak nie staraj się zmieniać z rozsądku, bo tak trzeba. Efekty możliwe będą tylko, gdy w poczujesz czas na zmianę.

Jeśli całe życie pozwalasz sobie na zależność, pragniesz zrozumienia i akceptacji tak naprawdę nieświadomie jesteś uzależniony od innych, chociaż oni wcale tego od Ciebie nie żądali. Uwolnienie się mentalne i emocjonalne od zależności nie jest łatwe, ale zawsze możliwe.

Autosugestia to jedna ze skutecznych metod wprowadzenia nowego stylu życia, poprawy zdrowia – wyglądu skóry. Nie oczekuj efektów z godziny na godzinę, w tak krótkim czasie nie dokonają się żadne trwale widoczne przeobrażenia.

Wprowadzenie wypracowanego obrazu mentalnego powinno odbywać się w stanie relaksu.

Relaks opracowany przez dr Fredericka Pierce’a ułatwia rozluźnienie wszystkich mięśni w sposób planowy i skuteczny. Proponuję, aby każda osoba chcąca stosować autosugestię dokonała wyboru metody i przetestowała kilka sposobów na odprężenie SWOJEGO ciała i umysłu.

Relaks, wolność, szczęście – wszyscy znamy te słowa, ale nie zawsze udaje się nawet jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie – czym jest szczęście?

Dla każdego czymś innym lecz dla wszystkich ważnym aspektem poczucia szczęśliwości jest ZAWSZE bycie sobą, pozbycie się głodu akceptacji a głębiej niższego poczucia własnej wartości.”(…)

„Przechodząc transformacje zmieniamy siebie nie innych i wówczas nasuwa się pytanie – jak żyć w tym samym środowisku, otoczeniu z nowym sposobem myślenia, w jaki sposób tworzyć przyszłość?

Coaching & mentoring nie będąc terapią w łagodnym i bezbolesnym procesie uczy odpowiedzialności za swoje życie, mobilizuje do osiągnięcia sukcesu zawodowego i satysfakcji z życia osobistego. Coach to życiowy trener. Pomaga zobaczyć to na co patrzymy i nie widzimy, zrozumieć motywacje w relacjach interpersonalnych, stworzyć realną wizję przyszłości i możliwości jej realizacji. Coach towarzyszy osobie w rozwijaniu jej potencjału i umiejętności w oparciu o indywidualne potrzeby osobiste i zawodowe.” (…)

Jeśli kogoś zainteresował temat proponuję poradnik: Wpływ stresu na skórę Rajzer, Żurek

Nie można zakupić tej pozycji w żadnej księgarni.

Zapraszam do Sklepu Patronackiego - www.sklep.mentalcoach.pl

Z życzeniami uśmiechniętych dni

Emilia Żurek


Emilia Żurek
somatoanalityk, certyfikowany coach & mentor,
mediator
Centrum Terapeutyczno – Szkoleniowe EmVi
www.emvi.pl
www.mentalcoach.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Uzależnienie od drugiego człowieka

Uzależnienie od drugiego człowieka


Autor: Barbara Jeziorek


Miłosne wyznania w stylu "Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie" są sygnałem do zastanowienia się czy przypadkiem nie jesteśmy uzależnieni od osoby do której kierujemy komunikat.


Współzależność to termin opisujący dwoje ludzi w bliskiej relacji, którzy są uzależnieni od siebie. Miłosne wyznania w stylu "Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie" są sygnałem do zastanowienia się czy przypadkiem nie jesteśmy uzależnieni od osoby do której kierujemy komunikat. Co w tym złego? Z początku nic. Jak każdy nałóg zaczyna się niewinnie. Jesteśmy przekonani o pełnej kontroli nad sytuacją, aż w pewnym momencie okazuje się, że już za późno. Uzależniliśmy się od drugiego człowieka. Co to za sobą pociąga? Choćby to, że zamiast uczyć się do egzaminu, uzależniona osoba co pięć minut sprawdza pocztę czy nie przyszedł e-mail od niego/niej. Niecierpliwe oczekiwanie rozprasza i nie pozwala się za nic zabrać. Podobnymi akcjami sabotujemy własne plany życiowe. I ma to miejsce nie tylko w tym co nazywamy "miłością", ale także w relacji "przyjaźni". Dlaczego ujęłam te słowa w cudzysłów? Bo równie dobrze mogłam napisać te słowa po hindusku. Rezultat byłby taki sam: nikt by ich nie zrozumiał. Bo powiedzmy sobie szczerze, że gdyby zapytać 10 osób o znaczenie słów "miłość" i "przyjaźń" to przy dobrych układach uzyskalibyśmy 10 różnych odpowiedzi. Dlaczego przy dobrych układach? Bo niektórzy mieliby spory problem z samym sformułowaniem definicji. Ja jednak chciałabym rozróżnić 2 typy takiej zależności: z uzależnieniem i bez. Ktoś może powiedzieć, że po co ma się od-uzależniać od drugiej osoby skoro tak mu dobrze. To tak jakby narkoman powiedział po co mam przestać brać prochy skoro tak czuję się znacznie lepiej. Ale tak jak przy narkotykach w pewnym momencie następuje spadek nastroju, tak w relacjach z toksyczną współzależnością zaczynamy się wyniszczać od środka. Przykładowo miał/a zadzwonić o 17.00, a jest już 17.01. Czy on/ona mnie nie kocha?! Znalazł/a sobie kogoś innego?! A może nie zależy mu/jej na mnie?! Części osób wyda się to kosmicznie idiotyczne i przekoloryzowane, ale osoby będące w takich relacjach pomyślą sobie "oj, skądś to znam".
Najgorsza sytuacja jest wtedy gdy jedna osoba jest uzależniona, a druga nie. Troszkę lepiej jest gdy obie są uzależnione (wtedy jedna nie wykorzystuje drugiej, tak jak by to mógł zrobić nieuzależniony partner/ka. Bez względu na sytuację czy ktoś jest w reacji z osobą uzależnioną czy nie to i tak podświadomie uważa, że jego partner/ka potrzebuje takiej samej opieki jakiej wymaga ona/a sam. Chce rozwiązywać wszystkie jego/jej problemy, chronić go/ją i ma mu/jej za złe, jeśli ta/ten nie wspomni o jakimś szczególe z jego/jej życia.
Pewna osoba na pytanie czego się obawia w przyjaźni, odpowiedziała, że utraty wolności. Analizując jej wypowiedź stwierdziłam, że z góry zakłada, iż nieodłącznym elementem przyjaźni jest współzależność lub używając bardziej dosadnego określenia: psychiczne uzależnienie od drugiej osoby. Każdy powinien sobie zdać sprawę z tego, czy w jego wizji przyjaźni/miłości jest miejsce na takie uzależnienie. Zastanowić się czy to jest to czego pragnie i ewentualnie zrewidować swoje poglądy. Bo świadomość problemu, który naświetliłam, to połowa sukcesu do jego rozwiązania.


Zapraszam na mojego bloga: AB Rh+
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Libido

Libido


Autor: Iza Salamon


Popęd seksualny jest wpisany w naturę człowieka. Jedni ludzie są bardziej aktywni seksualnie, inni mniej? Dlaczego tak się dzieje? Przeczytaj ten artykuł, a dowiesz się.


Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw przybliżyć pojęcie libido.

Libido – co to jest?

Libido, bo tak nazywany jest popęd płciowy to psychiczna sposób wyrażenia pobudzenia, które pochodzi z wnętrza organizmu. Służy ono zaspokojeniu potrzeb seksualnych. Pojęcie libido zostało wprowadzone przez Freuda. Rozumiał on libido jako energię seksualną.

Libido rozumiane jest również jako potencja seksualna, czyli możliwość i zdolność do reakcji seksualnych. Badania wykazały, że kobiety zwykle cechują się mniejszym libido niż mężczyźni.

Skąd się bierze libido?

Na naszą seksualność mają wpływ zarówno czynniki biologiczne, psychiczne, a nawet społeczno-kulturowe. Popęd seksualny na właściwym poziomie wiąże się z prawidłowym funkcjonowaniem ośrodkowego układu nerwowego.

Co wpływa na aktywność seksualną?

Na aktywność seksualną wpływa wiele czynników.

U kobiet popęd płciowy wiąże się między innymi z hormonami. Ich wpływ należy do złożonych zagadnień, gdyż poziom hormonów płciowych ulega zmianie w zależności cyklu menstruacyjnego, ciąży, okresu laktacji, menopauzy. Hormonami płciowymi, które decydują o popędzie seksualnym są androgeny – estrogeny oraz progesteron. Z naukowe punktu widzenia największa aktywność seksualna powinna przypadać na okres owulacji, jednakże nie zawsze tak jest. Kobiecy popęd płciowy mogą jednocześnie hamować czynniki psychiczne – na przykład obawa przed zajściem w ciążę.

Aktywność seksualna mężczyzn wynika natomiast z temperamentu, własnego obrazu męskości. Zależy także od atrakcyjności partnerki, potrzeb psychicznych. Na libido może wpływać również aspekt finansowy – sytuacja materialna.

Co powoduje spadek libido?

Do spadku popędu seksualnego przyczynia się wiele czynników. U mężczyzn spadek aktywności seksualnej następuje w miarę upływu wieku. Na spadek libido mają również wpływ przebyte oraz obecne choroby – na przykład cukrzyca, choroby układu krążenia, a nawet depresja. O spadku aktywności seksualnej może decydować spożywanie alkoholu, palenie papierosów oraz ogólna kondycja psychiczna.

U kobiet spadek libido również wiąże się z wieloma czynnikami. Częściowo za spadek aktywności seksualnej odpowiedzialne są hormony. Kiedy zmienia się poziom testosteronu ( a dokładniej kiedy następuje jego spadek), wówczas nasza aktywność seksualna spada. Dzieje się tak przeważnie w okresie przedmenopauzalnym. Ponadto przyjmowanie doustnych jednofazowych środków antykoncepcyjnych może powodować spadek libido.

Stres a libido

Stres zaburza wszystko. Przyczynia się do siwienia, wypadania włosów, powstawania trądziku. Sytuacje stresowe wpływają na poziom testosteronu – obniżają go – co powoduje, że nasz popęd płciowy maleje.

Jak wspomóc libido?

Sposobów na przywrócenie dawnej aktywności seksualnej jest wiele. Ostatnio bardzo popularne stały się różnego rodzaju preparaty. Mogą to być tabletki, żele potęgujące doznania, czy różnorodne kremy do stosowania miejscowego. Warto takie produkty (zwłaszcza tabletki) zamawiać z wiarygodnego sprawdzonego źródła. Dzięki temu uniknie się niepożądanych skutków ubocznych, które mogą ewentualnie wystąpić.

Warto również zażyć trochę więcej ruchu. Udowodniono, że aktywność fizyczna usprawnia krążenie, co ma wpływ na sytuację w sypialni. Trzeba jednak pamiętać, że przetrenowanie obniży naszą aktywność seksualną. Dlatego też należy ćwiczyć z umiarem.


iza.salamon

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Łuszczyca i poglądy społeczeństwa

Łuszczyca i poglądy społeczeństwa


Autor: Saimon


Co to jest łuszczyca i jak osoby chore na nią są spostrzegane przez resztę społeczeństwa? Niestety to nie sama choroba jest największym problemem chorych.


