wtorek, 31 marca 2020

Psychologia twórczości. Teoria i praktyka

Psychologia twórczości. Teoria i praktyka


Autor: Wojciech Imielski


Kreatywność jest jedną z najbardziej ludzkich cech. Choć tendencje twórcze ujawniają nie tylko ludzie, twórczość w najbardziej powszechnym rozumieniu dotyczy przede wszystkim przedstawicieli homo sapiens.



Dwóm Wielkim Mrówom dedykuję :)

Kreatywność jest jedną z najbardziej ludzkich cech. Choć tendencje twórcze ujawniają nie tylko ludzie, twórczość w najbardziej powszechnym rozumieniu dotyczy przede wszystkim przedstawicieli homo sapiens. Akt twórczy skutkuje zwykle powstaniem wytworu określonej wartości. Sam wytwór bywa fascynujący, równie ciekawe są jednak pytania, jakie procesy psychologiczne stoją za zjawiskiem tworzenia, co czyni człowieka zdolnym do kreacji nowych i wartościowych dzieł oraz jak rozwijać zdolności twórcze celem stałego podnoszenia poziomu własnej czy cudzej kreatywności.

Z analizy statystyk mojej strony internetowej wynika, że wiele osób wpisuje w wyszukiwarkę hasło: „co to jest psychologia twórczości?”. Faktycznie, kiedy sam, podczas studiów psychologicznych, zetknąłem się z tym pojęciem po raz pierwszy, przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czym też taki dział psychologii może się zajmować. Z biegiem czasu odkryłem nową, fascynującą dziedzinę wiedzy, a obecnie realizuję od dawna powzięte postanowienie podzielenia się z Czytelnikami moją (i nie tylko moją) wiedzą na ten temat.

Potrzeba aktywnego przekształcania świata pojawia się już w dzieciństwie i jest jedną z najbardziej przystosowawczych, ewolucyjnie wartościowych dyspozycji. Leży u podstaw rozwoju ludzkiej cywilizacji od jej zarania aż do dzisiaj. Każdy nie powstały w drodze przypadku wynalazek (ale także niejedno odkrycie przypadkowe) nosi znamiona kreatywnego myślenia. Ludzkie usiłowania twórcze zazwyczaj zmierzają do ulepszania otaczającej nas rzeczywistości, albo, mówiąc inaczej, do uczynienia jej bardziej przyjazną i łatwiejszą w obsłudze. Patrząc na ten problem z perspektywy etycznej, należy jednak zdawać sobie sprawę, że nie każdy twórczy akt skutkuje wytworem z punktu widzenia humanistycznych wartości pozytywnym. Prace zmierzające do stworzenia bomby atomowej również prowadzone były przez ludzi twórczych, a sam proces projektowania i budowy śmiercionośnego narzędzia z całą pewnością był aktem kreatywnym. Często zresztą bywa tak, że ten sam wynalazek ma zarówno zbawienne, jak i śmiertelnie niebezpieczne właściwości – dotyczy to na przykład narkotyków, niektórych leków czy wspomnianej broni masowego rażenia.

Każdy z nas zna pewnie osoby, którym trudno jest egzystować bez ciągłego przekształcania swojej najbliższej rzeczywistości. Ludzie ci sprawiają czasem wrażenie, że nie są w stanie długo usiedzieć na miejscu, że trawi ich jakiś rodzaj pozytywnego, wewnętrznego niepokoju. Kreatywność przejawia się w najróżniejszych dziedzinach życia i może dotyczyć najbardziej prozaicznych, drobnych, codziennych spraw. W domu mojej mamy żadna, najdrobniejsza nawet rzecz nie może tak po prostu stać czy leżeć. Jeśli na podłodze na jakąś chwilę stanie tekturowe pudło, na przykład z zepsutym odkurzaczem w środku, na pudle błyskawicznie pojawia się przynajmniej serwetka i wazonik. Czasami, po paru dniach, pudło jest też oklejone wymyślnymi ozdobami - wszystko po to, żeby przypadkiem tak po prostu sobie nie stało i nie drażniło swoją pospolitością. Moja mama jest mistrzem kreatywnego myślenia, przede wszystkim w zakresie nieustannych przemeblowań, dekoracji i logistyki - myślę, że gdyby zaistniała taka konieczność, byłaby w stanie upchnąć Jumbo Jeta w pudełku po papierosach i jeszcze wymyślnie całą rzecz ozdobić. Dzielnie wspomagana przez męża może też bez trudu artystycznie zagracić dowolnie wybraną, dostępną powierzchnię, niezależnie od tego, czy byłaby to piwnica, garaż, Plac Czerwony czy Grenlandia.

Psychologia twórczości to dział psychologii zajmujący się poszukiwaniem odpowiedzi na pytania o naturę ludzkiej kreatywności. W ramach prowadzonych badań i codziennej praktyki próbujemy ustalić co i dlaczego jest twórcze, czym są i jak przebiegają psychologiczne determinanty procesu tworzenia, co odróżnia osoby bardziej twórcze od mniej twórczych oraz jak stymulować ludzką kreatywność tak, by w warunkach codziennych lub w obliczu konkretnej sytuacji uwolnić maksimum twórczego potencjału.

Co to jest kreatywność?

Pierwszym pytaniem, które pojawia się w rozważaniach nad problemem kreatywności jest pytanie o to, co i dlaczego jest twórcze, a co i dlaczego twórcze nie jest. Analizując sytuacje, w których ujawnia się ludzki potencjał kreatywny, należałoby móc według sensownych kryteriów ocenić, czy pojawiający się rezultat nazwać można twórczym i co to właściwie oznacza, że dane zjawisko jest lub nie jest twórcze.

W psychologii twórczości przyjmujemy, że za twórcze uznać można wytwory jednocześnie nowe i wartościowe, inaczej – jednocześnie spełniające wymóg nowości i wartościowości (Nęcka, 2001). Nowe jest to, co nie istniało nigdy wcześniej, co powstało w umyśle konkretnego twórcy jako zjawisko zupełnie niepowtarzalne, oryginalne i unikatowe. Wartościowe jest to, co nadaje się do sensownego wykorzystania i niesie ze sobą praktyczny, utylitarny sens. Wszyscy znamy przypadki, w których pomysły zupełnie nowe bywają ideami kompletnie bezsensownymi (rozwiązania ustawodawcze niektórych rządów mogą być tutaj pierwszym przykładem). Nie jest właściwie trudno stworzyć kolejną, idiotyczną teorię dotyczącą prapoczątków wszechświata, pojawia się jednak pytanie, jaką sensowną treść ewentualnie wnosi ona do ogólnego dziedzictwa ludzkości. Co jakiś czas powstaje nowy, genialny pomysł na perpetuum mobile – najprawdopodobniej jednak, jak wynika z fizyki, stworzenie mechanizmu działającego bez konieczności dostarczania energii z zewnątrz nie jest możliwe i każdy kolejny, błyskotliwy tego typu wynalazek niezmiennie okazuje się kompletną bzdurą.

Łatwo zauważyć zatem, że istnieją wytwory nowe, ale zupełnie bezwartościowe (takich wynalazków powstaje codziennie wiele) i odwrotnie – wartościowe, ale nie nowe, bo znane od dawna.

Dobrym przykładem tej zależności jest krytyka, z jaką niegdyś spotkała się psychoanaliza Zygmunta Freuda. Teorii tej zarzucano czasem, że to, co jest w niej wartościowe, nie jest nowe (bo pewne podobne postulaty formułowano już wiele wieków wcześniej), zaś to, co jest nowe, jest nieprawdziwe i bezsensowne (a więc kompletnie bezwartościowe). Z tego punktu widzenia psychoanaliza byłaby wytworem zupełnie nietwórczym, ale to oczywiście tylko uproszczony i bardzo dyskusyjny przykład.

Warto również podkreślić, że i kryterium nowości jest kryterium bardzo względnym. W gruncie rzeczy niezwykle trudno jest stworzyć rzecz całkowicie nową i unikatową, taką, która nie istniałaby nigdy wcześniej, jednak drobne, a postępowe zmiany wprowadzone w zakresie rzeczy nawet dobrze znanej także spełniają warunki twórczości.

Wraz z upływem dziejów i niewiarygodnym przyrostem ludzkiej wiedzy coraz trudniej jest być kreatywnym w sensie globalnym – już starożytni mawiali „nihil novi sub sole” i z biegiem czasu ta antyczna sentencja staje się coraz bardziej aktualna.

W tym miejscu warto wspomnieć, że twórczym można być także na własny użytek. To ważne, bo jeśli człowiek samodzielnie i niezależnie od powszechnie dostępnych zasobów wiedzy wpada na coś, co jest nawet wszystkim od dawna wiadome, nie sposób odmówić mu kreatywności. Typowym przykładem takiego stanu rzeczy jest rozwój dziecka – jeśli mały człowiek sam, bez niczyjej pomocy odkrywa, że kapslowaną butelkę coli otworzyć można kluczem od domu, to akt ten jest aktem twórczym, mimo że większość dorosłych pewnie również zna takie rozwiązanie.

Całkiem niedawno, przy obieraniu świątecznej ryby, paskudnie uszkodziłem sobie wskazujący palec lewej ręki. Palec ten jest drugim najważniejszym palcem gitarzysty (częściej używa się zwykle tylko palca środkowego). Zarówno rana, jak i założony opatrunek uniemożliwiały mi swobodną grę na gitarze. Szybko jednak odkryłem, że jest to niepowtarzalna okazja do podniesienia sprawności palców najrzadziej używanych i tym samym zwykle najmniej gitarowo skutecznych (serdecznego i małego). Im wyższy poziom gitarowych umiejętności, tym częściej używane są te dwa palce; w ramach podstawowego, ogniskowo-weselnego grania palec mały niemal w ogóle nie jest potrzebny. Być może inni gitarzyści od dawna znają ten sposób, jednak dla mnie było to całkiem twórcze doświadczenie! Palec wskazujący z opatrunkiem staje się kompletnie bezużyteczny, a wymuszone użycie tylko trzech pozostałych palców znakomicie przyczynia się do rozwoju ich sprawności i wszechstronności. Nie polecam, rzecz jasna, kaleczenia dłoni, dla treningu jednak można na przykład palec wskazujący (lub wskazujący i środkowy) owinąć taśmą klejącą, tak, by celowo wyeliminować go (je) z akcji. I ot, przez przypadek, twórcze wykorzystanie własnej niedyspozycji…

Problemem kolejnym jest czasowa (w sensie dziejowym) względność oceny dzieła. To, co uznaje się za twórcze w jednym pokoleniu, może być uznane za bezsensowne w kolejnym i odwrotnie – dokonania uznawane za bezwartościowe z biegiem czasu mogą być oceniane jako absolutnie genialne. Nazywany dziś ojcem sztuki nowoczesnej, holenderski malarz Vincent van Gogh przymierał głodem, nie będąc w stanie sprzedać ani jednego obrazu (i, o ile wiem, za życia nie sprzedał żadnego). Strawiony przez biedę, absynt, schizofrenię i choroby weneryczne, w samotności i nędzy skonał w młodym wieku… a dziś jego obrazów kupić już nie można, bo są uznawane za absolutnie bezcenne. I odwrotnie, promując swój magnetyzm zwierzęcy, Franz Anton Mesmer na przełomie XVIII i XIX wieku zyskał wielu gorących zwolenników. Dziś już chyba nikt nie ekscytuje się jego pomysłami, choć niejeden znacznie większy absurd z powodzeniem egzystuje we współczesnej rzeczywistości.

W tym miejscu warto poczynić ważne rozróżnienie pomiędzy pojęciami „twórczość” i „kreatywność”, choć ja w wielu miejscach pozwalam sobie używać ich zamiennie. Twórczość to ogół zjawisk związanych z kreowaniem nowych rzeczy (proces twórczy, dzieło itd.). Kreatywność zaś to ludzka cecha wyrażająca się w zdolności do tworzenia (rzeczy nowych i wartościowych…).