Co to jest łuszczyca?
Łuszczyca to przewlekła choroba skóry, która objawia się zaczerwienionymi (czasami czerwonobrązowymi) łuszczącymi się wykwitami na naszej skórze. Łuszczyca to choroba przewlekła, dlatego bardzo często zdarza się, że po jej wyleczeniu po jakimś czasie nawraca.

Łuszczyca i nasza psychika
Niestety łuszczyca nie wiąże się tylko z zmianami skórnymi. Społeczeństwo, w którym żyjemy jest jeszcze nieświadome wielu spraw i jedną z nich jest łuszczyca. Ludzi chorych na tą chorobę bardzo często spostrzega się jako odmieńców, choćby byli trędowaci. Prawdą jest, że choroba ta powoduje znaczące defekty naszej skóry, ale wskazywanie palcami na ludzi z tego powodu jest najgorszym co możemy zrobić. Osoby chore na łuszczycą bardzo często mają problemy z nawiązywaniem nowych kontaktów, ponieważ po prostu się wstydzą, gdyż nieraz już byli wyśmiewani i obrażani z tego powodu.

Takie poglądy zostawili nam nasi przodkowie, ponieważ kiedyś gdy choroba ta nie była tak dobrze znana jak teraz ludzi chorych na łuszczycę izolowano, ponieważ uważano, że choroba jest zakaźna. Mimo iż dzisiaj wiemy już, że łuszczyca nie jest chorobą zakaźną to nadal pozostały w naszym społeczeństwie pewne negatywne poglądy na temat ludzi chorych na łuszczycę.

Bardzo ważne jest aby zmienić te poglądy, ponieważ przedstawiają one nas od najgorszej strony. Chorzy na łuszczycę najbardziej cierpią nie ze względu na chorobę, ale ze względu na opinie ludzi zdrowych. Dlatego powinniśmy uświadamiać wszystkich, że kontakt z chorymi na łuszczycę nie jest ryzykowny, oraz że nie należy traktować chorych jak potworów. Oczywiście jak to zwykle najtrudniej zacząć od nas samych, ale jest to najważniejszy krok. Jeśli my zmienimy swoje poglądy to zrobią to także inny, a po pewnym czasie ludzie z łuszczycą będą mieć łatwiejsze życie. Niestety czasami wydaje mi się, że zanim poglądy społeczeństwa się zmienią to medycyna zdoła całkowicie zwalczyć tą chorobę.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Osoby chore na depresję pomagają innym rozmawiać o depresji

Osoby chore na depresję pomagają innym rozmawiać o depresji


Autor: Krystyna Zdziechowska


Osoby chore na depresję pomagają innym rozmawiać z bliskimi na temat tej choroby w oparciu o własne doświadczenia, na forum portalu wspólnie napisały list do bliskich chorych na depresję czy chorobę dwubiegunową.


Depresja, choć pisze i mówi o niej się coraz więcej, kiedy się przydarzy w najbliższym otoczeniu jest często tematem tabu. Bliscy nie zawsze rozumieją na czym choroba polega i nawet jeśli chcą pomóc - nie potrafią tego zrobić. Widzą człowieka zmęczonego, smutnego, dla którego czasem najprostsze czynności są nie do wykonania. Mówią wtedy: „weź się w garść !" „zabierz się za coś!", a istota tej choroby polega na tym właśnie, że chory nie jest stanie zmobilizować się do aktywności, pogrążają się w smutku, lęku i niepewności. Rodzina niejednokrotnie uważa, że dolegliwości są wymyślone, osoba dotknięta depresją „pieści się" i jest leniem.

Na podstawie własnych doświadczeń członkowie społeczności „Depresja" w portalu www.tacyjakja.pl opracowali „List do bliskich o depresji".

Zwracają się w nim w drugiej osobie bezpośrednio do bliskiej osoby - opisują w prostych słowach co czują będąc w depresji (jest to genialny opis zdaniem lekarza Konsultanta TacyJakJa.pl) i jak się wobec nich najlepiej zachować: jak pomóc, a czego nie robić.
List ze strony portalu może wydrukować każdy na własny użytek, publikacja i powielanie bez zgody portalu jest zabroniona.

Paula34 pisze na Forum TacyJakJa.pl :„W tym liście zawarta jest cała gama uczuć jakie teraz w tej chwili obecnie odczuwam. Ten list powinny przeczytać wszystkie te osoby, które obcują z chorymi na depresje. Powinny je przeczytać, by zrozumiały, że ta choroba jest równie ważna jak wiele innych, a nawet ważniejsza bo dotyka stanu emocjonalnego, stanu duszy.
Dla osób, które nie mają zielonego pojęcia jak, to jest borykać się z tą chorobą to czarna magia.
Dla tych wszystkich osób to właśnie wymysł, to lenistwo, to ucieczka - dla mnie to swego rodzaju więzienie, z którego pomimo tego, że bardzo chciałabym się uwolnić to niestety nie potrafię.
Ile razy podczas rozmów z moimi znajomymi usłyszałam właśnie te słowa: "weź się w garść bo życie się toczy dalej", "weź się za jakąś pracę bo to zwykłe lenistwo", "ogarnij się wreszcie". Proste prawda???
Dla mnie niestety nie i nie wiem czy kiedykolwiek będzie".

Wkrótce kolejna wewnętrzna inicjatywa portalu „List do bliskich o chorobie dwubiegunowej".


pierwszy w Polsce serwis propagujący samoobserwację stanu zdrowia przez chorego na chorobę przewlekłą, w oparciu o anonimowe dzienniczki on-line przygotowane przez lekarzy specjalistów.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Łysienie spowodowane stresem. Jak walczyć z takim łysieniem i czy szmpony na łysienie są skuteczne w tej sytuacji?

Łysienie spowodowane stresem. Jak walczyć z takim łysieniem i czy szampony na łysienie są skuteczne w tej sytuacji?


Autor: Saimon


Stres może być przyczyną łysienia i wielu innych chorób. Niestety nie istnieje na niego żadne lekarstw, więc powinniśmy go unikać.


Wypadanie włosów zazwyczaj wiąże się z wejściem w wiek średni, przez większość nazywany starością. Niestety jest to nieprawidłowe stwierdzenie, ponieważ są przeróżne skutki łysienia.

Jednym z powodów łysienia może być stres. Dla większości osób jest to coś niepoważnego, ale ten fakt został udowodniony naukowo. Oczywiście mały stres nie spowoduje, że wszystkie nasze włosy wypadną, mówię tutaj o silnym i długotrwałym stresie.

Stres najczęściej powoduje łysienie plackowate, czyli szybkie wypadanie włosów rosnących wokół siebie. Tworzą się wtedy takie owalne „placki” bez włosów. Jest to chyba najgorszy rodzaj łysienia, ponieważ takie „placki” wyglądają gorzej niż osoba całkowicie pozbawiona włosów. Na szczęście efekt tej choroby nie jest stały. Jeśli nasz stres minie to jest ogromna szansa, że włosy nam odrosną.

Stres może też być powodem łysienia telogenowego, którego efektem jest wypadnie włosów, ale nie natychmiastowego jak w postaci łysienia plackowatego tylko po jakimś czasie. W przypadku tego łysienia włosy nie odrosną zbyt szybko, ale oczywiście efekty łysienia da się cofnąć.

Na szczęście łysienie z powodu stresu nie dotyczy wszystkich ludzi. Niektóre osoby są odporne, ale niestety Ci, których łysienie spowodowane stresem może dotknąć nie mogą tego uniknąć. Jedynym sposobem jest unikanie stresu, ponieważ nie istnieje żadne skuteczne lekarstwo na ten typ łysienia.

Oczywiście niezależnie z jakiego powodu wypadły nam włosy możemy korzystać z różnych kosmetyków takich jak szampon na łysienie. Kosmetyki takie spowodują odrost włosów, choć nie zagwarantują, że włosy znowu nie wypadną przy silnym stresie.

Osobom, które mają problem z łysieniem z powodu stresu polecam stosowanie kosmetyków wzmacniających włosy lub powodujące ich odrost jeśli jest już za późno na wzmacnianie, ale przede wszystkim polecam walkę z stresem. Powinniśmy unikać stresowych sytuacji, ponieważ powodują one wiele dolegliwości, a nie tylko łysienie. Jeśli nie potrafimy się poradzić sami z stresem to powinniśmy udać się do specjalisty.
Ranking najlepszych produktów przeciw łysieniu Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

„Border” to też człowiek….

„Border” to też człowiek….


Autor: ArtNetia


"Border" to człowiek o osobowości chwiejnej, niestabilnej, to inaczej człowiek stojący na przepaści między życiem a tym co tak naprawdę dzieje się w jego głowie, sercu, duszy, ale "border" to przede wszystkim człowiek,tylko troszkę mocniej przeżywający świat.


Osobowość borderline inaczej określana mianem osobowości z pogranicza to przede wszystkim huśtawka nastrojów i ogromny, nie do ogarnięcia i nie do zrozumienia dla otoczenia, ból i strach. Ale osoby cierpiące na tego typu „schorzenie” są przede wszystkim osobami, które borykają się z dużo gorszym problemem jakim jest … odrzucenie przez społeczeństwo i najbliższych. Uznani są bowiem błędnie za osoby chore psychicznie, z którymi nie warto się zadawać, bo ich nagłe napady złości, przypływy i odpływy emocji, są według nich szkodliwe dla ogółu społeczeństwa. Takie postrzeganie „borderów” jest kaleczące ale wynika ono bardziej z nieświadomości społecznej niż ze świadomej chęci ośmieszenia czy też chęci zniszczenia takiej osoby i upokorzenia jej.
Mówiąc o borderline myślimy od razu schematycznie – choroba psychiczna. Nic bardziej mylnego. Borderline to pewne nabyte i trudne do opanowania i zwalczenia schematy myślowe. To także trudność w nawiązaniu i podtrzymaniu stałej relacji z drugą osobą. To też trudne do zrozumienia i wyjaśnienia potrzeba bliskości a z drugiej strony przemożna chęć zniknięcia i usunięcia się w cień, tam gdzie nikt by nie miał dostępu do zamkniętego świata „bordera”.
Wielu „borderów” słysząc któregoś dnia diagnozę, która brzmi właśnie tak groźnie i obco, na co dzień musi borykać się nie tyle z efektami swojej choroby, ile z problemem natury osobistej jaką jest odrzucenie przez najbliższych, problemy z akceptacją przez przyjaciół a nierzadko przez partnerów życiowych.
Nie ma nic gorszego, niż samotny, przerażony „border”, którego świat nagle staje do góry nogami. Nie ma, na kogo liczyć, rozumieją go jedynie ludzie z jego środowiska. Nikt więcej nie akceptuje, nie rozumie, nie chce dać mu szansy na normalność.
Jako podsumowanie użyję cytatu z jednej z piosenek:

„Pomóż mi, ja też chcę żyć, pomóż mi
Ocal mnie, błagam ocal mnie,
Ja też chcę żyć, pomóż mi…”

http://artnetia.wordpress.com/ Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Anoreksja - zmora czy moda?

Anoreksja - zmora czy moda?


Autor: Kinga Posturzyńska


Ostatnio coraz częściej słyszy się o ciężkich przypadkach anoreksji. Jednak niewiele z nas wie o co naprawdę w tym chodzi...


Anoreksja staje się coraz popularniejsza,dlatego powinno się jej zapobiegać.
Media jednak nie milczą. Co jakiś czas powstają filmy które mają ochronić nastolatki przed "aną"-jednak niestety często bywa odwrotnie,zamiast zapobiegać nakłaniają.
W internecie pojawia się coraz więcej informacji na temat nowych skrajnych przypadków -w których często dochodzi nawet do śmierci. Coraz więcej blogerek,które namawiają inne dziewczyny do swoich poczynań,publikując w Internecie nowe sposoby "cudownej diety".
Warto pamiętać ,że anoreksja jest to choroba psychiczna,i nie należy mylić jej z anemią. Anemia to choroba niedoboru krwi,anoreksja czy bulimia-choroba psychiczna,
przy której często nawet pomoc psychologa nie pomaga.

Ana zaczyna się od tzw.celów. Każda dziewczyna zwana "motylkiem" wyznacza sobie pierwszy cel,a z czasem kolejny i kolejny.Pierwszy cel jest to zazwyczaj chęć utraty 2-4 kilogramów wagi. Gdy cel zostanie osiągnięty pojawiają się następne "teraz chcę ważyć 45,potem 40..." i tak dalej ze skrajności w skrajność. Lecz trzeba w porę powiedzieć stop,ale niestety niewielu dziewczynom zapala się lampka w głowie. Skrajnie wychudzone dziewczyny które uważają się ciągle za grube próbują nowych sposobów. Istnieją różne sposoby na zrzucenie zbędnych kilogramów:
-prowokowanie wymiotów.
-głodówka.
-głodówka plus katorżnicze ćwiczenia.
-faszerowanie się lekami zapobiegającymi apetyt
Anorektyczki lubią dzielić się swoimi nowymi sposobami.Lubią "karmić się głodem" i oglądać inne "motylki".
Gdybym mogła ustrzegłabym inne dziewczyny przed tą chorobą, mam nadzieję, że lekcje w szkole na temat anoreksji, lekcje w telewizji pozwolą na mniejszy odsetek śmierci z udziałem any.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Anoreksja i bulimia - zaczęło się od niewinnego odchudzania

Anoreksja i bulimia - zaczęło się od niewinnego odchudzania


Autor: Ludmiła Chludzińska2


Czym może skończyć się pogoń za szczupłą sylwetką...


Na każdym kroku bombardują nas reklamy z chudymi modelkami, z każdej gazety biją po oczach tytuły "chcesz być zdrowy – schudnij". Słowo "szczupły" stało się synonimem sukcesu. Nie raz nie zdajemy sobie sprawy pod jak silną presją jesteśmy. Żyjemy w zawrotnym tempie, zestresowani, bez wytchnienia zdobywamy kolejne szczyty. Szukamy szybkich i prostych sposobów na rozładowanie napięcia. Coraz częściej takim sposobem stają się nasze posiłki.

Bardzo wiele mówi się o anoreksji - o tym jak powoduje wyniszczenia ciała, o tym, że to choroba duszy. Rzadko kiedy mówi się o tym na czym naprawdę ona polega - że jest poszukiwaniem kontroli. W sytuacjach gdy dominujący rodzice, czy życiowa sytuacja stawiają pod ścianą, nie pozwalają na kierowanie własnym życie - dieta i odchudzanie zaczynają stanowić odskocznię. Nasze własne królestwo, w którym to my decydujemy co, kiedy i w jakiej ilości zjemy. Z jadłospisu znikają kolejne potrawy, coraz trudniej jest wytrwać na diecie, ale chcąc pokazać swoją siłę i determinację kontynuujemy. Wreszcie przychodzi taki moment, w którym w diecie nie pozostaje praktycznie nic. Unikanie spotkań z przyjaciółmi, rodzinnych świąt. Gdy sytuacja do nadprogramowego jedzenia - zawsze można to zrekompensować dodatkową herbatką przeczyszczającą, godziną spędzoną na siłowni czy po prostu sprowokowaniem wymiotów.

Pomimo tego, że organizm nie otrzymuje dostatecznej ilości kalorii potrzebnych do zaspokojenia potrzeb energetycznych, w początkowej fazie anoreksji nie czuje się osłabienia. Na początku przychodzi euforia - pokonanie słabego ciała siłą umysłu, kontrola, perfekcja, siła - te uczucia potrafią upić jak władza czy alkohol. Gdy chore ciało zaczyna czerpać z rezerw, aby podtrzymać wszystkie funkcje życiowe – powoli dają się we znaki brak witamin i minerałów - zaczynają wypadać włosy, pojawiają się problemy z zębami, paznokcie stają się łamliwe. Coraz częściej brak jest sił na najprostsze czynności. Mimo to niemożliwe staje się zjedzenie normalnego posiłku - coś w głowie nie przestaje szeptać "dasz radę, wytrzymasz bez jedzenia, jesteś silny, masz kontrolę".
Utrata tkanki tłuszczowej powoduje nieustanne uczucie zimna - nawet w 30-stopniowym upale dłonie są sine, ciało pokrywa się delikatnym meszkiem. To słaba próba organizmu chronienia się przed zimnem. Po kolei zaczynają zawodzić narządy wewnętrzne - nerki, tarczyca, serce. Układ pokarmowy już od dawna nie pracuje normalnie - z braku pożywienia "zapomina" co to jest trawienie, co tą są tłuszcze... Początkowe uczucie euforii zamienia się w rezygnację, poczucie niższości. W pewnym momencie pojawia się uczucie, że nie wolno jeść, ponieważ nie zasługujemy na posiłek. Pojawiają się depresja, myśli samobójcze.

Anoreksja może trwać latami, a osoba chora przez długi okres czasu egzystować na granicy wyczerpania. Pomimo wszystkich objawów nie jest w stanie jeść. Przy spadku wagi poniżej 70% normy anorektyczka panicznie boi się przytyć. Patrząc na talerz z posiłkiem nie widzi potraw, widzi tylko kalorie i zawartość tłuszczu w poszczególnych składnikach.

A zaczęło się tak niewinnie - od zwykłego odchudzania...

Inne zaburzenie odżywiania, występujące częściej niż anoreksja, jednak mniej medialne, to bulimia. Ona również zaczyna się często od próby zrzucenia kilku kilogramów. Czasem przychodzi gorszy dzień, chwila załamania - napad obżarstwa. Żeby nie rujnować diety trzeba się szybko pozbyć nadmiaru kalorii. Odpowiedzi jest kilka - końskie dawki środków przeczyszczających i moczopędnych, wymioty albo ćwiczenia do utraty sił. Gdy takie napady zaczynają się powtarzać okazuje się, że jedzenie, a następnie wymiotowanie pozwalają w magiczny sposób rozładować napięcie. Niestety tylko na moment - bo potem pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie obrzydzenia i niższości.
Fizyczne konsekwencje bulimii pojawiają się stosunkowo szybko - opuchnięte ślinianki, uszkodzone zęby, brak równowagi elektrolitowej - zaburzenia rytmu serca, bolące gardło od kontaktu z kwasami żołądkowymi. Tych objawów można by wymieniać więcej. To nieprawda, że bulimia nie jest śmiertelna. Przypadki zgonów zdarzają się rzadziej niż w anoreksji, ale są. Zwykle przyczyną jest właśnie zaburzenie pracy któregoś z najważniejszych organów - serca lub nerek, czasem jest to pęknięcie żołądka w wyniku nadmiaru spożytych pokarmów, czasem jest to udana próba samobójcza.
Zaburzenia odżywiania stają się coraz bardziej powszechne. Powoli przestają być domeną kobiet, coraz więcej chorujących to nie nastolatki, ale dojrzałe kobiety lub dzieci poniżej 12 roku życia. Nie sposób nie łączyć tego wzrostu zachorowań z rozwojem mediów i internetu, a także nieustającej kampanii na rzecz szczupłej i pięknej sylwetki.

Odchudzając się bądźmy racjonalni. Jeżeli mamy ciut więcej kilogramów - nie róbmy z tego tragedii. Nauczmy się podchodzić z dystansem do lansowanych w mediach ideałów piękna. Nauczmy się być szczęśliwymi we własnym ciele.
Psycholog we Wrocławiu Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Powody skutecznie zniechęcające nas do szukania pomocy psychologicznej

Powody skutecznie zniechęcające nas do szukania pomocy psychologicznej


Autor: Michał Białko


Poszukiwanie pomocy psychologicznej często wywołuje w nas różną gamę uczuć. Uczucia takie jak niepokój, niechęć, niepewność a często także złość i "dziwny" opór, są normalną reakcją wobec nowej, nieznanej nam sytuacji. Oto kilka przykładów takich obaw.


- Jawne poszukiwanie pomocy, proszenie o nią może być odczytywane przez osobę, która jej w danym momencie potrzebuje jako oznaka słabości. Taka ocena sytuacji wpływa na poczucie własnej wartości w sposób negatywny i może hamować rozwój strategii zaradczych. U osób podatnych na aprobatę społeczną może wytworzyć się fałszywe przeświadczenie, iż korzystanie ze wsparcia psychologicznego obciąży nas na zawsze etykietą osoby cierpiącej na chorobę psychiczną. Człowiek może w sposób nieadekwatny równoważyć pomoc psychologiczną z poważniejszymi zaburzeniami zachowania ("oszalałem").

- Przeświadczenie o możliwości narażenia się na negatywną oceną zniechęca wielu ludzi do korzystania z pomocy psychologicznej. Czynnikiem skutecznie powstrzymującym od skorzystania z wiedzy oraz doświadczenia specjalisty może być poczucie nadmiernej kontroli psychologa nad własnym życiem.

- Wizja długotrwałego oraz kosztownego procesu leczenia nie sprzyja poszukiwaniu pomocy psychologicznej. Nieograniczony ramami czasu okres kontraktu jaki zawiera psycholog z klientem może stanowić dla wielu ludzi zbyt obciążającą relację. Zdarza się, iż jednostka jest przeświadczona o bezużyteczności współpracy ze specjalistą, co także wpływa w sposób bezpośredni na postawę wobec poszukiwania i uzyskiwania pomocy psychologicznej.

- Lęk przed niedostosowaniem tempa oraz kierunku zmian życiowych w wyniku skorzystania z trampoliny usług psychologicznych. Niepewność co do tworzenia spójnej wizji przyszłego modelu funkcjonowania klienta. Wizyta u psychologa może być postrzegana jako zbyt duży krok, wykonany w nie odpowiedniej chwili gdyż jednostka czuje, że nie jest jeszcze gotowa na zidentyfikowanie oraz przezwyciężanie własnych lęków.


Warto przezwyciężać te obawy. Rezultaty z relacji z psychologiem mogą być tylko pozytywne. Specjalista postara się nam skutecznie pomóc na miarę swojej wiedzy i doświadczenia. Pamiętajmy, że nie jesteśmy sami ze swoimi problemami. Nie bójmy się szukać pomocy.