Domeny twórczości

Idąc dalej, zadać należy pytanie, jakie obszary ludzkiej działalności mogą nosić znamiona twórczości albo inaczej – w jakich dziedzinach można ewentualnie być kreatywnym. Z mojego punktu widzenia odpowiedź jest bardzo prosta – twórczym można być w każdej dziedzinie życia, zarówno wiążąc sznurówki czy gotując zupę, jak i budując prom kosmiczny czy poszukując skutecznego leku na czkawkę. Jeśli ktokolwiek znajduje nowe i wartościowe rozwiązanie jakiegokolwiek, najdrobniejszego nawet problemu, jest twórczy i dziedzina, w której akurat działa, nie ma tu większego znaczenia. Idąc za Nęcką (op. cit.), przytoczę jednak zgrabne i użyteczne wyszczególnienie wartości, pod kątem których klasyfikować można poszczególne, analizowane twórcze dokonania:

  1. wartości poznawcze – dotyczące gromadzenia wiedzy. Celem jest tutaj dotarcie do prawdy, a wartości poznawcze są domeną nauki. Docieranie do nowych i wartościowych, przydatnych obszarów wiedzy jest nie tylko przykładem kreatywności, jest również naszą codziennością, i twórczość w obszarze nauki obserwować można wokół siebie niemal w każdym, dowolnym momencie – wystarczy zerknąć na koło od samochodu, czajnik elektryczny, komputer czy telefon komórkowy.
  2. wartości estetyczne – dotyczące tworzenia rzeczy pięknych. Wartości estetyczne są domeną sztuki i jest to obszar, który z pojęciem twórczości potocznie kojarzy nam się najsilniej - problem „tworzenia” zazwyczaj przywodzi na myśl działalność artystyczną najróżniejszego rodzaju i jest to inkarnacja twórczości najbardziej oczywista.
  3. wartości pragmatyczne – dotyczące podnoszenia komfortu codziennego życia i wykonywania codziennych czynności. Celem jest użyteczność, a wartości pragmatyczne są domeną wynalazczości. Nowe i wartościowe wynalazki to być może najbardziej wyraziste wcielenie abstrakcyjnego pojęcia „twórczości” – czasami wytwory domorosłego nawet wynalazcy zaskakują swoją niewiarygodną pomysłowością.
  4. wartości etyczne – dotyczące moralności. Celem jest dobro, a wartości etyczne mogą być domeną działalności publicznej, choć, rzecz jasna, nie tylko w jej zakresie można kreować dobra moralne. Jak się okazuje, również w temacie moralności można być twórczym, czego przykładem może być pojawianie się nowych wartości etycznych, chociażby w zmieniających się warunkach dziejowych czy kulturalnych.

Przytoczony podział w zadowalający sposób wyczerpuje chyba dostępne pola twórczej działalności, tak czy inaczej jest jednak dobrym przykładem tego, że kreatywnym można być właściwie w każdej dziedzinie życia.

Cechy osób twórczych

Nadszedł czas, by zastanowić się, czym charakteryzuje się osoba, którą skłonni bylibyśmy określić jako twórczą, i co odróżnia ją od osób mniej twórczych. Pamiętać należy, że kreatywność niekoniecznie dotyczyć musi osób wybitnych, których dokonania wznoszą ludzką cywilizację na coraz wyższy poziom rozwoju. Pojęcie twórczości może się odnosić do każdej osoby na świecie i dokonania wielu oryginalnych, imponująco płodnych twórców nigdy nie wychodzą poza ściany pojedynczego domu czy granice małego ogrodu.

Psychologia różnic indywidualnych wyodrębnia kilka podstawowych obszarów, w których manifestuje się ludzka odmienność. Zwykle są to: inteligencja, osobowość, temperament, i tzw. styl poznawczy. W każdym z tych zakresów osoby twórcze wykazują pewne cechy szczególne. (Poniższe rozważania teoretyczne opracowano w oparciu o informacje zamieszczone w cytowanej już książce Edwarda Nęcki).


Jeśli chodzi o inteligencję, to z punktu widzenia kreatywności podobno wskazana jest wysoka. Tak naprawdę również osoby o niskim IQ bywają bardzo płodne. Wystarczy zerknąć na dokonania działających w warsztatach terapii zajęciowej osób umysłowo upośledzonych, jednak – nikogo nie obrażając – podkreślić należy, że społeczna ocena artystycznej wartości takich dzieł zwykle nie bywa wysoka.

Podobno inteligencja determinuje twórczość tylko do pewnego pułapu (konkretnie chodzi o IQ = 120), powyżej niego poziom intelektualny nie ma już wpływu na twórczość, czyli inaczej – dalszy wzrost IQ nie powoduje podniesienia ani obniżenia tendencji twórczych.

Styl poznawczy, nazywany też „intelektualną osobowością człowieka”, to charakterystyczny dla danej osoby, preferowany sposób przetwarzania informacji (czyli wykonywania wszelkich operacji intelektualnych). Osoby twórcze wykazują często tzw. „niezależność od pola”, czyli zachowują intelektualną autonomię wobec danych narzucanych przez pole percepcyjne. Jeśli na przykład obserwujemy człowieka średniego wzrostu wśród karzełków, może nam się on wydawać znacznie wyższy, niż jest w rzeczywistości, tylko dlatego, że swoiste tło (w tym przypadku osoby bardzo niskie) narzuca nam określony kontekst interpretacji. Osoby twórcze spostrzegają przedmioty w dużej mierze niezależnie od jakiegokolwiek tła, przy czym określenie „spostrzegają” nie oznacza, że chodzi wyłącznie o percepcję wzrokową, niezależnym (lub zależnym) od pola można być bowiem w zakresie każdego ze zmysłów. Jest to zjawisko nieco podobne do osobowościowego nonkonformizmu – autonomia wobec pola percepcyjnego jest swego rodzaju „nonkonformizmem poznawczym”.

Kolejną ważną cechą osób kreatywnych jest przewaga refleksyjności nad impulsywnością. Refleksyjność–impulsywność to temperamentalny i osobowościowy wymiar psychologicznej oceny, przy pomocy którego określamy, na ile – mówiąc potocznie – wybuchową i impulsywną jest dana osoba. Osoby refleksyjne reagują powoli, myślenie w przygotowaniu do konkretnego zachowania przeważa u nich nad skłonnością do natychmiastowego działania. Osoby impulsywne reagują szybko i bez dłuższego zastanowienia, wolą działać, realizują się w dynamicznej aktywności i podjęte zamiary szybko wprowadzają w życie.

Ludzie kreatywni często ujawniają tendencję do większej refleksyjności. Oznacza to, że wolą przemyślane i dobrze przygotowane niż szybkie i natychmiastowe reakcje, a w dłuższej perspektywie czasowej refleksyjność przekłada się na upodobanie do intelektualnych analiz i przemyśleń, dokonywanych przed ostatecznym podjęciem działania.

Wśród osób kreatywnych obserwuje się duże upodobanie do posługiwania się metaforą, a prawidłowo wykorzystywana przenośnia może być dowodem intelektualnego wyrafinowania. Powszechnie znane powiedzenia w rodzaju „nie ma róży bez kolców” czy „pierwsza jaskółka wiosny nie czyni” są prostymi przykładami metafor i z pewnością powstały w umysłach ludzi twórczych.

Intuicja jest trudnym do precyzyjnego określenia procesem poznawczym, który manifestuje się w umiejętności znajdowania rozwiązania problemu w sposób nie do końca racjonalny i – często – nie do końca uświadomiony. Sens tego zjawiska określić można w zdaniu „wiem, ale nie mam pojęcia, skąd wiem”. Wiedza o charakterze intuicyjnym może wydawać się niepewna i nieuzasadniona, można jednak powiedzieć, że bez intuicji nie ma twórczości – tego typu droga na skróty bywa bowiem źródłem wielu bardzo cennych pomysłów i rozwiązań, a ponadto umożliwia znaczne skrócenie procesu tworzenia. Intuicja ma zapewne także swoje racjonalne, rozumowe uzasadnienie – być może na dzisiejszym poziomie rozwoju psychologii po prostu nie potrafimy jej w sposób zadowalający wyjaśnić.

Jeśli chodzi o kreatywny charakter, to twórcza osobowość ujawnia przede wszystkim trzy ważne cechy:

otwartość, oznaczającą upodobanie do omijania i przekraczania schematów, skłonność do poszukiwania nowych doświadczeń i doznań, tolerancję i ciekawość odmiennych i alternatywnych sposobów rozumowania czy spojrzenia na ten sam problem, ciekawość świata i żywe zainteresowanie dla różnych źródeł informacji. Są to psychologiczne zjawiska w sposób bardzo oczywisty typowe dla osób twórczych – kreatywność wymaga czerpania inspiracji również z zewnątrz, sam proces tworzenia zaś potrzebuje konkretnej treści.

niezależność, czyli wspomniany już wcześniej nonkonformizm, oryginalność rozumowania i zachowania, umiejętność kroczenia własną ścieżką i przełamywanie utartych kanonów postępowania. Cecha ta, przyjmując duże nasilenie, staje się podstawą skrajnej nawet aspołeczności – to dlatego wielu artystów zachowuje się czasem zupełnie wbrew przyjętym i oczekiwanym normom towarzyskim czy społecznym, a kreatywność często kojarzy nam się z bardzo nieszablonowym stylem bycia, rozumowania czy codziennej egzystencji.

wytrwałość, umożliwiająca ukończenie rozpoczętego dzieła pomimo wszelkich napotykanych przeciwności losu. Cecha niezwykle ważna u osób podejmujących twórcze działanie, które z natury rzeczy bywa doświadczeniem trudnym i pełnym rozmaitych przeszkód. Opór wobec zwłaszcza rewolucyjnych nowości jest zjawiskiem społecznym zupełnie naturalnym, a złośliwość losu bywa niewiarygodna. Wielkim problemem bywa więc konsekwentne dążenie do celu, zwłaszcza w przypadku prac zakrojonych na dłuższy, wieloletni nawet okres. Wytrwałość bywa więc największym osobistym kapitałem twórcy, choć trudno czasem uwierzyć, że osoba powszechnie uznawana za twórczą jest zdolna do jakiejkolwiek systematyczności i konsekwencji. Leonardo da Vinci, jeden z najwybitniejszych twórczych umysłów wszechczasów, znany był podobno z bałaganiarstwa, niechlujstwa i totalnego braku osobistej dyscypliny organizacyjnej. Pozostawił po sobie wiele imponujących dzieł i być może znacznie więcej nigdy nie dokończonych projektów.

Z punktem tym koresponduje dość oczywiste założenie, że długotrwały, ukierunkowany proces tworzenia wymaga obecności silnej motywacji. Z grubsza rzecz ujmując, możemy mieć do czynienia z dwoma jej rodzajami:

a. motywacja samoistna, wewnętrzna – kiedy do podejmowania aktów twórczych skłania naturalna, wewnętrzna potrzeba, a proces tworzenia jest celem samym w sobie. Osoba zmotywowana w ten sposób nie oczekuje w zasadzie żadnej korzyści poza czystą radością tworzenia i samorealizacji. Motywacja samoistna pojawia się i trwa względnie niezależnie od ewentualnie oczekiwanych, zewnętrznych korzyści. Ten rodzaj napędu jest szczególnie charakterystyczny dla osób z natury twórczych i ma wielkie zalety dla kreatywności w ogóle. Motywacja wewnętrzna jest bowiem motywacją bardzo trwałą, niezależną od zmiennych i niepewnych okoliczności.

b. motywacja zewnętrzna – kiedy akt twórczy podejmowany jest z powodów zewnętrznych, a proces tworzenia jest środkiem do realizacji określonego celu. Typowym przykładem motywacji zewnętrznej jest motywacja osiągnięć, zwykle kojarzona z chęcią uzyskania pozycji społecznej i prestiżu, czasem również korzyści finansowych itd. Motywacja zewnętrzna jest motywacją znacznie mniej trwałą i znacznie mniej odporną na zmiany w zewnętrznej rzeczywistości. Jeśli bowiem znika możliwość uzyskania oczekiwanej gratyfikacji, brak innych, bardziej autonomicznych powodów tworzenia skutkuje często zaprzestaniem rozpoczętego działania.

Dwa opisane rodzaje motywacji mogą występować niezależnie od siebie lub jednocześnie i wydaje się, że motywacja kombinowana, zawierająca komponent wewnętrzny i zewnętrzny jest szczególnie skutecznym sposobem podtrzymywania długotrwałej twórczej aktywności.

Czasami zwraca się uwagę, że cechą osób twórczych bywa ekspansywność, bezwzględność, a nawet agresja czy brutalność. Tego typu dyspozycje nie wynikają, rzecz jasna, z samej kreatywności, ale często jej towarzyszą i mają swoje szczególne przełożenie na skuteczność w realizacji wszelkich, zwłaszcza zakrojonych na szeroką skalę twórczych projektów.

Czy istnieją osoby nietwórcze?

W psychologii twórczości na ogół przyjmuje się, że kreatywność, podobnie jak większość psychologicznych cech, jest cechą o charakterze ciągłym. Oznacza to, że właściwie nie można podzielić ludzi na „twórczych” i „nietwórczych” lub że podział taki, jeśli zostanie dokonany, będzie klasyfikacją sztuczną i umowną. Każda psychologiczna cecha u każdej osoby występuje w jakimś stopniu. Nie można na przykład powiedzieć, że ktoś nie ma inteligencji w ogóle – może mieć niższą lub wyższą, ale każda jednostka ludzka w tym czy innym stopniu ujawnia cechę inteligencji. Podobnie jest z neurotycznością, ekstrawersją, wspomnianą już refleksyjnością itd. Z tego punktu widzenia nie istnieją osoby zupełnie nietwórcze, choć, z drugiej strony, wybitny poziom kreatywności jest zjawiskiem, rzecz jasna, stosunkowo rzadkim.