Internetowa Poradnia Psychologiczna Bebia Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Psychoanaliza na co dzień

Psychoanaliza na co dzień


Autor: Keira


Psychoanaliza składa się z żargony licznych, mało dla laika zrozumiałych terminów. Dlatego bardzo mało osób sięga po książki z nią związane. Można ubolewać, że teoria Freuda jest tak mało popularna - a przecież dotyczy nas wszystkich.


Milan Kundera napisał kiedyś : "Człowiek idzie przez teraźniejszość z zawiązanymi oczyma/ Może jedynie przeczuwać i odgadywać co właśnie przeżywa. Dopiero później odwiązuje się mu chusteczkę z oczu i on spojrzawszy w przeszłość , stwierdza co przeżył i jaki to miało sens"

I czy miało ... Psychologia, psychoanaliza składa się z żargonów i mało dla laika zrozumiałych terminów. Dlatego bardzo mało osób sięga po książki z nią związane. Można ubolewać, że teoria Freuda jest tak mało popularna - a przecież dotyczy nas wszystkich. Wszyscy antagoniści Freuda twierdzili ,że ma on obsesję na punkcie seksu. Ale jeśli dobrze wczytamy się w dzieła Freuda dotrze do nas jak bardzo jest to absurdalne. Wielu badaczy pochylało się nad zagadnieniami ludzkiej duszy, jednak żaden nie zajrzał w jej głąb tak daleko jak uczynił to FREUD. Stworzył on psychoanalizę zarówno od strony praktycznej jak i od strony solidnych podstaw naukowych. Co ważne Freud testował psychoanalizę na sobie ... tym samym i my możemy, przypatrzeć się temu co odczuwamy i zostać swoimi własnymi psychoanalitykami. Możemy o sobie , komuś opowiedzieć, napisać swoją historię na forum choćby po to żeby popatrzeć na siebie z boku, nabrać dystansu i ocenić nas samych. Freud potrafił analizować własne przeżycia okiem uczonego, konfrontować je z doświadczeniami pacjentów, literaturą , mitami ... Sami możemy także spróbować, uchylić furtkę , przez którą zajrzymy w głąb swojej podświadomości.

Psycholodzy nie mają złudzeń, że główną przyczyną zaburzeń psychicznych są zakłócenia procesów emocjonalnych. Niestety wiedza o roli emocji nie jest zbyt powszechna. Często wszystko kończy się na lekach. Leki zmieniają nastrój, uspokajają, uśmierzają ból duszy, pokonują bezsenność. Oto nowoczesny i jak powszechnie się wierzy najskuteczniejszy sposób na walkę ze złymi emocjami i obniżonym nastrojem. Brakuje nam jednak wiedzy o tym jak bardzo emocje ważne są w naszym życiu. I to zarówno te dobre jak i te złe. Nie zdajemy sobie niestety sprawy, że wszelkie atakujące nas niepokoje, lęki i złe emocje są po prostu informacją dla nas, która odczytana ( a nie zagłuszana przez leki ) może nam pomóc w życiu. Pomóc żyć pełnią naszego życia! Wiedzę o życiu emocjonalnym zdobywamy w rodzinie, poprzez wychowanie i edukację. Niestety , w ten sposób bezbronnie i nieświadomie przejmujemy od naszego otoczenia przesądy związane z emocjami. Emocje są przewodnikiem, informacją. Mają na celu pomoc nam w zaspokajaniu naszych potrzeb, nawiedzają nas nieustannie. Intensywność emocji pokazuje jak silne było dane przeżycie. Odkrywa zatem znaczenie tego co nas dotyka, łączy się z jakąś potrzebą, porusza naszą sferę emocjonalną. A potrzeba ujawniona przez emocję, zawsze jest potrzebą teraźniejsza. A więc ? Zróbmy sobie sami od czasu mała psychoanalizę Przygarnijmy nasze emocje ! Dajmy im pole do popisu i nie niweczmy ich informacji lekami ... Jeżeli się w nie wsłuchamy - wiele dowiemy się o nas samych i naszych obecnych potrzebach !


Vausti Veir - Netkobiety - Eksperckie Forum dla Kobiet

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

O moim czerwonym nosie, dobrym wychowaniu i gelotologii.

O moim czerwonym nosie, dobrym wychowaniu i gelotologii.


Autor: Barbara Anna Serwin


Pisząc ten tekst założyłam czerwony nos, bo pomyślałam, że może ktoś, komu głowa tak ciąży, że nie poznaje sam siebie, po przeczytaniu tych słów się uśmiechnie. W końcu lubimy pośmiać się z innych a śmiech to zdrowie.


Ostatnio mam gorszy okres i kiepsko się czuję. Kręgosłup strajkuje, więc moje samopoczucie jest w dolnych rejestrach stanów niskich. Gdyby nie stanowcze postanowienie, że się nie dam, to chyba nie pozostałoby mi nic innego aniżeli zabić się własną pięścią. Ale jak postanowiłam, że się nie dam, to się nie daję.
Ignoruję, na ile się da, chroniczny ból i staram się prowadzić normalne życie. Dlatego wracając dzisiaj z zastrzyku, zdecydowałam, że zajdę do pobliskiego marketu i zobaczę, czy nie ma przypadkiem ładnych bucików na wyprzedaży. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Łaziłam sobie ledwie żywa między regałami i jakoś nie mogłam się skupić na zakupach.
Diabli wiedzą po co, pod czaszką tłukła mi się myśl, że te buty już niedługo mogą mi się do niczego nie przydać - Kręgosłup wysiądzie i będę oglądać świat z pozycji inwalidzkiego wózka. To, po co mi wtedy nowe buty? Te czarne myśli nie dały się odgonić, więc doszłam do wniosku, że dzisiaj z zakupów nic nie będzie. Dlatego zrobiłam obrót na pięcie i ruszyłam w kierunku wyjścia.
Nagle, między regałami, zobaczyłam znajomą kobitkę, na chwilę się ożywiłam i kłaniając się jej, powiedziałam: Dzień dobry pani. Znajoma się odkłoniła, ale nie odpowiedziała pozdrowieniem na pozdrowienie.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ukłoniłam się swojemu odbiciu w lustrze. Lustro było wpasowane pomiędzy dwa regały, więc mogłam go nie zauważyć, ale żeby nie poznać siebie, i to na trzeźwo, to jednak przesada.
Może jestem głupia i ledwie żywa, ale za to jaka grzeczna - pomyślałam. Ta konkluzja tak mnie rozśmieszyła, że zaczęłam się histerycznie śmiać i nie mogłam przestać.
Zupełnie mi nie przeszkadzało, że dwie młode ekspedientki, patrzyły na mnie jak na wariatkę. Wcale nie miałam im tego za złe. Sklep był prawie pusty, więc obserwując nielicznych klientów, musiały widzieć jak sama sobie się kłaniam, a potem rechoczę radośnie. To, co niby miały o mnie pomyśleć?
Śmiałam się w sklepie, śmiałam się w drodze do domu. Lubię się śmiać a powód do śmiechu sam się znalazł, więc czemu nie skorzystać.



Starożytni ludzie nie mieli wątpliwości, że zabawa i śmiech służą ludzkiemu zdrowiu, ale z latami trochę o tym zapomniano. I tak, śmiech dla samego śmiechu, bez dobrze uzasadnionych powodów, jest traktowany jako oznaka głupoty.
Współczesny człowiek nie chce być głupcem, więc żeby uwierzyć w to, co starożytni przyjmowali intuicyjnie, potrzebuje naukowych badań. Dlatego stworzono naukę zwaną „gelotologia". Gelotologia zajmuje się badaniem wpływu śmiechu na nasz organizm.
Empirycznie potwierdzono, że śmiech (nawet głupi), poprawia krwioobieg, dzięki czemu nasz organizm otrzymuje więcej tlenu i lepiej pracuje. Śmiejąc się, wciągamy w płuca więcej powietrza, to przekłada się na dobre dotlenienie mózgu, a więc lepszą koncentrację.
Śmiech pobudza nasz układ odpornościowy, bo hamuje wydzielanie adrenaliny i kortyzolu, tzw. hormonów stresu. Jednocześnie zwiększa produkcję endorfin, które są odpowiedzialne za dobry nastrój.
Gdy się śmiejemy elektryczna aktywność obu półkul mózgowych jest lepiej skoordynowana a to zapobiega depresji, która jest plagą współczesnego świata.
Dla leniwych i chcących schudnąć, śmiech może być namiastką ćwiczeń fizycznych. Gdy się śmiejemy, to wprawiamy w ruch wszystkie mięśnie tułowia. Skurcze mięśni podczas śmiechu poprawiają pracę jelit, wątroby a to przyspiesza trawienie i poprawia przemianę materii.
Od ponad 40 lat naukowo udowadnia się, że leczenie śmiechem należy traktować bardzo poważnie. Na świecie powstały fundacje propagujące terapię śmiechem. W Stanach Zjednoczonych, kraju ludzi dzielnych i pogodnych, taka fundacja działa od ponad 20 lat. Na szczęście do Polski też dotarła ta idea. Z końcem ubiegłego wieku powstała Fundacja „Dr Clown" i do szpitali dziecięcych weszli weseli ludzie z czerwonymi nosami.


Opisując sytuację, która miała miejsce w sklepie, też założyłam czerwony nos. Pomyślałam, że może ktoś, komu głowa tak ciąży, że nie poznaje sam siebie, po przeczytaniu tych słów się uśmiechnie. W końcu lubimy pośmiać się z innych a śmiech to zdrowie. Barbara Serwin
Barbara Serwin
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak rozmawiać z bliską osobą chorą na zaburzenie odżywiania

Jak rozmawiać z bliską osobą chorą na zaburzenie odżywiania


Autor: Ludmiła Chludzińska2


Kilka uwag na temat jak wspierać naszych bliskich w tych ciężkich chwilach, gdy nasze oparcie może okazać się kluczem do sukcesu całego procesu leczenia i wychodzenia z choroby.


Terapia zaburzeń odżywiania jest niezwykle trudna dla osób dotkniętych tymi chorobami. Potrzebują one zarówno silnej motywacji do leczenia, jak i wsparcia ze strony najbliższych, aby wytrwać okres wychodzenia z choroby. Osoby dotknięte zaburzeniami odżywiania, zwłaszcza te zdające sobie sprawę z powagi swojego stanu i rozważające podjęcie leczenia, często mają tendencję do izolowania się od otoczenia. Często także szukają zrozumienia na licznych forach internetowych dedykowanych zagadnieniom zaburzeń odżywiania. Niestety w internecie można trafić na fora typu pro ana czy pro mia, które skupiają osoby uznające anoreksję i bulimię jako style życia, a nie choroby. Oferują wsparcie i zrozumienie, ale także zmniejszają motywację do leczenia. Dlatego ważne jest aby mając chorą osobę wśród bliskich zaoferować jej pomoc.