Pamiętać należy bezwzględnie, że obok wielkich i sławnych, zmieniających losy ludzkości kreatorów wszędzie wokół nas egzystują mali i skromni twórcy w trudzie monotonnej codzienności poszukujący ciągle nowych rozwiązań i ścieżek rozwoju.

Z czasów własnych studiów psychologicznych pamiętam artykuł, w którym opisano ciekawy przykład kreatywności obserwowanej u małpy. Badania zmierzały do uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy małpa może przyswoić sobie jakiś rodzaj języka, i dały dość zaskakujące rezultaty. Okazało się bowiem, że małpa nie tylko może opanować język – może go także w sposób twórczy używać. Jeśli człekokształtne nie potrafią mówić, to najprawdopodobniej tylko z powodu zbyt małej precyzji działania aparatu artykulacji. Kiedy bowiem przedstawiano małpie reprezentujące określone pojęcia żetony, małpa szybko uczyła się przy ich pomocy „nazywać” proste przedmioty, a nawet budować prymitywne, bardzo uproszczone zdania. Co więcej – w przypadku, gdy w tak rozumianym, znanym jej już języku, nie występowało potrzebne pojęcie, była w stanie na bieżąco, w sposób bardzo inteligentny je utworzyć. Na przykład – jeśli jeden znany małpie żeton oznaczał „banana”, a drugi „kolor zielony”, na widok nieznanego sobie wcześniej ogórka małpa, przy zastosowaniu żetonów, zdołała wygenerować wypowiedź „zielony banan”.

Jak więc widać, myślenie kreatywne nie do końca pozostaje domeną ludzi, a podobne przykłady można by mnożyć, co pewnie najlepiej rozumieją właściciele i wielbiciele psów.

Geniusz a obłąkanie. Dość ugruntowanym jest społeczne przekonanie, że kreatywności towarzyszyć musi jakaś forma potocznie rozumianego obłędu albo że osoby szczególnie twórcze muszą być osobami w ten czy inny sposób zaburzonymi. Pogląd ten jest być może prostą konsekwencją faktu, że twórcze dokonania osób silnie zaburzonych znacznie częściej są bardziej wyraziste i bywają szeroko nagłaśniane, choćby w związku z towarzyszącym skandalem obyczajowym. Całkiem niedawno na przykład pewien ekscentryczny młodzieniec w akcie protestu przeciwko nie pamiętam już czemu przybił własne genitalia gwoździem do drewnianej podłogi. Związek pomiędzy zaburzeniami psychicznymi a kreatywnością bywa jednak znacznie przeceniany i nie jest tak, że każdy prawdziwy artysta czy wynalazca musi koniecznie chodzić tyłem do przodu, a każde wartościowe dzieło wymaga ofiary w postaci obłędu.

W książce Nęcki (op. cit.) znajdujemy wzmiankę, że w grupie artystów istotnie częściej niż wśród reszty populacji stwierdza się przypadki zaburzeń depresyjnych, silniejsza jest też podobno skłonność do samobójstw. Z całą pewnością artyści zwykle należą do osób szczególnie i na różne sposoby wrażliwych. Z upływem czasu i praktyki zawodowej coraz mniej skłonny jestem jednak dzielić ludzi na „wrażliwych” i „odpornych”. Moim zdaniem nie istnieją osoby odporne na stres, po prostu różni ludzie w różny sposób radzą sobie w różnych sytuacjach. Często bywa tak, że osoba powszechnie uznawana za silną załamuje się w obliczu zupełnie prozaicznych problemów i odwrotnie – człowiek uważany za słabego, ku zdumieniu wszystkich zainteresowanych jest w stanie udźwignąć ciężar przekraczający możliwości osób słynących z pozornej odporności. Dlatego wszelkie tego typu rozróżnienia uważam za umowne i na gruncie praktycznym mało przydatne.

Czasami, w najbardziej nieoczekiwany i dość smutny sposób, ludzki potencjał twórczy manifestuje się w obserwowanych zaburzeniach psychicznych. Przykładem mogą być przede wszystkim zespoły psychotyczne - praktykując w szpitalach i oddziałach psychiatrycznych zauważyłem, że im bardziej kreatywny pacjent, tym bardziej barwny i niezwykły stwarzany przez niego system urojeniowy. Tak czy inaczej, trzeba pamiętać, że niezależnie od treści urojeń choroba pozostaje chorobą, a jej podstawowym elementem jest cierpienie, nie zaś możliwość prezentacji własnej kreatywności.

Jednak kreatywność jako cecha najprawdopodobniej nie ujawnia żadnego silnego związku ze skłonnością do zaburzeń psychicznych, co można streścić w prostej konkluzji, że większość osób chorujących psychicznie wcale nie jest szczególnie kreatywna, a większość osób kreatywnych nie choruje psychicznie.

Czy kreatywność może być szkodliwa?

W potocznym użyciu określenia „twórczość” i „kreatywność” mają niezwykle pozytywny wydźwięk znaczeniowy. Tendencje twórcze można jednak najróżniej, niekoniecznie pozytywnie ukierunkować, czego przykładem może być wspomniany już Program Manhattan. Jest swego rodzaju nieszczęściem, jeśli osoba pomysłowa i płodna własne, naturalne uzdolnienia wykorzystuje, kreując idee szkodliwe dla ludzkości. W muzeach do dzisiaj oglądać można niezwykle wymyślne narzędzia tortur, a ludzka pomysłowość w zakresie wzajemnego robienia sobie na złość wydaje się nie mieć żadnych granic – chcąc się przekonać, wystarczy sięgnąć po literaturę dotyczącą zdumiewającej machiny terroru i eksterminacji (na pierwszy rzut polecam Archipelag GUłag Aleksandra Sołżenicyna albo Pięć lat kacetu Stanisława Grzesiuka).

Tak naprawdę należy jednak podkreślić, że kreatywność, nawet w codziennych warunkach, nie zawsze bywa wskazana i pożądana. Czasami wysoce nasilone tendencje i uzdolnienia twórcze bywają przeszkodą w realizacji najbardziej podstawowych czynności. Zatrudnienie człowieka wybitnie twórczego w pracy przy taśmie produkcyjnej może być i bywa zabójcze zarówno dla tej osoby, jak i dla samego procesu przemysłowego. Osoby kreatywne często nie sprawdzają się w zajęciach wymagających wykonywania osadzonych w określonym algorytmie, powtarzalnych i przewidywalnych czynności, bo albo podlegając szybkiemu znużeniu narażają siebie i najbliższe otoczenie na niebezpieczeństwo, albo dezorganizują proces pracy, w najbardziej naturalny dla siebie sposób usiłując wprowadzać doń poprawki, ulepszenia, usprawnienia lub po prostu – udziwnienia.

Diagnozowanie kreatywności

Jednym z podstawowych zadań psychologii jako nauki jest rozpoznawanie psychologicznych dyspozycji i pomiar natężenia określonych cech u poszczególnych osób. Psychologia twórczości nie jest wyjątkiem - również na tym polu staramy się dysponować sensownymi, utylitarnymi narzędziami pomiarowymi. Jak pewnie nietrudno się domyślić, do diagnozowania kreatywności wykorzystuje się specjalne metody testowe.

Badania twórczego potencjału służyć mogą najróżniejszym celom i na pierwszą chwilę przychodzą mi do głowy przede wszystkim trzy podstawowe zastosowania:

Rekrutacja - proces rekrutacyjny w wielu przedsiębiorstwach obejmuje badanie testem kreatywności. Jeżeli praca na stanowisku, pod kątem którego prowadzona jest rekrutacja, obejmuje możliwość lub konieczność generowania i oceny pomysłów czy poszukiwania nowych rozwiązań określonego problemu, potrzeba badania kreatywności poszczególnych kandydatów staje się najzupełniej oczywista. Wówczas, w kontekście procesu rekrutacyjnego, wykorzystuje się specjalne, czasami bardzo specyficzne dla danego obszaru rynku pracy, danego resortu czy nawet pojedynczej firmy metody badawcze i każda osoba starająca się o zatrudnienie, zwłaszcza na wyższym stanowisku, powinna być gotowa na konfrontację z problemem własnej kreatywności (lub - inaczej - z problemem braku własnej kreatywności...).

Trening twórczości (więcej o takich zajęciach poniżej) - kiedy prowadzimy trenerskie szkolenia z zakresu twórczości, proces szkoleniowy dobrze jest rozpocząć zastosowaniem jakiegoś narzędzia pomiarowego. Ma to co najmniej dwie zalety - po pierwsze, poznając techniki diagnozowania kreatywności, uczestnicy w sposób bardzo naturalny wchodzą w analizowaną problematykę, a testując własną kreatywność, poznają istotę tego pojęcia od strony praktycznej. Po drugie, znając własny potencjał twórczy, uzyskują wiedzę na temat swoich możliwości w zakresie rozwoju naturalnych, wrodzonych predyspozycji. Obie te zalety bywają jednocześnie wadami, natężenie psychologicznych cech rozkłada się w populacji bardzo niesprawiedliwie i nie wszystkie osoby w grupie uzyskać mogą wyniki imponujące czy chociażby wysokie. Otrzymane rezultaty badania należy jednak szczerze zinterpretować i omówić, a wówczas trener zmierzyć się musi z problemem niezadowolenia osób, które w danym teście wypadły nieszczególnie, czyli zwykle po prostu większości uczestników... Niezadowolenie takie manifestuje się w najróżniejszy sposób, najczęściej poprzez próby deprecjonowania narzędzi diagnostycznych na zasadzie: „eeee, bo ten test taki głupi…” (podobny, choć znacznie poważniejszy problem tego typu dotyczy diagnozowania inteligencji, ale o tym w innym artykule…).

Rozwój i edukacja – trzeci z podstawowych sposobów zastosowania testów twórczości to diagnozowanie twórczego potencjału dzieci i młodzieży w celach rozwojowych i edukacyjnych. Zazwyczaj polega to chyba na poszukiwaniu uczniów szczególnie uzdolnionych, czasem służy też ogólnodostępnym programom rozwoju i promocji kreatywności. W tematach edukacyjnych nie czuję się jednak mocny, nie będę się więc dalej wymądrzał.

Testy twórczości

Stosownie do tego, co powiedziano powyżej, oczywistą konsekwencją poszukiwania sposobu diagnozowania kreatywności są rozmaite psychologiczne narzędzia pomiarowe. Testów twórczości powstało już wiele, zaś ich ewentualna użyteczność (lub jej brak), jak to w psychologii, jest przedmiotem nieustających sporów. Tak, czy inaczej warto znać towarzyszące testowaniu ograniczenia – zainteresowany tematem Czytelnik znajdzie szczegółowe informacje w pozycjach bibliograficznych z zamieszczonej pod artykułem, krótkiej listy.

Moim zdaniem istniejące obecnie metody pomiaru twórczego potencjału są bardzo przydatnymi i praktycznymi narzędziami, co więcej – same w sobie stanowią ciekawy przykład kreatywności.

Test twórczości polega na rozwiązywaniu przez osobę badaną określonych, wymagających kreatywnego myślenia zadań. Zadania są jednakowe dla wszystkich i, jak zwykle, uzyskany przez badanego rezultat porównujemy z normami, czyli wynikami osiąganymi przez inne osoby z tej samej populacji.

Być może najbardziej znanym przykładem testu twórczości jest test Urbana i Jellena. Narzędzie to jest arkuszem papieru, z narysowanymi w ramce kilkoma abstrakcyjnymi elementami. Badany otrzymuje instrukcję, zgodnie z którą widoczny na kartce rysunek jest niedokończonym dziełem artysty, a zadaniem osoby testowanej jest w dowolny sposób dzieło to dokończyć. Wykonanie testu ewaluuje się bez względu na artystyczną wartość zaproponowanych przez badanego uzupełnień. Liczy się raczej oryginalność, liczba i jakość dorysowanych elementów, a wyniki oceniane są przy zastosowaniu czternastu szczegółowych kryteriów. Test Urbana i Jellena ciekawie dyskryminuje osoby bardziej twórcze od mniej twórczych, a różnica pomiędzy poszczególnymi przypadkami wykonania bywa zaskakująca.

To oczywiście tylko jeden przykład. Testów twórczego myślenia jest wiele i badają one kreatywność w zakresie najróżniejszych funkcji.

Obok testów twórczości stosuje się także kwestionariusze – w tym przypadku potencjał kreatywny oceniany jest poprzez samoopis, jak w typowym badaniu osobowości. Uczestnik ustosunkowuje się do stwierdzeń opisujących jego codzienne zwyczaje, cechy i preferencje, w tym przypadku dotyczące twórczości (przykłady pozycji testowych: „Lubię poszukiwać nowych rozwiązań znanych problemów”, „Lubię analizować podobieństwa pomiędzy różnymi przedmiotami” itp.).

Trening twórczości. Wybrane techniki twórczego myślenia

Trening twórczości to indywidualne (rzadziej) lub grupowe (zazwyczaj) ćwiczenia z zastosowaniem specjalnie opracowanych, psychologicznych metod rozwijania naturalnego ludzkiego potencjału twórczego.

Sam, jako trener, niezależnie od tematu prowadzonego akurat szkolenia staram się w miarę możliwości wprowadzać elementy treningu kreatywności, po pierwsze dlatego, że temat ten jest jednym z moich ulubionych, po drugie dlatego, że ćwiczenia z tego zakresu, stosowane nawet jako zwykły przerywnik, doskonale urozmaicają niemal każdy psychologiczny warsztat i niezmiennie cieszą się wielkim zainteresowaniem. W związku z mocno ograniczonymi możliwościami czasowymi trening kreatywności przyjmuje wówczas zazwyczaj postać bardzo uproszczonej rundy twórczości: uczestnicy mają na przykład jak najszybciej wymyślić jak najwięcej nowych, niestandardowych zastosowań dla młotka (piłki, noża, buta czy czegokolwiek innego). Nawet w tak uproszczonej sesji kreatywności momentalnie widoczne są kolosalne różnice pomiędzy osobami o małym i dużym potencjale twórczym, a niektóre wypowiedzi zaskakują swoją niewiarygodną pomysłowością.

W profesjonalnie prowadzonym treningu twórczości stosuje się jednak dziesiątki (lub setki) szczegółowych, specjalnie opracowanych technik twórczego myślenia. Techniki te służyć mogą dwóm zasadniczym celom:

- treningowym, kiedy celem jest po prostu rozwijanie naturalnych zdolności twórczych,

- konfrontacji z określonym zagadnieniem praktycznym, kiedy wysiłki zmierzają do znalezienia rozwiązania konkretnego problemu (np. jak ulepszyć niedoskonały model sprzedawanego towaru).

Poniżej opisałem kilka moich ulubionych technik twórczego myślenia (zarówno w pracy trenerskiej, jak i na potrzeby tego artykułu techniki czerpię z zestawu zaproponowanego przez Edwarda Nęckę w doskonałej książce Trening twórczości. Jak pewnie większość trenerów, rozwijam jednak znane ćwiczenia, wzbogacając je o własne pomysły).

Burza mózgów. Niewątpliwie najpowszechniej znana i najczęściej stosowana metoda kreatywnego myślenia. Burza mózgów polega na indywidualnym lub grupowym generowaniu jak największej liczby pomysłów w określonym temacie. W pierwszej części propozycje nie podlegają ocenie, co oznacza, że przyjmuje się zasadę „nie ma złych pomysłów”. Wszystkie zaproponowane rozwiązania należy zapisać, nie krytykując ich. Wg stanowiska twórcy tej metody, Aleksa Osborna, ilość rodzi jakość, czyli im więcej pojawi się pomysłów, tym większa staje się szansa na znalezienie rozwiązań naprawdę wartościowych. Dopuszczalne jest rozwijanie pomysłów już istniejących, własnych lub zaproponowanych przez kogoś innego. W części drugiej ćwiczenia należy dokonać oceny uzyskanych rezultatów i wybrać te najbardziej przydatne. Burza mózgów występuje w wielu wersjach i przybiera rozmaite formy, można ją także dostosowywać do wymogów konkretnej sytuacji. Niewątpliwie największą zaletą tej techniki jest jej prostota i łatwość zastosowania.

Podobieństwa. Z dostępnego, przygotowanego zestawu dowolnych pojęć losujemy dwa i zadajemy pytanie, co mają one ze sobą wspólnego (np. „czołg” i „dom”). Zadanie polega na znalezieniu jak największej liczby sensownych podobieństw i może cechować się różnym poziomem trudności. Dla przykładu: bardzo łatwo jest znaleźć cechy wspólne „ciasta” i „chleba”, nieco trudniej „miasta” i „galaktyki”, a jeszcze trudniej dwóch pojęć z zupełnie odmiennych zakresów rzeczywistości, np. „latarni” i „grzechu”.

W kolejnych etapach ćwiczenia stosujemy utrudnienie polegające na rozszerzaniu zestawu pojęć. Na przykład do słów „czołg” i „dom” dodajemy „koszulę”, a zadanie polega znowu na znalezieniu cech wspólnych, tym razem dla trzech wymienionych przedmiotów.

Lista atrybutów. Zadaniem uczestników jest wymienić jak najwięcej cech przypisanych wybranemu pojęciu. Ćwiczenie można zacząć prostym zdaniem, na przykład „Stół jest…” (grupa wymienia atrybuty: …drewniany, mocny, zielony, duży, ciężki itd.). Zadanie staje się bardzo zabawne, jeśli jako przedmiot pracy wybierzemy jakąś znaną osobę lub jednego z uczestników szkolenia (np. Mariusz Pudzianowski jest…) itd.

Bricolage. Jedna z moich ulubionych technik. Grupa otrzymuje zestaw luźnych, zapisanych na karteczkach słów lub zwrotów, wymieszanych i zupełnie niepowiązanych ze sobą znaczeniowo (np. gwóźdź, psia kupa, chichot teściowej, trup księdza itd.). Zadaniem uczestników jest ułożyć opowiadanie zawierające wszystkie otrzymane słowa tak, by stały się one częścią spójnej, sensownej całości. Chcąc zaktywizować wszystkich członków grupy, dobrze jest przygotować ćwiczenie w taki sposób, by każdy uczestnik wylosował jedno słowo lub zwrot i miał za zadanie ułożyć fragment opowiadania z jego wykorzystaniem. Warto wprowadzić element rywalizacji pomiędzy dwiema lub więcej podgrupami, z których każda ma ułożyć własną opowieść. Przy odpowiednim doborze elementów układanki uzyskuje się dodatkowy, cenny efekt komiczny – uczestnicy zazwyczaj co chwila pokładają się ze śmiechu…

Tysiąc definicji. Jest to technika bardzo prosta w zastosowaniu, a jednocześnie wymagająca od uczestników treningu dużego wysiłku. Zadanie polega na generowaniu twórczych definicji znanych przedmiotów, np. „nóż jest to…”, przy czym chodzi oczywiście o definicje oryginalne, niecodzienne i noszące znamiona kreatywności. Nie ma w zasadzie niczego twórczego w stwierdzeniu „nóż to narzędzie do cięcia”, ale można też powiedzieć, że „nóż jest najlepszym przyjacielem człowieka”, i w tym drugim przypadku mamy do czynienia z definicją dość nieoczywistą. W nieco innej wersji tego ćwiczenia do definicji należy dodawać ich uzasadnienia, np. „nóż jest najlepszym przyjacielem człowieka, bo… jest niezawodny i przydaje się w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach”.

Archiwum. Technika ta polega na porządkowaniu pojęć według pewnego specyficznego klucza. W porządnie prowadzonym archiwum dokumenty powinny być starannie posegregowane i opisane – w tym ćwiczeniu chodzi o poszukiwanie przedmiotów lub zjawisk jednocześnie spełniających zadane kryteria. Na przykład zaczynamy od tworzenia listy przedmiotów miękkich (odpowiedzią może być chociażby „gąbka” czy „świeża bułka”). Kolejny etap to przyjęcie dodatkowego kryterium – teraz szukamy przedmiotów jednocześnie miękkich i smacznych… („świeża bułka”, „guma do żucia”) itd. Im więcej zadanych kryteriów, tym, rzecz jasna, trudniejsze staje się zadanie.

Co by było, gdyby… To ćwiczenie wymaga uruchomienia maksymalnie swobodnej, twórczej fantazji. Grupie należy zadać do opracowania temat sformułowany z wykorzystaniem zwrotu „co by było, gdyby…”, na przykład: „co by było, gdyby nagle zniknęło światło?”. Jak zwykle poszukujemy odpowiedzi najbardziej oryginalnych i kreatywnych. Im bardziej abstrakcyjny problem, tym trudniejsze zadanie. W wersji hardcore (tylko w przypadku pracy z naprawdę kreatywnymi i otwartymi uczestnikami szkolenia…) można zaryzykować jazdę bez trzymanki i sformułować problem w języku zupełnie surrealistycznym, np. „co by było, gdyby Franty Asyżek ze Święciżu prepampluskał rozgwizmane korreanty?”, oczekując oczywiście równie surrealistycznych odpowiedzi…

Rysowanie pojęć abstrakcyjnych. Ćwiczenie nieco podobne do jednej z wersji popularnych kalamburów (zwanych zresztą „kalamburami” niesłusznie…). Uczestnicy otrzymują polecenie w rodzaju „narysuj miłość (mądrość, przyjaźń itd.)”.

Metaforyzowanie. Technika ta polega na formułowaniu metaforycznych określeń wybranych pojęć, np. „życie jest jak pudełko czekoladek, ponieważ…” i chodzi tutaj o generowanie jak największej liczby uzasadnień podanego stwierdzenia (czyli wymyślanie możliwie dużej liczby powodów, dla których życie jest jak pudełko czekoladek).

Zalety i ograniczenia

Trening twórczości może być fascynującym i bardzo wzbogacającym doświadczeniem. W odpowiednio zmotywowanym i otwartym gronie energia grupowa staje się naprawdę niesamowita, a sam trening bywa przy okazji świetną zabawą. Dlatego opisane techniki chętnie wykorzystuję również w szkoleniach, których głównym celem jest integracja uczestników.

Elementy treningu twórczości można jednak w subtelny sposób wprowadzać w każdy proces szkoleniowy, niezależnie od przewodniego tematu. Wielką zaletą takiego rozwiązania jest możliwość urozmaicenia monotonnych nieraz zajęć, a także zainteresowania uczestników problematyką psychologii twórczości.

Podstawowym ograniczeniem treningu twórczości jest wyjściowa, naturalna kreatywność uczestników szkolenia. Niezwykle trudnym zadaniem jest czasem przełamanie pewnych, nawet czysto poznawczych, oporów ze strony osób biorących udział w zajęciach. Można też powiedzieć, że treningowi kreatywności towarzyszą nieco podobne problemy, co treningowi tzw. silnej woli… Otóż z silną wolą jest tak, że aby ćwiczyć silną wolę, należy najpierw ją w sobie znaleźć… Podobnie, by rozwijać kreatywność, tak czy inaczej trzeba ją mieć. Z drugiej strony - techniki twórczego myślenia to (nieco podobnie, jak techniki wspomagania pamięci) proste i skuteczne narzędzia nadające się do wykorzystywania na co dzień, jeśli tylko uda się ludzi przekonać, że kreatywność, nawet w najskromniejszym wymiarze, można i należy stymulować.

Nie bez znaczenia jest również konieczność interpretacji i omawiania uzyskiwanych przez grupę i poszczególnych uczestników rezultatów, a głównie fakt, że wszelkie wyniki tak czy inaczej podlegają pewnemu wartościowaniu i ocenie. Są to jednak zwykłe, zawsze obecne problemy zawodu trenera.

Literatura:

Nęcka, E. Psychologia twórczości. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2001

Nęcka, E. Trening twórczości. Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Pracownia wydawnicza, Olsztyn 1992

Nęcka, E. Trop. Twórcze rozwiązywanie problemów. Oficyna wydawnicza IMPULS, Kraków 1994


Wojciech Imielski. Moja psychologia.

Artykuł wzbogacony o zdjęcia i filmy znajdziesz na www.blogpsychologiczny.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czy przeciwieństwa się przyciągają?

Czy przeciwieństwa się przyciągają?


Autor: Wojciech Imielski


Miałem niedawno okazję uczestniczyć w bardzo interesującym szkoleniu zawodowym. Temat dotyczył pewnej szczególnej typologii osobowości i w którymś momencie pojawił się problem dopasowania lub braku dopasowania osób reprezentujących określone typy, a więc między innymi odwiecznie aktualne pytanie: czy to prawda, że...


Czy to prawda, że przeciwieństwa się przyciągają?

Muszę przyznać, że z pytaniem tym ze strony najróżniejszych osób spotykam się dość często. Nawet podczas studiów psychologicznych nieraz zastanawialiśmy się, czy osoby o przeciwnych cechach, oczekiwaniach, dążeniach i potrzebach rzeczywiście są dla siebie wzajemnie szczególnie pociągające.