Co zrobić, jeżeli bliska nam osoba cierpi na zaburzenia odżywiania? Na pewno nie wolno kogoś takiego unikać, lub udawać, że problem nie istnieje. Rozmawianie tylko na tematy błahe i nieistotne typu "piękną mamy jesień tego roku" i wycofywanie się z rozmowy za każdym razem gdy temat zbliża się do niebezpiecznych tematów powoduje dalszą alienację chorej/chorego. Powinniśmy także powstrzymać się od wydawania pochopnych osądów typ "ona sama jest sobie winna", lub "te anoreksje i bulimie to tylko fanaberie". Nie będąc psychologami, czy terapeutami, nie doświadczając osobiście czym zaburzenia odżywiania są, nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć przez co przechodzi chora osoba. Starajmy się nie mówić w gniewie, przez to, co słyszymy. Wypaczony chorobą tok myślenia, przekręcony obraz własnej postaci, zdominowanie umysłu jedzeniem, głodówką, odchudzaniem, niskie poczucie wartości - to tylko kilka problemów z którymi na co dzień zmagają się anorektyczki i bulimiczki. Najtrudniej jest zrozumieć to, że w rzeczywistości choroby te nie wynikają z egoizmu czy z próżnej chęci bycia piękną. Mimo, że koncentrują się wokół jedzenia, to tak na prawdę są tylko odzwierciedleniem dużo głębszych problemów.

Rozmawiając o chorobie nie pytajmy "dlaczego?". Przyczyny zaburzeń odżywiania są skomplikowane, wieloczynnikowe. Sama chora/chory bardzo często nie zdaje sobie sprawy z prawdziwych przyczyn, często zaprzecza, że problem w ogóle istnieje. Nie starajmy się koncentrować rozmowy tylko i wyłącznie na chorobie. Przecież każda anorektyczka czy bulimiczka jest żywą osobą, która gdzieś głęboko pod dietami, jedzeniem i odchudzaniem, ma osobowość, tożsamość, upodobania, poglądy. Nie odbierajmy jej możliwości bycia normalną dziewczyną, mówiąc tylko i wyłącznie o jej chorobie. Anoreksja i bulimia przejmują całkowicie kontrolę nad życiem swoich ofiar, więc okazując wsparcie róbmy to wobec osoby, nie wobec choroby.

Osoby z zaburzeniami odżywiania są bardzo czułe na punkcie swojego wyglądu, dlatego rozmawiając z nimi powinniśmy powstrzymać się od wygłaszania komentarzy typu "wyglądasz dużo zdrowiej", "nie wyglądasz jak anorektyczka/bulimiczka", "to co ważne to wnętrze człowieka, a nie jego wygląd". Tego typu słowa, mimo iż wypowiedziane życzliwie i szczerze, mogą zostać zinterpretowane jako komunikat "wyglądasz grubo" i wywołać chęć dalszego odchudzania. Inny temat jakiego powinniśmy unikać rozmawiając z osobą chorą na zaburzenie odżywiania to diety. "Jeżeli chciałaś schudnąć, dlaczego nie zastosowałaś diety i nie zapisałaś się na siłownię?" - tak jak alkoholikowi na odwyku nie proponuje się "po prostu słabszego drinka", tak w przypadku anorektyczek i bulimiczek nie należy kierować ich myślenia w stronę spraw związanych z jedzeniem i odchudzaniem.

Skoro tyle jest tematów, których należy unikać o czym tak właściwie powinniśmy rozmawiać. Nie jest możliwe podanie listy tematów bezpiecznych i zalecanych. Powinniśmy zacząć od słuchania. Mimo, że to co mówią chorzy na zaburzenia odżywiania może nie mieć dla nas sensu, czasami wielką ulgę przynosi po prostu wygadanie się. Dobrym pomysłem jest odciąganie uwagi od jedzenia i odchudzania po posiłkach - tak, aby chora/chory nie miał okazji zastanawiać się ile kalorii właśnie spożył i co by tu zrobić aby się ich szybko pozbyć. Warto jest poszerzać wiedzę na temat zaburzeń odżywiania, tak aby lepiej rozumieć chorą osobę, jednak rozmawiając nie należy próbować grać roli eksperta. Jeżeli już, to zdecydowanie lepiej jest zachęcać do wizyty u specjalisty zaburzeń odżywiania.

Rozmawianie i okazywanie wsparcia osobie z zaburzeniem odżywiania jest trudne, wymaga empatii, taktu, nie raz po prostu żelaznych nerwów. Jednak zawsze warto podjąć trud i rozmawiać. Wsparcie okazane przez bliską osobę może okazać się najlepszą motywacją do leczenia.
Bulimia - kompletny poradnik. Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Po prostu rób to, co lubisz...

Po prostu rób to, co lubisz...


Autor: Monika Rola


Żyjąc w ciągłym pędzie, bieganiem pomiędzy pracą i domem, trudno jest się zatrzymać...i o tym właśnie zatrzymaniu jest poniższy tekst. To mój własny sposób na chwilę relaksu, odpoczynku, odprężenia, odskoczni od problemów dnia codziennego. Może komuś się też przyda.


…Gdzie nie zajrzysz wszędzie kryzys. Nawet typowe plotkarskie gazety znalazły sobie „temat wytrych” w postaci kryzysu. Zaczynam mieć obawy, że jak otworzę lodówkę to też ujrzę kryzys… Może dlatego tak rzadko ja otwieram.
W dobie tego kryzysu każdy gdzieś biegnie, za czymś goni, nie potrafi się zatrzymać. Brak czasu to wytrych numer dwa. Nieustannie słyszę od znajomych „nie czytam, nie chodzę do kina, do teatru, nie jeżdżę na urlop, nie mam wolnego…” A jak już ewentualnie zdarzy się taki moment to zmęczenie bierze górę i jedyne, co robią to idą spać. Wstając są nadal zmęczeni, sfrustrowani i zniecierpliwieni.
Ostatnio w ramach odprężenia obejrzałam po raz kolejny polską komedię z 2000 roku w reżyserii Olafa Lubaszenko „Chłopaki nie płaczą”. Za każdym razem ten sam fragment jest źródłem moich inspiracji i działań. Pozwolę sobie zacytować: „W ogóle bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić”. Ja mam na utrzymaniu rodzinę, jednak to nie zmienia faktu, że stawiam sobie to pytanie i próbuję na nie odpowiedzieć , a potem wprowadzać w życie.
Prawda ta dotyczy nie tylko rzeczy wzniosłych, marzeń, celów życiowych. Jest tak samo ważna dla wydarzeń codziennych.
Właśnie w tej chwili zatrzymaj się i odpowiedz sobie na trzy krótkie pytania. Koniecznie zapisz odpowiedzi.
1. Co lubię robić? (Co mnie odpręża? Co mnie relaksuje? W jaki sposób odpoczywam? Kiedy czuję się najlepiej? Co daje mi witalność i energię? )
2. Jak często chciałabym/chciałbym to robić?
3. Jak często realnie mogę to robić?
Jak już sobie odpowiesz na te ważne pytania, nawet jeśli odpowiedź będzie, że jest to teatr i chciałabyś/chciałbyś być na sztuce w każdym tygodniu, a realnie jest to możliwe raz na dwa miesiące albo, że jest to chodzenie po górach i najlepiej być tam ciągle, a realnie możesz pozwolić sobie na to dwa razy do roku, to po prostu „zacznij to robić”. Tych relaksujących rzeczy, wydarzeń może być kilka i więcej.
Mając świadomość odpowiedzi na te pytania ustalasz sobie małe cele, małe radości, przyjemności, na które cierpliwie czekasz, i które dają Tobie siłę najpierw dlatego, że wiesz, na co czekasz, a później dlatego, że jesteś pełna/pełny energii po przeżytym relaksie. I tak do następnego razu…
U mnie w życiu to zadziałało, więc jest szansa, że w Twoim będzie podobnie, czego z całego serca Tobie życzę.

Monika Rola www.fabrykadiet.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Anoreksja - kto jest winny?

Anoreksja - kto jest winny?


Autor: Ludmiła Chludzińska2


Problem przyczyn anoreksji jest źródłem sporów wśród specjalistów zajmujących się tą tematyką. W poniższym tekście przedstawiam podejście, które całkowicie eliminuje udział rodziców w wykształcaniu się zaburzeń odżywiania i jest coraz popularniejsze w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej.


W rozważaniach na temat przyczyn anoreksji wymienia się całą gamę czynników: rodzinę, media, kulturowe ideały piękna, geny, zaburzenia neurologiczne itd. Naukowcom nie udało się do tej pory wyodrębnić pojedynczej przyczyny. Począwszy od roku 1873, gdy po raz pierwszy została opisana jednostka chorobowa anorexia nervosa problem zdefiniowania przyczyn tego zaburzenia wywoływał kontrowersje. Jedni lekarze podkreślali, że dominującą rolę grają czynniki psychologiczne i środowisko rodzinne, inni lansowali teorie oparte na fizjologii, neurologii, a także genetyce.

Obecnie najbardziej kontrowersyjnym tematem dotyczącym anoreksji jest rola rodziców w wykształcaniu się zaburzeń odżywiania. Przez wiele lat specjaliści psychiatrzy i psycholodzy obstawali przy twierdzeniu, że wadliwie funkcjonujące środowisko rodzinne jest przyczyną nie tylko anoreksji, ale także innych chorób psychicznych – schizofrenii, depresji, czy nerwicy. Powodowało to, że rodzice chorych na anoreksję dziewcząt bardziej skupiali się na poczuciu winy, lub jej zaprzeczaniu, niż na efektywnej pomocy chorym dzieciom. Obecnie coraz popularniejsze jest podejście odwrotne – wykluczanie jakiegokolwiek udziału rodziców, a także podkreślanie, że anoreksja jest zaburzeniem na tle fizjologicznym, a nie psychicznym. Najbardziej jaskrawym przykładem tego typu poglądów jest model Maudsley (od nazwy szpitala, gdzie po raz pierwszy zastosowano terapię opartą na wykluczeniu rodziny z kręgu przyczyn anoreksji). Metodę Maudsley określa się też jako family-based, czyli w wolnym przekładzie prorodzinną.

Podstawowym mottem modelu Maudsley jest zdanie: „Rodzice nie powodują zaburzeń odżywiania”. W materiałach organizacji promujących tą metodę zdanie to jest powtarzane jak mantra przy każdej możliwej okazji. Najbardziej zagożali zwolennicy Maudsley odrzucają także wpływ mediów lansujących szczupłe sylwetki jako ideały piękna, jako możliwe przyczyny anoreksji przyjmując tylko geny, zaburzenia neurologiczne itp. Zwalnianie rodziców z odpowiedzialności za chorobę ich dzieci ma służyć przede wszystkim eliminacji problemu poczucia winy i bardziej zaangażowanej postawie w procesie terapii.