Należy przede wszystkim w tym miejscu poczynić ważne rozróżnienie. „Przyciągać się” to nie to samo, co „pasować do siebie”. Mam tymczasem poczucie, że w przypadku większości pytań o „przyciąganie się” przeciwieństw pytającym chodzi tak naprawdę o wzajemne, psychologiczne dopasowanie partnerów.

O ile dobrze pamiętam, to chyba Antoine de Saint – Exupery w swym „Małym Księciu” napisał, że kochać nie oznacza patrzeć na siebie, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku. Choć nie przepadam za natchnionymi, zwłaszcza miłosnymi sentencjami przyznać muszę, że ta powszechnie znana myśl zawiera chyba wiele sensu.

Być może osobowościowe i temperamentalne przeciwieństwa przyciągają się na zasadzie pewnej egzotyki. Interesują nas osoby skrajnie różne od nas samych. Być może pożądamy tego, czego nam samym brakuje. I być może zwykła, ludzka ciekawość poznawcza skłania nas czasem do czynienia interpersonalnych wycieczek w nieznane. Tym samym jednak przeciwieństwa, w myśl sformułowania zacytowanego pisarza, pochłonięte wzajemną fascynacją patrzą bardziej na siebie, niż razem w tym samym kierunku. Niezależnie zaś od tego, czy spoglądanie w tę samą stronę ma cokolwiek wspólnego z miłością jako taką, z pewnością jest niezbędnym warunkiem budowania trwałej i obustronnie satysfakcjonującej relacji partnerskiej.

Z konfiguracji, jakości i natężenia poszczególnych cech osobowościowych w sposób zupełnie naturalny wynikają określone potrzeby, dążenia, i specyficzny sposób spostrzegania świata, a także – co szczególnie ważne – oczekiwania wobec ewentualnego partnera życiowego.

Przeanalizujmy kilka przykładów:

Introwersja – ekstrawersja

Intro– i ekstrawersja to, mówiąc w dużym uproszczeniu, określenia odnoszące się do kierunku, w jakim dana osoba wydatkuje swoją energię życiową. Ekstrawertyk poszukuje pobudzenia w świecie zewnętrznym, zwłaszcza zaś potrzebuje kontaktu z ludźmi, wchodzi więc w liczne interakcje społeczne, dobrze czuje się w środowisku silnie stymulującym, jest otwarty na wszelkie sygnały o charakterze interpersonalnym, lubi towarzystwo i nie najlepiej znosi, zwłaszcza dłuższą, samotność. Jest więc osobą raczej aktywną, czerpie satysfakcję z bycia z innymi, lubi rozmawiać i spostrzegany jest jako osoba otwarta i kontaktowa.

Introwertyk jest osobą silnie pobudzoną wewnętrznie, nie poszukuje więc stymulacji na zewnątrz. Koncentruje się na świecie osobistych, wewnętrznych przeżyć, przez otoczenie odbierany jest często jako osoba mało kontaktowa, zamknięta w sobie, refleksyjna i powściągliwa. Nie wykazuje dużej potrzeby bycia z innymi, jest małomówny, ceni spokój i samotność a czasem wykazuje silne tendencje do dobrowolnej społecznej izolacji.

Tak naprawdę w większości jesteśmy ambiwertykami. Oznacza to, że w zależności od wielu czynników te same osoby zachowują się w sposób właściwy dla ekstra- lub introwertyka. Zasada ta dotyczy właściwie każdej cechy osobowościowej – po prostu różni ludzie, w różnych sytuacjach zachowują się różnie. Łatwo to sobie uświadomić obserwując osoby będące pod wpływem alkoholu. Pijany w pewnym sensie bywa swym własnym przeciwieństwem: ponury mruk staje się ożywionym lwem salonowym, krzykliwy wodzirej - sentymentalnym milczkiem. Ważne jest jednak, że w przypadku wszelkich cech osobowościowych pewne tendencje są tendencjami dominującymi, inne zaś odgrywają rolę drugorzędną. Oznacza to, że introwertyk w większości sytuacji ujawniał będzie zachowania charakterystyczne dla swojego stylu, ekstrawertyk zaś – dla swojego.

Z dominującego stylu zachowania wynika sposób codziennego bycia. Jeśli ekstrawertyk woli ludyczną, zbiorową imprezę, introwertyk wybierze raczej książkę lub długi spacer. Preferowany styl ma oczywiście swoje konsekwencje we wszelkich dziedzinach egzystencji. W dłuższej perspektywie czasowej może to rodzić silne nieporozumienia, choć zakochanym często wydaje się, że nie ma takich przeszkód, których nie potrafiliby pokonać ani takich przepaści, których nie byliby w stanie zasypać. Proza życia brutalnie weryfikuje jednak wszelkie romantyczne złudzenia i po latach, albo o wiele wcześniej, po prostu ciężko jest się dogadać.

Poszukiwanie silnych doznań (potrzeba silnej stymulacji) – unikanie silnych doznań (brak potrzeby silnej stymulacji)

Osoba ujawniająca temperamentalnie uwarunkowaną potrzebę silnych doznań poszukuje emocjonujących sytuacji. Wykazuje skłonność do zachowań ryzykownych, wybiera rozrywki niebezpieczne, silnie stymulujące, w warunkach monotonnych i przewidywalnych czuje się znudzona i zdemotywowana.

Osobie o bardziej umiarkowanej fantazji skłonność do ryzyka często wydaje się czymś co najmniej niezrozumiałym. Człowiek nie wykazujący zapotrzebowania na silne pobudzenie ujawnia tendencję do bardziej zachowawczego i bezpiecznego trybu życia.

Skłonność do ryzyka przekłada się często na charakter codziennie podejmowanych decyzji. Osoba o silnej potrzebie stymulacji może wykazywać upodobanie do życia z dnia na dzień, niechęć do dalekowzrocznego planowania i podejmowania zobowiązań. Swoim zamiłowaniem do ryzykownych rozrywek bardziej statecznego partnera życiowego czasami doprowadza do rozpaczy. Bywa, że nie chce brać udziału w codziennych, prozaicznych czynnościach, zaś usiłując własne życie uczynić bardziej emocjonującym sięga po najbardziej niespodziewane i niekonwencjonalne rozwiązania, co niekoniecznie spotyka się z aprobatą ze strony „drugiej połówki”.

Wysoki poziom inteligencji ogólnej – niski poziom inteligencji ogólnej

W przypadku różnic w zakresie poziomu inteligencji ogólnej mamy do czynienia z rozdźwiękiem o charakterze intelektualnym. Osobom reprezentującym różne poziomy rozwoju umysłowego na dłuższą metę ciężko jest znaleźć wspólny język.

Pojęcie inteligencji, jak zauważyłem, bywa zupełnie niepoprawnie rozumiane i temat ten wymaga osobnego artykułu. Inteligencja jest często mylona z mądrością i odwrotnie, a choć oba te pojęcia, z formalnego punktu widzenia są sobie wzajemnie dość bliskie, z pewnością nie można zrównywać ich znaczeniowo. W tym miejscu wspomnę tylko, że inteligencja, o którą chodzi mi w tym przypadku to pewna lotność umysłowa i błyskotliwość, umiejętność łatwego wykrywania zależności pomiędzy zjawiskami i szybkiego kojarzenia faktów, teoretyczna i praktyczna wiedza o świecie i zdolność do efektywnego radzenia sobie w sytuacjach wymagających wysiłku intelektualnego.

Dwie, reprezentujące różne poziomy inteligencji osoby na co dzień egzystują niejako w dwóch różnych światach. Najbardziej potocznie powiedzieć można, że osoba o niskim poziomie inteligencji po prostu nie nadąża za bardziej inteligentnym partnerem, co szybko staje się męczące i irytujące dla obu stron. Rozmowa jako podstawowa forma komunikacji międzyludzkiej jest dla większości z nas niezbędnym elementem codziennego życia i całkowicie koniecznym warunkiem budowania emocjonalnej relacji w związkach. Tymczasem osoby o znacząco odmiennej kondycji intelektualnej nie są dla siebie wzajemnie partnerami w bardziej, niż zwykła pogawędka zaangażowanej wymianie zdań. Oczywiście problem dotyczy różnic znacznych, łatwo wyczuwalnych w każdej niemal formie kontaktu.

Z tego właśnie względu, w drodze pewnej selekcji naturalnej, zwykle dobieramy sobie znajomych reprezentujących ten sam lub podobny poziom wykształcenia.

Problem ten przyrównać można do prób wspólnego biegania w sytuacji, kiedy jeden z biegaczy jest amatorem, drugi – profesjonalnym maratończykiem. Kompromis jest możliwy do osiągnięcia, ale od jednej ze stron relacji wymaga akceptacji znacznych utrudnień, po prostu osoba szybsza biec musi wolniej, lub wolniejsza – szybciej. Łatwo zrozumieć, że w dłuższej perspektywie czasowej wspólny, efektywny trening staje się niemożliwy.

Różnice temperamentalne

Temperament to silnie ukorzenione w neurofizjologii zjawisko psychologiczne odpowiedzialne za czasowe i energetyczne charakterystyki zachowania. Inaczej rzecz ujmując – to temperament decyduje o tym, jak szybko i z jaką energią robimy to, co robimy. Istota i natura temperamentu jest dość złożona – w tym miejscu i na potrzeby bieżących rozważań wspomnę tylko, że bywają osoby energiczne, rzutkie, szybkie i ruchliwe oraz ludzie dużo bardziej powolni, mniej gorączkowi i zamaszyści w działaniu.

Różnice temperamentalne bardzo szybko dają o sobie znać i czasem wznoszą pomiędzy partnerami barierę nie do pokonania. Jeśli osoba A zachowuje się jak „żywe srebro”, a osoba B jest ociężałą „muchą w smole”, nieporozumienia i konflikty pomiędzy nimi stają się nieuniknione. Jest to dobry przykład interpersonalnych różnic o charakterze formalnym – nawet, jeśli dwie osoby lubią robić to samo, ale w zupełnie różnym tempie i z różnym nakładem energii, zrównanie kroku czasem staje się niemożliwe. A to tylko jeden z wielu dobrych powodów, by z czasem zacząć powoli rozglądać się za kimś bardziej dopasowanym…

Temperament w ujęciu potocznym często kojarzony jest z czynnościami seksualnymi. Nie bez powodu – opisane charakterystyki zachowania mają swoje silne przełożenie na określone preferencje co do konkretnych elementów życia płciowego. Nieporozumienia na tle czynności erotycznych z całkiem zrozumiałych względów bywają zaś niezwykle często powodem rozstań i rozwodów.

Różnice etyczne i światopoglądowe

Chyba najbardziej oczywiste pole nieporozumień. Znam wiele przypadków rozstań z powodu dysonansu światopoglądowego, chociażby w zakresie wyznawanych przekonań politycznych czy religijnych.

Jest chyba dość zrozumiałym, że w zakresie wzajemnego dopasowania partnerów życiowych nie da się uniknąć pewnych niezgodności. Jak zawsze należy mieć świadomość, że osobowość to wypadkowa bardzo licznych czynników, a zachowanie nie zawsze jest odzwierciedleniem osobowości. Jeśli przeciwieństwa dotyczą zbyt wielu cech lub cech zbyt podstawowych, uzyskanie wzajemnego zrozumienia na dłuższą metę okazuje się bardzo trudne.

Tak naprawdę z całą pewnością istnieją dobrze egzystujące związki tworzone przez partnerów o wielu przeciwnych cechach. Uważam jednak, że w ich przypadku trwałość związku jest efektem wyjątkowej, dojrzałej umiejętności kompromisu, nabytej zazwyczaj metodą prób i błędów i przy wykorzystaniu ogromnej dawki cierpliwości po obu stronach.

Umiarkowana polaryzacja czyni związek barwniejszym i nadaje mu cenną, interpersonalną dynamikę. W pewnych sytuacjach osoby o różnych cechach doskonale się uzupełniają.

Dlatego wydaje mi się, że różnic po prostu nie może być zbyt wiele i nie mogą być zbyt duże. Jeśli dwie osoby stanowią rzeczywiste, jaskrawe przeciwieństwa, raczej trudno jest im przetrwać wyzwania codzienności i próbę czasu.

Jestem zdania, że przeciwieństwa często się przyciągają. Myślę też, że zwykle nie tworzą udanych i trwałych par. Osoby o skrajnie różnych cechach indywidualnych więcej dzieli, niż łączy. Różne mają potrzeby i zainteresowania, odmienne poglądy i przyzwyczajenia, różną wizję wspólnego życia, rozbieżne systemy wartości i inne spojrzenie na codzienność.

Z całą pewnością dużo skuteczniejsze jest budowanie związku na fundamencie podobieństw.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Marzenia i cele - jak je spełniać

Marzenia i cele - jak je spełniać


Autor: Tomasz Dobrowolski


Witam wszystkich czytelników. Dziś chciałbym powiedzieć Wam o czymś zupełnie innym. Nie będzie o wycieczce, o fajnej imprezie, nie będzie ptaków, parku czy przepięknego zachodu słońca. Opowiem Wam za to o szczęściu i o spełnianiu marzeń.


Jak co niektórzy wiedzą, znając mnie osobiście, bądź przez Facebooka czy inne stronki, jestem duszą podróżnika, ciekawi i interesuje mnie prawie wszystko - poznawanie nowych ludzi, nowe kultury różnych narodów czy społeczności, gotowanie, konstruowanie dziwnych wynalazków, psychologia, elektronika... Oj, mógłbym tak wymieniać godzinami. Jedno jest wspólne dla wszystkich tych cech, marzenia - pasja i realizacja. Ktoś by powiedział "przecież każdy o czymś marzy, każdy chciałby coś osiągnąć, każdy pragnie czegoś, coś doświadczyć...nic tu specjalnego"... Tak, zgodzę się z tym, tyle że jest jedno ale... nie każdy realizuje swoje marzenia. Przyczyn jest wiele, zaczynając od strachu przed nieznanym, niską samooceną, brakiem motywacji i ... sami wiecie, co Was najczęściej stopuje w ich realizacji. Stąd pomysł na dzisiejszy post. Postaram się zdradzić kilka sekretów pomyślnego realizowania swoich marzeń.

To jedno jedyne marzenie ...

To jedno jedyne marzenie, żeby się spełniło... Ile razy powiedzieliście sobie tak do siebie ? Z każdą nową chwilą powstają w naszej głowie nowe marzenia, nowe cele, nowe kierunki gdzie chcielibyśmy być w niedalekiej przyszłości. Ile to byśmy dali, by to nasze marzenie się spełniło. No właśnie ile byście dali ? A raczej ile zrobiliście, by rzeczywiście spełnić swoje marzenie? Nie przyjmuję tutaj żadnych usprawiedliwień, bo to jedynie my sami jesteśmy odpowiedzialni za ich spełnienie.

Optymista ? Czy raczej pesymista ?

No tak, oto jest pytanie: czy jesteś optymistycznie nastawiony do swojego marzenia? Jak sądzisz, czy będąc pesymistą uda ci się osiągnąć realizację swojego upragnionego marzenia? "Na pewno się nie uda" - tak mawiał Maruda z bajki Smerfy, myślicie, że mając takie nastawienie los wam dopomoże w spełnieniu waszego marzenia? Tak mówią - że szczęściarz i farciarz to taki, któremu zawsze z górki. Coś chyba w tym jest... nie sądzicie?

Nie życz źle innym

Tak, to ważna rzecz. Mówię tu o tych co marzą, by ktoś złamał nogę, wjechał w drzewo, by coś złego komuś się stało... i tym podobne. Nie będę się tu rozpisywał, każdy dobrze wie, co za tym wszystkim się kryje. Poza tym wiemy też dobrze, ze starego polskiego przysłowia - "kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpad ". Więc lepiej sobie odpuśćmy tego typu marzenia, a w ogóle czy to można nazwać marzeniem ? Czy raczej życzenie komuś złego? Więc proszę zastanówmy się dobrze i określmy nasze marzenie. Zastanówmy się czy to będzie dla nas dobre? Czy nikt na tym nie ucierpi z powodu naszego EGO, czy nadal będziemy czuli się szczęśliwi ? Czy nie będzie za nami kroczyło poczucie winy lub jakieś wyrzuty sumienia?

Co robisz by spełnić swoje marzenie ?

Pamiętacie, a raczej znacie taką opowieść, gdzie podczas wielkiej powodzi był sobie jeden gość, który czekał i marzył będąc na dachu jednego z zalanych budynków, że sam Pan Jezus go uratuje ? Gdy utopił się, zapytał Pana Jezusa "dlaczego mnie nie przyszedłeś mnie uratować"? Na to Pan Jezus odparł "wysłałem po Ciebie łódź ratunkową, później helikopter, z niczego nie skorzystałeś..." Dlaczego mówię o tej właśnie przypowieści ? By pokazać wam, że w spełnianiu marzeń wszystko się liczy. Nie zostaniesz świetnym pilotem, gdy nie zaczniesz się tą tematyką interesować, nie pójdziesz na kurs pilotażu, nie zaczniesz otaczać się towarzystwem pilotów, nie zaczniesz czytać książek poświęconych tej tematyce, nie zaczniesz siebie wyobrażać jako pilota... i tak dalej. Korzystaj z wszystkich możliwych dostępnych Ci środków, by doskonalić swoją wiedzę i pasję związaną z Twoim marzeniem. Nie otrzymasz najwyższej oceny z egzaminu, na który się nic nie nauczyłeś. Owszem możesz ściągnąć, ale czy to przyniesie Ci pełną satysfakcję?

Jak to zrobić ?

Myślę, że prawdziwe marzenia to te, które powiązane są z naszą pasją. Nie zwiedzisz świata nie wychodząc z domu, nie zostaniesz pilotem, nie nauczysz się języka obcego nie pasjonując się tym. Nie można powiedzieć, że moje marzenie jest nieosiągalne, czy że moje marzenie jest trudne i nieciekawe... To raczej kara, a nie marzenia, zgodzicie się ze mną ?
Tak więc od czego zacząć naszą realizację marzenia? Po kolei, na samym początku wybierzmy sobie to jedno jedyne marzenie, bez którego nie możecie się obejść, które kręci się w waszej głowie, które jest na topie każdego waszego opowiadania, którym dzielicie się z wszystkimi, nawet tymi, którzy nie mają już siły was słuchać. Tak zaczyna się nasza droga do jego realizacji, takie właśnie marzenie staje się naszą pasją. To właśnie ta pasja prowadzi nas do rozpoczęcia przeszukiwania wiadomości z nią związanych, zaczynamy czytać, oglądać filmy, zaczynamy TYM ŻYĆ. Rozmawiać o tym z wszystkimi, interesować się wszystkim co z tym związane. Tak też zaczynamy się nakręcać i nakręcać całe nasze otoczenie, by spełnić to jedno marzenie. Może wam się wydawać to dziwne lub śmieszne. Ale uwierzcie mi, tak właśnie jest. I nie ma bata, by takie marzenie się nie spełniło. Owszem na wszystko przychodzi właściwy czas i miejsce. Trzeba tu wspomnieć, że nasz świat, w którym żyjemy ma miejsce na wszystkie wydarzenia, ale wszystko ma swój określony czas. Nie ma dwóch prezydentów jednocześnie, lecz mają obaj swój określony czas kadencji. Tak więc nie traćmy nadziei, nie zniecierpliwiajmy się, bądźmy dobrej myśli - bądźmy pozytywni. Wyobrażaj siebie w takcie spełniana swojego marzenia, poznaj uczucia z tym faktem związane, doświadczaj je cały czas, naucz się z nimi żyć, poczuj się, jak by to właśnie marzenie się już spełniło, ciesz się tym, ciesz się tymi uczuciami. Poznawaj siebie będącego tym, który osiągnął swój cel, osiągnął spełnienie swojego marzenia. Korzystaj z wszelkich dostępnych środków oraz szukaj drogi, która pomoże Ci w realizacji. Rozglądaj się, jeśli potrzebujesz więcej pieniędzy na spełnienie swojego marzenia, przestań wydawać niepotrzebnie na spełnianie innych swoich zachcianek, zacznij oszczędzać lub rozejrzyj się za lepiej płatną pracą. Jest tak wiele dróg, tak wiele sposobów by spełnić swoje marzenie, że nie sposób tu nawet spisać wszystkich. Jedno jest pewne i ręczę za to, że jeśli naprawdę nasze marzenie jest naszą pasją i z wszystkich swoich możliwych sił dążymy do jego realizacji na sto procent się ono spełni. Nie chcę tu wymieniać wszystkich tych cudownych uzdrowień, cudnych zbiegów okoliczności, nieoczekiwanych zwrotów sytuacji i tak dalej. Sami wiele razy o tym czytaliście i dziwiliście się jak to w ogóle jest możliwe.

Marzenie - pasja - realizacja

Marzenie wiąże się z pasją, nie zostaniemy prezydentem jeśli nie interesujemy się polityką, a naszą pasją jest piłka nożna, za to możemy zostać dobrym piłkarzem znanym na cały świat. Przez pasję zawsze znajdziemy drogę do spełnienia naszego marzenia. Nie możemy też zapomnieć o dzieleniu się z innymi naszymi pasjami, marzeniami. Im więcej osób pozna nasze marzenia, tym większe szanse, że ktoś nam pomoże, zainspiruje, podsunie ciekawy artykuł czy sprezentuje wam spełnienie tegoż marzenia.
Poznałem kiedyś chłopca, który bardzo chciał i marzył o tym, by nauczyć się grać na pianinie. Spotykałem go wiele razy mieszkając w Londynie. Był to taki mały ośrodek dla dzieci z trudnościami w domu. Chłopiec ten nie umiał mówić o czymś innym jak tylko o tym, jak by to było gdyby mógł się nauczyć grać na tym instrumencie. Znał wszystkie nuty, umiał zaśpiewać całą gamę, wiedział w teorii praktycznie wszystko co jest potrzebne do rozpoczęcia nauki. Któregoś dnia gdy przyszedłem by go odwiedzić, zobaczyłem przed nim kartkę papieru z narysowaną klawiaturą pianina i był tak pochłonięty w swej wyimaginowanej grze, że minęło sporo czasu zanim zorientował się, że nie przebywa sam. Zainspirował mnie tym do spełniania jego marzenia. Wraz z kilkoma przyjaciółmi złożyliśmy się by zakupić małe pianinko, by zaczął ćwiczyć i rozwijał swoją pasję. Po kilku latach z pomocą opiekunów i innych pomocnych osób dostał się do szkoły muzycznej. Dziś można go usłyszeć czasem jak grywa w kilku londyńskich klubach oraz na stacji metra King's Kross.
Mój kolega Tomasz marzył o podróżach, chciał zwiedzić świat. Jednak jak wiadomo, by zwiedzić świat potrzeba jest przeogromna ilość środków pieniężnych. Nieprzerwanie szukał... i znalazł taką grupę ludzi, którzy nie dość, że zwiedzają świat, to jeszcze na tym zarabiają. Sam dzieli się swoją pasją we wszystkie strony zachęcając ludzi, by spełniali swoje marzenia. Aż miło popatrzeć na jego roześmiane oczy, pewność siebie, jego plany gdzie i kiedy pojedzie. Jego entuzjazm i zaangażowanie.
To tak na zakończenie zadajmy sobie pytanie, ile zrobiliśmy aby spełnić swoje marzenie? Ile ono dla nas znaczy? Jak bardzo jesteśmy zaangażowani w jego realizację? Jak wielka jest nasza pasja?
Będzie mi naprawdę miło, jeśli w komentarzu zamieścicie przypadki z waszego życia, w których to spełniliście swoje marzenie, bądź też byliście naocznymi światkami takich nieoczekiwanych spełnień.
Dziękuję Wam drodzy, że jesteście tutaj, poświęcacie swój cenny czas na czytanie tego posta, dzięki wam właśnie spełnia się moje marzenie :) Dziękuję wam za to bardzo serdecznie.
W następnym wpisie chciałbym poruszyć temat emocji, jeśli macie jakieś pytania, sugestie, problemy w zrozumieniu mechanizmu, który kieruje naszymi decyzjami, proszę was o podzielenie się nimi w komentarzach.
Czy mogę Was drodzy czymś zainspirować ? Obejrzyjcie tam krótki filmik :) Tak ja spełniłem swoje marzenie :)

Blog podróżnika Polaka o życiu na Filipinach

http://poszukujacraju.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kolejność urodzeń decyduje o tym jacy jesteśmy?

Kolejność urodzeń decyduje o tym jacy jesteśmy?


Autor: MonikaM


Czy najstarsze dzieci są z reguły bardziej ambitne od pozostałych? Czy najmłodsze dziecko ma większą szansę, by zostać kreatywnym optymistą? Czy środkowe dziecko dostaje najmniej miłości rodziców? Na te i inne pytania pomoże odpowiedzieć teoria kolejności urodzeń.


Dlaczego kolejność urodzeń miałaby wpływać na cechy osobowości dziecka? Psycholodzy przekonują, że jest kilka istotnych przyczyn. Przede wszystkim, chodzi o ilość czasu i natężenie uwagi rodzicielskiej, które mają do dyspozycji kolejne dzieci.