Terapia anoreksji wg modelu Maudsley to terapia rodziny, w której każdy z członków ma ważną rolę do wypełnienia. Przebiega w trzech etapach:
1. Odzyskiwanie wagi – uświadomienie rodzicom fizycznych konsekwencji niedożywienia (hipotermia, zaburzenia hormonalne, zaburzenia pracy serca, efekty emocjonalne), ocena interakcji w rodzinie, pomoc w procesie odżywienia chorego dziecka. Stałym elementem jest obserwacja rodzinnego posiłku przez terapeutę, który w ten sposób może ocenić obyczaje związane ze spożywaniem posiłków w danej rodzinie, a także w jaki sposób rodzice zachęcają chore dziecko do jedzenia większych ilości pokarmu niż zwykle. Rodzice całkowicie decydują o tym kiedy, co i w jakiej ilości chore dziecko jada.
2. Przywrócenie kontroli nad spożywanymi posiłkami w ręce dziecka – etap ten rozpoczyna się wtedy, gdy chory/chora zaakceptuje fakt, że rodzice oczekują spożywania posiłków bardziej obfitych, następuje systematyczny przyrost wagi, a także obserwuje się znaczną zmianę nastroju chorego dziecka (spowodowaną ulgą, że ktoś inny przejął kontrolę nad jego zaburzeniem odżywiania).
3. Praca nad poczuciem tożsamości – rozpoczyna się, gdy chory/chora uzyska powyżej 95% idealnej wagi odpowiedniej dla jego/jej wieku i wzrostu. Praca nad problemami związanymi z dojrzewaniem, dorastaniem i usamodzielnianiem się dziecka, a także nad przywróceniem normalnego stylu życia dziecka i prawidłowych relacji w rodzinie.

W metodzie Maudsley zdejmuje się ciężar odpowiedzialności za chorobę zarówno z rodziców (terapeuta korzysta z pozytywnego wsparcia, pomijając aspekty negatywne), jak i z chorego dziecka (które nie jest odpowiedzialne za swój stan fizjologiczny, a wszelkie wyzywające zachowania anorektyczne są skutkiem choroby). Duży nacisk kładzie się na nawiązanie pozytywnych relacji między chorym na anoreksję dzieckiem a jego/jej rodzeństwem, co ma stanowić wsparcie na etapie, w którym rodzice przejmują całkowitą kontrolę nad żywieniem.

Terapia oparta na modelu Maudsley jest coraz częściej wybieraną metodą leczenia anoreksji na Zachodzie. Jej propagatorzy podkreślają nowatorskość podejścia i skuteczność. I wszystko to brzmi świetnie, aczkolwiek można postawić szereg zastrzeżeń:
1. Skoro anoreksja ma być efektem dysfunkcji fizjologicznej, z całkowitym pominięciem czynników kulturowych i rodzinnych, to w jaki sposób wyjaśnić fakt, że zapadalność na anoreksję znacząco różni się krajach cywilizacji zachodniej i np. cywilizacji Dalekiego Wschodu, islamskiej, czy afrykańskiej? Należy tutaj wspomnieć o tym, że procent chorych na zaburzenia odżywiania w obrębie różnych grup etnicznych na terenie Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii jest bardzo podobny.
2. Skoro zakłada się, że rodzice nie są odpowiedzialni za wykształcanie się zaburzeń odżywiania u ich dzieci, dlaczego ostatni etap terapii obejmuje przywracanie prawidłowych relacji w rodzinie?
3. W jaki sposób wyjaśnić pewne modele zachowań i osobowości powtarzające się w rodzinach anorektycznych obserwowanych przez psychiatrów i psychologów?

Metoda Maudsley jest źródłem nadziei dla wielu rodziców chorych na anoreksję nastolatek. Natomiast nie można pominąć milczeniem faktu, że takie podejście do anoreksji wyewoluowało jako sprzeciw przeciwko obarczaniu rodziców całkowitym ciężarem winy. Należy podkreślić, że analizując przyczyny anoreksji, ewentualny wpływ rodziców nie powinien być traktowany jako obarczanie ich winą, ale raczej jako szukanie sposobów, aby leczyć anoreksję od podstaw – zaczynając od eliminacji przyczyn właśnie. Ma to służyć jako sygnał do zmian, a nie jako oskarżenie.
Psycholog we Wrocławiu Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Anoreksja - choroba odziedziczona po prehistorycznych przodkach?

Anoreksja - choroba odziedziczona po prehistorycznych przodkach?


Autor: Ludmiła Chludzińska2


Wśród wielu teorii na temat przyczyn i mechanizmu anoreksji znalazło się także miejsce dla hipotezy opartej na ewolucjonizmie. Czy anoreksja jest pozostałością prehistorycznego mechanizmu adaptacji człowieka do okresowych wędrówek w poszukiwaniu pożywienia? W artykule próba przedstawienia tej stosunkowo nowej teorii.


Anoreksja jest chorobą o złożonych przyczynach, i stosunkowo jednolitych objawach. Najbardziej popularne próby wyjaśnienia w jaki sposób u danej osoby rozwija się to groźne zaburzenie odżywiania oparte są na podejściu kompleksowym – uznają współistnienie wielu przyczyn. Ujmując najprościej – istnieją predyspozycje biologiczne i osobowościowe do zapadania na anoreksję, często wzmacniane przez kulturową presję (promowanie szczupłego ideału piękna, lansowanie chudości jako wyznacznika sukcesu i dowód na świetną samokontrolę i silną wolę) oraz specyficzne środowisko rodzinne. I wreszcie określić można szereg elementów, które potencjalnie mogą wyzwolić chorobę – molestowanie seksualne, przypadek zaburzeń odżywiania w najbliższej rodzinie, próba odchudzania wspólnie z przyjaciółką, krytyczne uwagi odnośnie wyglądu wygłaszane przez kogoś z najbliższego otoczenia itd.

Jeszcze kilkanaście lat temu w rozważaniach na temat przyczyn anoreksji, oraz wielu innych chorób psychicznych, szczególnie wysoką odpowiedzialnością obarczano rodziny chorych. Skutkiem tego wielu rodziców anorektyczek zamiast skupić się na pomocy swoim dzieciom, pogrążało się w poczuciu winy. Obecnie panuje trend odwrotny – podkreśla się biologiczne i genetyczne przyczyny anoreksji, marginalizując lub całkowicie negując udział rodziców. Jedną z teorii na temat anoreksji, która stosuje takie podejście jest opublikowana w 2003 roku przez Shan Guisinger Adapted to Flee Famine Hypothesis (AFFH), czyli hipoteza adaptacji do głodówki migracyjnej.

AFFH można zaliczyć jako ewolucyjną próbę wyjaśnienia mechanizmu anoreksji, zakłada ona bowiem, że choroba ta wynika z odziedziczonego po prehistorycznych przodkach mechanizmie, dzięki któremu zbieracze nomadzi byli w stanie stłumić uczucie głodu i przy przenoszeniu skupić się na poszukiwaniu nowych miejsc obfitych w pożywienia. Dodatkowo wyłączenie płodności w okresie migracji miało służyć zwiększeniu możliwości przemieszczania się całej grupy, oraz zwiększenie przeżywalności potomstwa wydawanego na świat w bardziej sprzyjających warunkach. Na skutek zmiany trybu życia „gen głodówki migracyjnej” nie jest już potrzebny, natomiast w wyniku ewolucji część populacji nadal go posiada. W konsekwencji osoby z tym genem zapadając na anoreksję są w stanie głodować, oraz zachować wysoką aktywność.

Konsekwencje teorii AFFH w prowadzeniu psychoterapii anoreksji są ogromne. Jednym ze stosowanych elementów terapii było namawianie anorektyczki do „wsłuchiwania się w potrzeby swojego ciała”. Tymczasem w sytuacji, gdy zostanie uruchomiony mechanizm adaptacji do głodówki migracyjnej, sygnały wysyłane przez ciało tłumią potrzebę jedzenia. Zatem wg AFFH terapia anoreksji powinna nakłaniać do sprzeciwiania się potrzebom własnego ciała.

Istnieje szereg argumentów przemawiających za słusznością teorii AFFH. To, że anoreksja rozwijając się w różnych sytuacjach socjologicznych, kulturowych i psychologicznych prowadzi do powstania identycznych objawów – chore zachowują się bardzo podobnie, mają podobny tok myślenia, ich wypowiedzi są często takie same, świadczy o tym, że choroba ta ma podłoże biologiczne. Także negowanie istnienia choroby i potrzeby leczenia sugeruje, że umysł i ciało anorektyczki podpowiada jej, że anoreksja jest tylko okresem przejściowym i zupełnie naturalnym. AFFH budzi także szereg wątpliwości – nie wyjaśnia dlaczego na anoreksję chorują przeważnie kobiety, a także dlaczego w odziedziczonym mechanizmie adaptacyjnym obok łatwego wyzwolenia choroby, nie przetrwało równie łatwe wychodzenie z niej.
Blog anty 'pro ana' Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Podnieś poczucie własnej wartości

Podnieś poczucie własnej wartości


Autor: Krzysztof Grębalski


Ucząc się asertywności podnosisz swoją pewność siebie i poprawiasz obraz siebie.


Jezus dał najlepszy przykład pewności siebie. Był tak dobry i kochający, jak żadna inna osoba kiedykolwiek żyjąca na świecie, a jednak śmiało i odważnie głosił prawdę.
On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
- Mk 4, 39


On pragnie, abyśmy mieli silne poczucie własnej tożsamości i wysoką samoocenę. Mamy kochać samych siebie. Nakazał nam „miłować swojego bliźniego, jak siebie samego” (Mt 19, 19). Powinniśmy kochać siebie nie w egoistyczny sposób, nie po to, by sobie pobłażać, ale ze zdrowym poczuciem własnej wartości i oceny samego siebie.
Zbyt wielu z nas nienawidzi siebie samych, stąd również niechęć do swojego ciała. Kobiety wmawiają sobie, że powinny wyglądać tak, jak anorektyczne modelki na zdjęciach w kolorowych magazynach. Porównując się do innych kobiet zaczynają być głęboko niezadowolone ze swojego wyglądu.

Odrzuć kategoryczne słowa

Czy nękają cię myśli podobne do tych:
- „Powinienem był to zrobić”.
- „Muszę tam iść”.
- „Powinienem był tam być”.
- „Muszę to zrobić”.
_____________________________________________________________________
BIBLIA LECZY – FAKTY ZDROWOTNE

Te kategoryczne słowa są ujściem dla naszego negatywnego myślenia:
- Powinienem
- Muszę
- Oczekuje się
- Nie mogę
_____________________________________________________________________

Te kategoryczne wyrażenia nie zostawiają miejsca na elastyczność myślenia. Taki sztywny tok myślenia zaś prowadzi do frustracji, poczucia winy, wstydu, gniewu i depresji. Niech twoje słowa, nawet te wypowiadane w myśli, będą naznaczone Bożą łaską. Odrzuć kategoryczne wyrażenia, a zastąp je słowami pełnymi łaski:
- Mogę
- Z bożą pomocą
- Uda mi się

Naprawdę możesz się zmienić

Jeśli twoje myślenie jest negatywne, stale powtarzasz sobie: „Nie dam rady się zmienić”. „Już zawsze będę taki”.
Jeśli wyrażałeś tego typu przekonanie, to i ty prawdopodobnie jesteś ofiarą negatywnego myślenia. Z Bożą pomocą zawsze jeszcze możesz się zmienić, bowiem On sam obiecuje zmienić nas na lepsze.
W Biblii czytamy: „My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3, 18).