Najstarsze dziecko przez pewien czas jest oczkiem w głowie rodziców. Dodatkowo są oni niedoświadczeni, a przez to przesadnie skupieni na zaspokajaniu potrzeb dziecka i uważnym śledzeniu jego rozwoju. Częściej zapisują je na różnego rodzaju zajęcia edukacyjno-rozwojowe, lub sami poświęcają czas na naukę literek i cyferek. W ten sposób rozbudzają ambicję dziecka.

Najmłodsze dzieci to mistrzowie czytania ludzkich emocji i pozyskiwania miłości rodziców. Jako najmłodsze muszą nauczyć się manipulowania innymi, by przetrwać wśród starszego i bardziej samodzielnego rodzeństwa. Zwykle pozwala im się na więcej, dzięki czemu rozwijają kreatywność i uczą się radości z odkrywania świata. Często oprócz wsparcia rodziców, dostają dodatkowo wsparcie starszego rodzeństwa na podwórku czy w szkole.

Dziecko urodzone pośrodku dostaje zwykle najmniej uwagi. Podczas gdy pierworodna latorośl czuje się szefem wśród rodzeństwa, a najmłodsza domaga się najwięcej uwagi i pomocy z racji swojego wieku, średnie dziecko może czuć się niewidzialne i zaniedbywane. Rodzice mają tendencję do stawiania wymagań i obowiązków dziecku najstarszemu oraz wspierania dziecka najmłodszego. Dziecko urodzone pomiędzy nimi musi zadowolić się mniejszą porcją uwagi rodzicielskiej i nauczyć się samodzielności.

W wielu rodzinach obecne są czynniki, które sprawiają, że powyższe schematy nie mają szans na realizację. Jeżeli różnica wieku pomiędzy młodszym, a starszym dzieckiem jest bardzo mała, np. rok, stanie się ona dość szybko nieistotna i dzieci będą traktowane jak równolatki. Średnie dziecko może otrzymywać od rodziców najwięcej uwagi i uczuć ze wszystkich dzieci, jeśli przykładowo będzie to oczekiwana przez wszystkich córeczka pośród synów. Jeżeli zaś pomiędzy pierwszym, a trzecim dzieckiem różnica wieku będzie wynosić kilkanaście lat, pierworodne dziecko będzie wychowane raczej jak jedynak, a nie starsze dziecko.


Więcej artykułów dotyczących psychologii rozwoju dzieci znajdziesz na projektdziecko.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Fobie to nie rzadkość

Fobie to nie rzadkość


Autor: Aleksiejs


Większość osób zdrowych (bez fobii), uważa fobie za coś niemal tak egzotycznego i mitycznego jak Yeti czy potwór z Loch Ness - nic bardziej błędnego! Fobie to wcale nie rzadkość, dowiedz się jakie fobie są najczęstsze.


Dla większości z nas fobie są jedynie ciekawostką, nazwaniem cudzego i zazwyczaj dla nas zdrowych osób irracjonalnego lęku przed czymś. Wydawać by się mogło, że rzadko, kto może mieć jakąś fobię, jednak liczne badania i liczby mówią, co innego. Wg ekspertów około 5% populacji ludzkiej cierpi na liczne fobie. Skoro jest to jedna osoba na dwadzieścia to znasz przynajmniej kilkanaście takich osób! Stwierdzono również, że to kobiety częściej na nie cierpią niż mężczyźni.

Zobacz jakie fobie są najczęstsze.

Arachnofobia, czyli strach przed pająkami i innymi stworzonkami, które przypominają je wyglądem. Wzbudzają one jakiś rodzaj lęku prawie u 50% kobiet oraz u 10% mężczyzn. Nawet u nas w Polsce gdzie nie ma żadnego gatunku pająków zdolnego zagrażać życiu człowieka te liczby się zgadzają. Osoby z tą fobią miewają niekontrolowane ataki paniki na widok nawet najmniejszego pajączka.

Fobia społeczna lub inaczej socjofobią to lęk przed ludźmi, a dokładniej przed tym jak nas oceniają i co o nas myślą. Jest to bardzo powszechna fobia wśród młodych ludzi w wieku szkolnym. Powoduje ona wiele negatywnych skutków takich jak np. odcięcie się od swoich znajomych, przyjaciół, a nawet rodziny. Na wskutek tej fobii wiele osób nie może znaleźć pracy choćby, dlatego, że boją się udać na rozmowę kwalifikacyjną, taki sam problem mają z udaniem się na terapię i problem się poważnie zapętla. Z jednej strony chcą się leczyć i potrzebują tego, a z drugiej ich własna fobia im na to nie pozwala. W przypadku tej fobii nie ma wyraźnego rozgraniczenia na mężczyzn i kobiety, proporcje zachorowania są raczej równe.

Agorafobia, czyli lęk przed otwartymi przestrzeniami. W najbardziej nasilonych wersjach nie pozwala chorym wyjść z domu na ulicę. Dom często jest postrzegany, jako bezpieczne miejsce gdzie nic nam nie grozi. W przypadku tej fobii to kobiety są nią częściej obarczone niż mężczyźni.

Klaustrofobia to lęk przed ciasnymi oraz zamkniętymi przestrzeniami, osoby z tą fobią boją się jeździć windami, przebywać w ciasnych miejscach, korzystać z metra czy tuneli. Problemem może być nawet zrobienie badania takiego jak tomografia komputerowa, gdzie trzeba wejść do specjalnej tuby. Według statystyk nawet do 5% populacji może cierpieć na tą fobię.


Dowiedz się jak leczyć fobie.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Komunikacja - tak trudna oczywistość

Komunikacja - tak trudna oczywistość


Autor: Katarzyna Pawłowska


Komunikacja to taka oczywistość, każdego dnia mówimy, piszemy, przekazujemy sobie morze wiadomości bezpośrednio lub za pomocą maila, telefonu, komunikatorów. Rozmawiamy na przeróżne tematy codziennie, począwszy od prostych komunikatów do skomplikowanych i zawiłych kwestii.


Skąd wiec tak często powtarzające się problemy z komunikacją, rozumieniem drugiego człowieka? Skąd problem z interpretowaniem tego co mówi? Dlaczego tak trudno efektywnie się komunikować?

Problemy biorą się stad, że wielką sztuką jest życzliwa wymiana poglądów pełna otwartości, szacunku dla odmienności i opinii drugiego człowieka a w szczególności sztuka jest rozmowa w której nie przekonujemy innych do swoich racji tylko wymieniamy się poglądami i poszerzamy swoje horyzonty.

Komunikacja to proces, dzięki któremu jednostka przekazuje i otrzymuje informacje w bezpośrednim lub pośrednim kontakcie z inną osobą. Jest to proces, który zachodzi nieustannie, bowiem przez cały czas swoją postawą ciała, mimiką, gestykulacją, no i wreszcie słowami przekazujemy określone informacje. Efektywna komunikacja ma miejsce w tedy kiedy treść wypowiedzi jest zrozumiana zgodnie z intencjami nadawcy przekazu (tu wchodzi dodatkowe utrudnienie, ludzie często są nieświadomi prawdziwych intencji lub chcą je ukryć).

Trzeba też pamiętać, że komunikacja wiąże się z symbolami. Od początku życia uczymy się ubierać nasze myśli i przeżycia w słowa jednak dźwięki, litery, liczby, słowa, gesty mogą jedynie obrazować lub przybliżyć myśli, którą mają przekazać, a nie precyzyjnie je oddawać/odwzorowywać. Im większe podobieństwo w definiowaniu znaczeń symboli/gestów/przedmiotów rozmowy tym jaśniejsza i bardziej udana komunikacja. Odbiorca interpretuje komunikat i przekłada go na przydatną informację interpretując go. Interpretacja wpływa się na podstawie doświadczenia tej osoby, ocena przydatności symboli, oczekiwania i podobieństwo znaczeń. Na to jak będzie przekazana wiadomość miedzy nadawcą i odbiorcą mają wpływ trzy rodzaje filtrów działające i zakłócające na różnych poziomach: uwagi, emocji, słowne. Filtry uwagi zalicza się takie zniekształcenia zewnętrzne jak hałas, przerywanie komunikowania się oraz inne niekorzystne warunki otoczenia. Za filtry emocji miedzy komunikującymi uznaje się: uprzedzenia, status, doświadczenie, przyjmowane złożenia, wartości i przekonania. Filtry słowne takie jak : krytykowanie, moralizowanie, rozkazywanie, groźby, rady, uspokajanie, zmiana tematu, żargon mogą spowodować, że nie będziemy odbierać informacji od osoby, która ją nadaje.Wszystkie z wymienionych filtrów wpływają na komunikacje pojawiając się w różnych kombinacjach często umykając naszej uwadze. Kiedy sami używamy tych filtrów nawykowo trudno sobie to uświadomić natomiast doskonale wyczuwamy gdy ktoś stosuje któryś z wymienionych w rozmowie z nami gdyż rodzi to bardzo nieprzyjemne odczucia presji, braku szacunku, poniżania, niechęci i oporu.

Komunikujemy się za pomocą słów (komunikacja werbalna) oraz gestów i mimiki (komunikacja niewerbalna) oraz subtelnie na poziomie energii. Warto pamiętać, że 65% informacji przekazujemy niewerbalnie, czyli przeważająca większość informacji (nasze stany emocjonalne, postawy) ludzie wyczytują z naszej mowy ciała, mimiki, kontaktu wzrokowego, gestów, zachowania, których najczęściej nie jesteśmy świadomi podczas rozmowy. Jeśli ludzie Cię nie rozumieją przyjrzyj się czy te same komunikaty przekazujesz werbalnie i niewerbalnie. Ludzie mocniej reagują na przekaz niewerbalny, emocje, gesty, zwłaszcza gdy są sprzeczne z tym co mówisz. Informacja staje się nie spójna przez co jest niewiarygodna. Jeśli Twoje słowa mają charakter pozytywny, mówią np. o sympatii, szacunku a Twoja postawa, komunikuje złość, pogardę tworzy się chaos informacyjny i problem z interpretacją. Niezmiernie ważnym elementem komunikacji jest kontakt wzrokowy. Nie na darmo mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. To jak on wygląda i czy ma miejsce daje bardzo istotne informacje o rodzaju kontaktu miedzy rozmówcami i wzajemnym nastawieniu, pokazuje jaki stopnień zainteresowania i umiejętność aktywnego słuchania posiadają rozmówcy bez których informacje nie zostaną przekazane.

Istnieją liczne przeszkody w komunikacji od oczywistych takich jak : hałas, szum, różnice językowe do ukrytych: różnice w postrzeganiu, stany emocjonalne takie jak lęk, zakłopotanie, zazdrość, nieufność oraz niezgodność w przekazywaniu sygnałów werbalnych i niewerbalnych: stany psychiczne pojawiające się zarówno po stronie nadawcy jak i odbiorcy. Emocje przesłaniają komunikacje miedzy osobami na poziomie niewerbalnym, subtelnym oraz werbalnym. Jeśli jesteśmy pod wpływem silnych emocji komunikat do nas nie dociera lub dociera bardzo zniekształcony, ponieważ silne stany emocjonalne stanowią soczewkę która skutecznie zakłóca odbiór i czyni go trudnym do zrozumienia. Rozpoznawanie tych przeszkód pozwala na zastosowanie technik radzenia sobie z barierami komunikacyjnymi i nabyć umiejętności ich praktycznego zastosowania. Na różnice w postrzeganiu składa się cały bagaż doświadczeń życiowych każdego człowieka. Różnice poglądów, uznawanych wartości, pełnionych ról powodują niekiedy zupełnie odmienne rozumienie komunikatu przez dwie osoby.

Czytając powyższy tekst można zauważyć ile czynników wpływa na komunikacje, na jej skuteczność oraz jakiej uważności i świadomości samego siebie oraz rozmówcy potrzebujemy by efektywnie przekazywać informacje. Może wydawać się to skomplikowane i nieosiągalne, jednak strategicznym czynnikiem jest OTWARTOŚĆ na drugiego człowieka i chęć zrozumienia go. Jeśli to czego chcemy to zrozumieć się z drugą osobą to znajdziemy na to sposób.

By komunikacja była jasna, zrozumiała dla obu stron niezmiernie ważna jest intencja jaką kierujemy się w rozmowie oraz nasz stosunek do współrozmówcy i emocje. Jeżeli nasza intencją jest przekonywanie kogoś, to nie zostawiamy przestrzeni dla swobodnej i obiektywnej wymiany poglądów. Ponieważ przekonywanie to założenie ( świadome bądź nie) o swojej racji i słuszności, z takim nastawieniem wywieramy (świadomą bądź nie) presje na rozmówcy i w ten sposób zamiast zachęcić zniechęcamy. Nikt nie lubi być przekonywany, zwłaszcza na siłę i z argumentami o wymowie przestrogi, które mają w jakiś sposób zastraszyć, ośmieszyć lub mające znamiona poczucia wyższości.