W tych okolicznościach…

Uwolnij się od tych okoliczności! Nie możesz kontrolować wszystkiego, co dzieje się naokoło ciebie, ale możesz decydować o sposobie swojej reakcji. Sytuacja w twoim życiu może się zmieniać tak łatwo, jak kierunek wiatru. Jeśli twoje szczęście zależy od okoliczności, to skazany jesteś na ciągłe wzloty i upadki nastroju.
Święty Jakub pisze: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (Jk 1, 2-4).
Zmuś się do tego, by szukać dobrych stron każdej sytuacji. Jednym przychodzi to łatwiej niż innym, w zależności od osobowości. Jednak możesz postanowić, że będziesz wdzięczny za dobre rzeczy, które posiadasz, nawet jeśli obecnie znajdujesz się w niezwykle ciężkiej sytuacji. We wszystkim, co się dzieje, poszukuj ukrytego celu. Jeśli wyćwiczysz swój umysł w szukaniu pozytywów, być może odkryjesz, że negatywne okoliczności w twoim życiu – choćby nie wiem jak trudne – już cię nie przytłaczają.

Odrzuć perfekcjonizm i nadmierne wymagania

Nie wymagaj od siebie doskonałości – to nierealne. Jedyna doskonałą osobą był Jezus Chrystus. Perfekcjonizm może uczynić cię krytycznym wobec siebie i wszystkich naokoło. Perfekcjoniści nakładają na siebie ogromny ładunek zbędnego stresu. Pan Bóg nie obciąża cię przecież niemożliwymi do spełnienia wymaganiami. On nie szuka ludzi doskonałych. Szuka takich, którzy zechcą być jego szlachetnym naczyniem. Oto, co głosi Słowo Boże:

Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre.
I czegoż żąda Pan od ciebie,
jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości
i pokornego obcowania z Bogiem twoim?
- Mi 6, 8


To tylko kilka z głównych typów negatywnego myślenia, które obciąża nasze życie przynosząc szkodliwy stres. Jest ich dużo – być może i tobie przychodzi kilka do głowy. Odnowienie swojego umysłu zgodnie ze Słowem Bożym pomoże ci przezwyciężyć to negatywne, stresujące podejście do życia.

Ćwicz zarządzanie czasem

Nauka nowych sposobów zarządzania czasem może znacznie zmniejszyć poziom twojego stresu. Jeśli masz czterdzieści lat, to statystycznie rzecz biorąc, wykorzystałeś już ponad połowę swojego życia na ziemi. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, jak mądrze gospodarowałeś swoim czasem? Nauka zarządzania czasem jest ogromnie ważna w walce ze stresem. Przyjrzyjmy się kilku niezwykle przydatnych strategii gospodarowania czasem.
Unikaj pasożytów czasu
Czy wiesz, co to jest odrośl? Sadownicy wiedzą, że trzeba je przycinać, by drzewo mogło dobrze się rozwijać. Są to duże gałęzie, które zbytnio się rozrosły i teraz wysysają z drzewa całą energię i składniki odżywcze. Kiedy sadownik przycina jabłonie i grusze, odcina te gałęzie, aby całe drzewo mogło odżywiać się w równowadze i zdrowiu.
To zjawisko zachodzi również w naszym życiu. Wszyscy znamy pasożytów, którzy wysysają nasz czas. Należą do nich czynności, relacje, przedsięwzięcia biznesowe i wszystko inne, co pochłania ogromne ilości czasu i energii życiowej, aż w końcu odbija się to negatywnie na naszym zdrowiu. Takie pasożyty czasu wysysają z nas siły i spychają nas z utartej ścieżki zdrowia i pobożności.
Niech Pan udzieli mocy swojemu ludowi,
niech Pan błogosławi swój lud, darząc go pokojem.
- Ps 29, 11

Może to być szturm telemarketerów, którzy wydzwaniając do ciebie w czasie kolacji kradną cenne chwile w rodzinnym gronie. Może to być nawet bliska relacja z krewnym, który wprasza się do twojego życia usiłując narzucić ci swoją kontrolę, i narusza harmonię twojej rodziny, aby przez ciebie zaspokoić swoje własne potrzeby.
Jedną z najważniejszych rzeczy jest właśnie zidentyfikować takie pasożyty czasu i postarać się je wyeliminować lub ograniczyć ich negatywne skutki.
Planuj swoją pracę i pracuj według planu
Ludzie, którzy osiągnęli sukces, mówią, że planowanie jest jednym z najważniejszych kluczy do sukcesu. Biblia głosi: „Gdy nie ma widzenia, naród się psuje” (Prz 29, 18).
Czy za pomocą modlitwy wyznaczyłeś sobie cele w życiu? Czy dzięki modlitwie stworzyłeś plan swoich obowiązków i posługi? Czy masz „widzenie” dla swoich ćwiczeń, diety, zdrowia? Czy dzięki modlitwie ustaliłeś drogę do realizacji ważnych dla ciebie celów? Staranne i mądre planowanie przy pomocy modlitwy odgrywa ważną rolę w obniżaniu stresu i pomaga ci dążyć do celu.
Co jest twoim celem? W Księdze Przysłów czytamy: „Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola Pana się ziści” (19, 21). Módl się o poznanie woli Bożej dla ciebie. Na początek – realizuj swoją pasję!
Naucz się zlecać pracę

Praca w przychodni, którą prowadzę, bywa gorączkowa, więc czasem sprowadzam do biura terapeutę masażu dla kilku pracowników, co świetnie łagodzi stres. Terapeuta często zauważa, ze moje mięśnie są niezwykle rozluźnione w porównaniu do innych pracowników, którzy są dosłownie zasupłani od stresu. Wydaje mi się, że to dlatego, iż nauczyłem się skutecznie rozdzielać zadania, a to pozwala mi dużo zrobić samemu bez niepotrzebnego stresu.
Naucz się zlecać zadania – nie musisz wszystkiego zrobić sam. Jeśli nie masz dobrego powodu, by wykonywać jakąś pracę lub obowiązek, przekaż go komuś innemu, a będziesz miał czas robić to, co sprawia ci przyjemność.

Zrób to teraz!

Czy wiedziałeś, że osoby odkładające na później swoje obowiązki często robią to z powodu strachu przed porażką bądź odrzuceniem? Podejmij postanowienie, że z Bożą pomocą stawisz czoła swojemu strachowi, zakaszesz rękawy i weźmiesz się do pracy.
Ułóż plan wykonania swoich zadań, a potem powoli, krok po kroku, zacznij się z nimi rozprawiać. Kiedy uporasz się z jakimś zadaniem, nagródź się za dobrze wykonaną pracę.

Praca bez zabawy

Upewnij się, że w twoim życiu panuje zdrowa równowaga między pracą a odpoczynkiem, trudnymi i łatwymi obowiązkami, uciążliwymi zadaniami i tymi, które sprawiają ci przyjemność. Przepracowanie i brak odpoczynku są bardzo nie zdrowe i powodują stres. Jeśli bardzo ciężko pracujesz, koniecznie bierz urlop i organizuj krótkie wyjazdy. Równowaga jest kluczowym czynnikiem zdrowia i szczęścia.

Uprzątnij swój talerz

Jednym z powodów nadmiernego stresu jest zbyt duże obciążenie obowiązkami. Być może wziąłeś na siebie zbyt wiele długów, zobowiązań i odpowiedzialności, niż jesteś w stanie unieść. Jeśli jesteś zbyt obciążony, uprzątnij swój talerz.
Spłać swoje długi. Większość z nas nie jest w stanie zrobić tego od razu, jednak ustalenie planu spłat wyeliminuje nadmierny stres.
Nie zgłaszaj się do wykonywania kolejnych obowiązków, na które brak ci czasu. Masz prawo zachować nieco czasu dla siebie. Nie angażuj się w dodatkowe zajęcia czy projekty w szkole, kościele lub w pracy, jeśli nie możesz ich skutecznie i z łatwością wypełniać. Jeśli żyjesz w stresie, wycofaj się nieco z aktywności, dopóki nie odzyskasz kontroli nad swoim życiem.

Wnioski

Nie pozwól, by góra stresu zwaliła się na ciebie lawiną rujnując twoje życie i zdrowie. Możesz tak wiele zrobić, by ja pokonać i znaleźć się na szczycie. Zamiarem Pana Boga nie było nigdy to, by stres pozbawiał twoje życie radości i spokoju.
Już teraz możesz podjąć decyzję, by wprowadzić do swojego życia te strategie umysłowe przydatne w walce ze stresem. Bóg chce dać ci coś lepszego niż życie w napięciu. Jego cudowne Słowo głosi:
O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.
- Flp 4, 6-7

Artykuł jest fragmentem książki "Biblia leczy. Stres” , autorstwa Dona Colberta, wydanej przez Wydawnictwo M


Ksiegarniakatolicka.pl - internetowa księgarnia religijna. W ofercie książki religijne, książki katolickie, modlitewniki, dzieła Jana Pawła II, religia, katolicyzm i inne. Serdecznie zapraszamy!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Strategie umysłowe w walce ze stresem

Strategie umysłowe w walce ze stresem


Autor: Krzysztof Grębalski


Możesz wierzyć lub nie, ale życie wolne od negatywnych skutków stresu jest możliwe.


Pan Bóg obiecuje nam radość i spokój umysłu bez względu na stresujące okoliczności. Prorok w tych słowach zwraca się do Boga: „jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał” (Iz 16, 3).
W Biblii zawarta jest strategia życia wolnego od szkodliwych następstw stresu. Możesz każdego dnia trwać w cudownym Bożym spokoju, bez względu na rozczarowania, które cię spotykają, napięcia i stresujące okoliczności, którym musisz sprostać.
To brzmi niemal zbyt pięknie, aby było możliwe, a jednak. Przyjrzyjmy się kilku poradom zawartym w Biblii, które obiecują pokój – bez względu na wszystko.

Odnowić swój umysł

Wspominaliśmy o tym, że nie każdy reaguje w ten sam sposób na stresowe sytuacje w życiu. Dla jednego wystąpienie przed dużą grupą to ciekawe wyzwanie, dla innego trauma, która czyni z niego kłębek nerwów. Skoro relaksacja jednej osoby stanowi dla innej stresującą sytuację, jasne jest, że okoliczności nie są wyłączną przyczyną stresu. Twój indywidualny sposób postrzegania tego, co dzieje się w twoim życiu, również odgrywa kluczową rolę w doświadczaniu stresu.
Dlatego też usunięcie przyczyn stresu w swoim życiu przez próbę zmiany swojego postrzegania i reagowania na okoliczności to potężna strategia w walce ze stresem. Ma ona swoje źródło w Biblii. Apostoł Paweł pisze:

Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.
- Rz 12, 2

Z Bożą pomocą uda nam się przyjąć nowy, mniej stresujący sposób myślenia. Jest to wręcz rozkaz zawarty w Bożym Słowie. Głosi ono: „trzeba… odnawiać się duchem w waszym myśleniu” (Ef 4, 23).
Odnawianie umysłu to nic, innego jak przełamywanie utartego sposobu myślenia – myślenia negatywnego – i sposobu postrzegania okoliczności w naszym życiu, który generuje stres. Omówmy kilka skutecznych strategii odnawiania umysłu przez przełamanie siły stresujących negatywnych myśli.

Przezwyciężyć negatywne myślenie

Wszyscy napotykamy stresujące sytuacje na naszej życiowej drodze, jednak by przezwyciężyć przyczyny stresu musimy zmienić sposób myślenia, postrzegania i reagowania na stres.
Twoje zdolności radzenia sobie ze stresem zakorzenione są w twojej osobowości. Większość z nas należy do jednej z tych trzech typów osobowości:
- pasywna
- agresywna
- asertywna
Jeśli masz pasywną osobowość, trudno jest ci wyrażać swoje myśli i uczucia. Często nie potrafisz również walczyć o swoje racje. Stajesz się zdominowany przez innych ludzi, którzy potrafią na ciebie wpływać, a nawet podejmować za ciebie decyzje. Osoby pasywne najczęściej nieustannie przepraszają. Podczas rozmowy nie utrzymują kontaktu wzrokowego, patrzą w bok lub w dół.

Osobowość pasywna

Rodzice wielu z nas wyznawali zasadę twardej ręki wierząc, że rózgą nauczy się dzieci dyscypliny. Próbowali wpoić nam zdrowe wartości przez dominację, krytykę i kontrolę. Niektórzy rodzice wymuszają uległość twardym słowem, inni biciem. Kiedy twój wysoki niemal na dwa metry ojciec wygrażając pasem nachylał się nad tobą, drobnym szkrabem, który ledwo sięga stołu, co wtedy odpowiadałeś? „Poddaję się! Poddaję się! Będę już robił wszystko, co każesz”.
Niestety wiele osób, które wychowywano przy użyciu tego rodzaju „nadmiernej dyscypliny” nigdy nie wyrosną na asertywnych ludzi. Jako dzieci ulegają przed surowością dorosłych i potem w dorosłym życiu pozostają ulegli. Są bierni. Pozwalają innym chodzić po nich, jak po wycieraczce, dają się wykorzystywać, kontrolować, prowadzić.
To tyko jedna z przyczyn bierności; są również inne.

Wyraź siebie

Ludzie o pasywnej osobowości nie potrafią właściwie wyrażać swoich myśli i uczuć, często także nie umieją walczyć o swoje racje. Zamiast tego próbują szukać innych, którzy ujmą się za nimi. Mogą dzielić się swoim gniewem czy wrogością z taką osobą oczekując, że będzie ona dochodzić ich racji. W ten sposób pasywność może doprowadzić do zachowań manipulacyjnych, które mogą mieć destruktywne skutki w związkach międzyludzkich.
Jeśli rozpoznajesz w sobie pasywny typ osobowości, wiedz, że pan Bóg pragnie cię wyzwolić. Chce cię nauczyć wyrażać siebie i zyskać więcej asertywności z Jego pomocą.
Jednym z powodów, dlaczego ludzie zamykają się w tym nieasertywnym, pasywnym stylu bycia jest strach przed odrzuceniem. Mają dobre serce, kierują nimi dobre motywy, a jednak lęk przed odrzuceniem kontroluje ich życie. Zamiast ryzykować brak akceptacji wyrażając swoje uczucia i myśli, zadowalają się biernością.

Osobowość agresywna

Metody wychowawcze „ciężkiej ręki” u niektórych dzieci wywołują wręcz odwrotny skutek do zamierzonego. Zamiast uległości reagują skrajną agresją. Odrzucając autorytet rodziców postanawiają, że nie dadzą się już więcej tłamsić, za to mogą zacząć tyranizować innych. Inne dzieci, którym zabrakło dyscypliny, także mogą pójść tą drogą. W dzieciństwie są zazwyczaj nieposłuszni i zbuntowani, a wyrastają na ludzi agresywnych, dominujących i budzących strach.
W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy.
- Gal 6, 9

Agresywne zachowanie dominuje, zastrasza i terroryzuje innych. Ludzie prezentujący ten typ osobowości są nastawieni na konfrontację. Często prowokują i wygrażają palcem. Swoje własne potrzeby uważają za najważniejsze i nie cofną się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel – choćby za pomocą poniżania, krzyku, świadomego zadawania bólu i tyranizowania innych.
Takich ludzi można nierzadko spotkać na autostradach. Agresywni kierowcy patrzą ci prosto w twarz i próbują zmusić, byś odwrócił wzrok. Często też krzyżują ramiona, wskazują palcem lub zaciskają pięści.
Dobrym środowiskiem do rozwoju osobowości agresywnej są wielkie firmy. Osoby o tym typie osobowości znajdują przyjemność w bezwzględnym przejmowaniu jednej firmy przez drugą. Innym przykładem jest sekretarka, która próbuje umocnić swoją pozycję na tle innych kopiąc dołki pod wszystkimi, których uważa za zagrożenie. Osoby agresywne nie cofną się przed niczym, by dojść na szczyt.

Osoby pasywno-agresywne

U niektórych osób typ osobowości jest nieco trudniejszy do rozpoznania. Ludzie ci w rzeczywistości są bardzo agresywni, ale na pierwszy rzut oka wydają się bierni. Można ich nazwać osobami pasywno-agresywnymi. Na zewnątrz wydają się poddawać i ulegać innym, jednak wewnętrznie robią to rzadko. W środku chowają stalowy kręgosłup oporu, jednak używają nieagresywnych sposobów. Zamiast konfrontacji z rywalem osoba pasywno-agresywna woli znaleźć subtelną drogę, by go pogrążyć, w tym obmawianie, plotki, oczernianie, kłamstwa i inne. To osoby podstępne i często zdradzieckie. Inna wersją tej osobowości wywołuje efekt zmylenia, gdyż deklarując jedną intencję w rzeczywistości robi cos przeciwnego.
Osoby będące w związkach z ludźmi o osobowości pasywno-agresywnej w końcu poczują się zdradzeni, gdyż deklarują oni kłamliwe motywy, zaś ich prawdziwe uczucia są często zupełnie inne. Nie musi to być celowe działanie, gdyż osoby pasywno-agresywne rzadko mają kontakt ze swoimi prawdziwymi uczuciami. W pewnym sensie razem ze wszystkimi innymi zdradzają również samych siebie.

Osobowość asertywna

Pan Bóg stworzył nas do tego, byśmy wzrastali w rodzinach, otoczeni miłością, ciepłem i cieszyli się swobodą wyrażania siebie, by nasza osobowość mogła się rozwinąć w zdrową asertywność.

Mądrość zaś zstępująca z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy.
- Jk 3, 17

Pan Bóg chce, abyś w Nim był asertywny, nie zaś bierny bądź agresywny. Asertywność pozwala ci jasno i śmiało przekazywać swoje myśli, uczucia i pragnienia. Asertywność rozwija się w kochającym, stabilnym domu pełnym ciepła, swobody wyrażania siebie, gdzie panuje zdrowa struktura i dyscyplina, wsparcie i akceptacja.
Dzieci asertywne posiadają silne i zdrowe poczucie tożsamości. Uczą się asertywności przez zdrową, stabilną, pełną miłości relację z rodzicami, rodzeństwem, nauczycielami i sąsiadami.
Niestety życie wielu z nas nie w pełni dorasta do Bożego planu. Przypomnij sobie swoje własne doświadczenia. Czy wychowywano cię przy pomocy pochwał i zachęty? Czy też rodzice mówili ci: „Nic z ciebie nie będzie. Jesteś bezwartościowy, beznadziejny i niezaradny. Do niczego się nie nadajesz”.
A wiesz jakie są skutki? Od dzieciństwa wielu z nas było zaprogramowanych do ponoszenia porażek. Przyczyną naszego stresu mogą być właśnie te zdarte płyty, które raz za razem odtwarzane są w naszej podświadomości: „Nie jestem wystarczająco dobry”. „Jestem przegrany”. „Jestem zły”. „Jestem beznadziejny”. „Nie ma dla mnie nadziei”. „Nikt mnie nie kocha”. „Jestem odrzucony”. „Moje życie to porażka”.
Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.
- 1 P 5, 7

Nawet jeśli nie wyniosłeś asertywności z domu, wcale nie musisz do końca życia prezentować stresogennego typu osobowości. Asertywności można się nauczyć odnawiając swój umysł dzięki nowym umiejętnościom. Oto kilka porad na początek:
- Zacznij śmielej wyrażać swoje myśli, uczucia, pragnienia i potrzeby.
- Naucz się odmawiać.
- Szanuj innych ludzi i ich prawa.
- Nie pozwól sobą pomiatać.
- Nie odnoś się do innych w tonie przepraszającym
- Unikaj agresji, nie poniżaj innych i nie pomiataj nikim.
Przyjrzyjmy się kilku z tych strategii odnawiania swojego umysłu przez przezwyciężenie „negatywnego myślenia”, które wnosi niepotrzebny stres do twojego życia.

Powiedz „Nie”

Główna cechą osobowości asertywnej jest umiejętność odmawiania w sposób łagodny, uprzejmy, z poszanowaniem drugiej osoby i bez przepraszania.
Zdziwiłbyś się, jak trudne jest to dla wielu z nas. Nauka odmawiania jest jedną z najważniejszych rzeczy – i najlepszym narzędziem dla rozwijania swojej asertywności.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto chce pożyczyć twój samochód, ubrania, pieniądze, kosiarkę do trawy albo zrzucić na ciebie własne zadania i obowiązki. Jeśli nie potrafisz odmówić takiej osobie, jej problem staje się twoim, a jej obciążenia spadają na twoje barki.
Zamiast kotłować się w błędnym kole frustracji i gniewu, odpowiedz po prostu: „Nie, nie mogę. Pozdrów ode mnie rodzinę”.
Bez przeprosin, bez przydługich wyjaśnień – po prostu uprzejmie odmów i zajmij się następną sprawą.

Temperatura wrzenia

Jest taka piosenka dla dzieci „Jestem czajnik”. Jest tam fragment: „Kiedy woda wrze, słyszysz mój krzyk”. Ludzie pasywni mogą być właśnie jak ten czajnik. Czekają, aż ich frustracja osiągnie temperaturę wrzenia, a potem wylewają z siebie potoki gniewu i tłumionej złości, raniąc innych słowami, które chowali w sobie od miesięcy a nawet lat.
Taki wybuch emocji jest często destruktywny dla przyjaźni i poczucia własnej wartości wszystkich zaangażowanych w tę wymianę, a szczególnie właśnie osoby pasywnej.
Nauka odmawiania w sposób uprzejmy, pełen szacunku i nie przepraszający podbuduje twoją pewność siebie i poczucie własnej wartości. Pamiętaj, że odrzucasz tylko prośbę o przysługę, a nie osobę, która się z nią do ciebie zwróciła. Twoja uprzejma i życzliwa postawa wszystkich o tym przekona.

Artykuł jest fragmentem książki "Biblia leczy. Stres” , autorstwa Dona Colberta, wydanej przez Wydawnictwo M

Ksiegarniakatolicka.pl - internetowa księgarnia religijna. W ofercie książki religijne, książki katolickie, modlitewniki, dzieła Jana Pawła II, religia, katolicyzm i inne. Serdecznie zapraszamy!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.