Naturalnym odruchem w sytuacji takiej presji jest opór, ponieważ czujemy napieranie, a nie zachęcanie. Natomiast wszystkie drzwi otwiera opowiadanie z pasją, o tym czym chcemy powiedzieć, o tym co nas przekonało, co sprawiło, że przemówiła do nas dana opinia, pogląd. Kiedy widzimy prawdziwą pasje, przekonania, doświadczenie, którymi ktoś dzieli się, opowiada jak coś go urzekło, zaskoczyło, ujęło, rozbawiło itd. budzi zaciekawienie. Widząc czyjeś szczere zaangażowanie, uczucia, wrażenia nabieramy chęci poznania, zbadania i o to chodzi :)

Zaciekawiona osoba zbada, będzie eksplorować temat dogłębnie ze szczerą intencją poznania, co daje jej niezbędną do tego OTWARTOŚĆ i nawet jeśli nie podąży potem za tym co poznała to wzbogaci swoją wiedzę i poszerzy horyzonty, weźmie z tego to, co jej najlepiej służy i pójdzie dalej :) Cudowny, fascynujący proces poznawania, wchodzenia w coś i dobierania wibrujących/kompatybilnych z nami elementów, naszym wnętrzem.

Drugi ważny elementem jest stosunek do rozmówcy. Kiedy nie możesz z kimś się zrozumieć, komunikować poprawnie zastanów się jaki stosunek masz do tej osoby w głębi siebie, w głębi serca. Jest to ogromnie ważne ponieważ, to co sadzimy, myślimy o człowieku z którym rozmawiamy przebija w tym, co do niego mówimy, nawet w wydawałoby się neutralnych czy pięknych słowach. Uświadom sobie jakie emocje budzi w nas dana osoba, sytuacja i poszukaj ich źródła. Źródłem reakcji na innych najczęściej jesteśmy my sami :) ponieważ nasze reakcje na innych są odzwierciedleniem tego jak odbieramy siebie. W innych drażni nas to co jest odbiciem jakiś cech, zachowań które sami przejawiamy, a których w sobie nie akceptujemy, nie lubimy, nie cierpimy. Jeśli sobie to uświadomimy i uzdrowimy przyczynę może to sprawić, że zobaczymy daną osobę w zupełnie innym świetle a komunikacja z nią stanie się łatwiejsza i jaśniejsza ponieważ zostanie zdjęty filtr. Tu pojawia się bardzo ważna kwestia dobrego kontaktu ze sobą, akceptacji samego siebie, zdrowego stosunku do siebie, bez którego trudno o dobrą, skuteczną i otwarta komunikacje. W każdej przestrzeni w której odmawiamy czegoś sobie, nie akceptujemy, odrzucamy będziemy też odrzucać innych co wpłynie na możliwości rozumienia.

Podstawowe zasady otwartej, skutecznej komunikacji:

- zaciekawiaj zamiast przekonywać, przestrzegać

- szanuj zamiast się wywyższać

- wsłuchuj się w to co mówią inni i staraj się zrozumieć co na prawdę mówią

- stosuj parafrazę by potwierdzić czy dobrze zrozumiałeś rozmówce

- odbieraj swoim wnętrzem a nie filtrami ego

- bądź świadom emocji swoich i rozmówcy oraz ich wpływu na skuteczność komunikacji

- zobacz ludzi i ich komunikaty PRAWDZIWYMI bez własnych filtrów


http://integracja-dda.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 30 marca 2020

Praca z lustrem - powiedź sobie Kocham Cię

Praca z lustrem - powiedź sobie Kocham Cię


Autor: Katarzyna Pawłowska


Powiedzieć sobie, że kochasz siebie wydaje się być prostym zadaniem dopóki nie stanie się przed lustrem i nie popatrzy w swoje oczy i nie wypowie tych słów. To jak patrzymy na siebie to, co wtedy widzimy, czujemy jest odzwierciedleniem tego, co myslimy i czujemy na swój temat.


Jakie przekonania, schematy myślowe zakorzeniły się w nas, naszej podświadomości podczas życia nie pozwalając kochać tej pięknej, wyjątkowej istoty jaką jesteśmy. To jak widzimy siebie doskonale pokazuje nasz wewnętrzny stan i to jaki w danym dniu mamy stosunek do siebie, jakie przekonania i myśli dominują. Rozpoczynając prace z lustrem jesteśmy wstanie poznać te wszystkie błędne poglądy o sobie i przekroczyć je. Ucząc się patrzeć na siebie z miłością inicjujemy proces pojednania ze samym sobą.

By pokochać siebie potrzebujemy akceptacji

Akceptacja siebie całego/całej ze wszystkim, ze wszystkimi emocjami, odczuciami, słowami, czynami, tego co się w nas pojawia w różnych sytuacjach w życiu. Akceptacja tego, co się zdarza oraz przyjecie, że w nas się pojawia. To właśnie przyjęcie sprawia, że otwieramy się na to co się pokazuje, dajemy temu prawo do bycia po to by nie hamować, nie ukrywać tego, zobaczyć dokładnie co przychodzi a potem zrozumieć i uzdrowić.

Daj sobie prawo do czucia tego co czujesz, przeżywania tego co przeżywasz. Przyjmuj wszystko co się pojawia dając sobie wsparcie i zapewnienie, że nie odrzucisz siebie , nie odrzucisz tego co się pokarze.

Bardzo pomocne jest w procesie akceptacji mówienie:

Ja ….(imię) całkowicie i do końca kocham szanuje i akceptuje siebie całą z tym uczuciem ….(żalu, krzywdy, strachu, złości, bezradności itp) to pomaga poczuć, że wszystkie nasze uczucia są akceptowalne i nie są tożsame z nami- przezywamy je ale nie jesteśmy nimi.

Kiedy pozwolimy ukazać się temu co w nas mamy świadomość i możliwości dokonania zmiany, kiedy spychamy to w głąb stajemy się niewolnikiem tego co ukryte nie mając pojęcia co nami kieruje i wpływa na nasze reakcje i zachowanie

Potrzebujemy też Wybaczenia

Aby zaakceptować trzeba wybaczyć sobie lub innym to, co sprawiło nam lub innym ból, co krzywdziło i raniło.

Wybaczyć nie oznacza zapomnieć a uzdrowić tak, żeby przeszłość nie wpływała na teraźniejszość. Patrzeć na siebie/kogoś i widzieć tylko siebie/kogoś aktualnego, „oczyszczonego” z przeszłości , nie filtrować przez to co było – czyli tak na prawdę dopiero teraz w tym procesie wybaczenia zobaczyć siebie/kogoś prawdziwego.

Wybaczenie sprawia, że potrafimy przywołać i cieszyć się dobrymi wspomnieniami, potrafimy docenić i czerpać z dobrego, które się wydarzyło. Jednocześnie sprawia, ze zaakceptowane złe wspomnienia nie bolą, nie ranią bo nie ma już winy, ofiary i kata jest zrozumienie. Wybaczenie i akceptacja sprawia, że możemy zacząć żyć w tu i teraz ponieważ uzdrowiona przeszłość zostawiamy za sobą i przestaje ona kształtować teraźniejszość.

Stań przed lustrem i popatrz na siebie uważnie ale nie nachalnie i powtarzaj : kocham cię, kocham cię Zosiu, Wojtku. Zwróć się do siebie zdrobnieniem, ulubionym pseudonimem czy imieniem jakie lubisz najbardziej, jakie czujesz najlepiej. Patrz sobie prosto w oczy i powtarzaj kocham siebie

Jeśli poczujesz potrzebę pogłaskaj się po policzku, muśnij włosy, obejmij ramionami, połóż ręce na sercu prawą na lewej powtarzaj, że: całkowicie i do końca kochasz, szanujesz i akceptujesz całego siebie, Masz wszystko czego potrzebujesz by …(pokochać siebie, zrozumieć siebie, zaakceptować siebie)

Rób wszystko co poczujesz, że może ci pomóc, uśmiechaj się do siebie życzliwie w tym procesie, czasem nawet przez łzy.

Zanim dotrzemy do momentu od którego będziemy ze spokojem i miłością patrzeć na siebie a nasza miłość własna będzie zdrowa i stabilna podczas pracy z lustrem pojawią będą pojawiać się różne emocje i stany.

Możesz odczuwać złość, niechęć, smutek, żal, samotność i odtrącenie, długie fazy płaczu, poczucia krzywdy itd będą pojawiać się po kolei albo na zmianę . Jednak bądź spokojny to wszystko co się pojawia jest naturalną częścią procesu, to wyłaniające się emocje, wzorce z podświadomości, które się uwalniają. Pamiętaj, że nie jesteś tymi emocjami, że Ty prawdziwy jesteś tam pod spodem pod nimi, spragniony Miłości i akceptacji od samego siebie. To zasłona, fasada, która się rozpuszcza i minie z czasem, rozpuści się jak każda iluzja i ucichnie. Kiedy już przestaniesz się rozżalać, złościć na siebie i cały świat, utulisz niekochane dziecko w Sobie, zobaczysz i poczujesz siebie i to jak bardzo się kochasz. Zrozumiesz, że nie ma na świecie osoby bardziej spragnionej Twojej Miłości niż Ty sami i, że możesz sobie to dać

Potrzebujemy Miłości bezwarunkowej

Miłość bezwarunkowa do siebie – bez warunkowa oznacza bez względu na wszystko.

Nie ma żadnych warunków, które muszę spełnić by obdarzyć siebie miłością lub by ktoś mnie nią obdarzył . Nie musisz być „jakiś” by być kochany bądź po prostu sobą.

Świadomość tego, że jesteśmy kochani i że kochamy siebie daje nam bazę, stabilność i wsparcie którego potrzebujemy na drodze rozwoju. Potrzebujemy jej od pierwszej chwili istnienia, od narodzin jednak bardzo często Miłość rodziców, bliskich jest warunkowa, doświadczamy krytyki zamiast afirmacji naszego istnienia, stawiane są nam wymagania, które musimy spełniać żeby zasłużyć na Miłość. Teraz jesteś najprawdopodobniej pierwszą osobą, która pokocha Cię bezwarunkowo. Dlaczego nie obdarować siebie taką miłością ?

Otwartość, przyjmowanie, życzliwość, docenianie- daj to sobie hojnie i szczodrze.

Jesteś wystarczający taki jaki jesteś we wszystkim a miłość po prostu jest : czysta, ciepła, prosto z serca i szczera.

Kiedyś miałam takie doświadczenie, leżałam zmęczona zmaganiami z samą sobą, przepracowywaniem trudnego tematu, był późny wieczór. Poczułam, że potrzebuje Miłości, nie oczyszczania Miłością, uzdrawiania ale po prostu obcowania z Miłością dla samej Miłości.

Chciała ją poczuć, doświadczyć, „potrenować” by coraz bardziej być z Nią kompatybilną na wszystkich poziomach. Powiedziałam do siebie Kocham Cie Kasiu i ciebie kocham duszo, całą ze wszystkim taką jaka jesteś w każdej chwili. Cokolwiek nie odkryje, nie dowiem się, nie świadomie o sobie to zawsze, niezmiennie będę kochać siebie, swoją duszę.

Z tej wielkiej Miłości do siebie, swojego istnienia teraz otwieram się na Miłość, pozwalam sobie jej doświadczyć, całą sobą, na wszystkich poziomach, każdą komórka, cząsteczka, ciałem, czakramem. Przecież „zasługuje” by doświadczać czystej Miłości od niej przecież pochodzę.

Wtedy doświadczyłam niesamowitego przepływu energii Miłości, czułam jej przyjemną obecność nie tylko sercem a całą sobą. Przytulałam moją duszę a Miłość nas zalała czystym świetlistym strumieniem i za każdym razem gdy wyznawałam miłość sobie/duszy jeszcze jaśniej, mocniej czyściej czułam krążącą we mnie jej energie, która delikatnie mnie przepełniała i otaczała.

Łzy radości i wdzięczności płynęły mi po policzkach , za te doznania mogłam być wdzięczna Miłości i tylko jednej osobie – sobie samej . To ja dziś właśnie postanowiłam porzucić bariery, którymi ograniczałam doświadczanie Miłości. Nikt mi jej nie zabierał to ja sobie /swojej duszy sama zabrałam decydując, że nie wolno, nie można , nie zasługuje, nie powinnam (i inne różności) doświadczać pełni Miłości. Kocham Cie Kasiu, kocham cię duszo i pozwalam doświadczać Miłości.

A kiedy otwieramy się na doświadczenie Miłości, pozwalamy jej nas przepełnić i uwewnętrznić może ona płynąc od nas do wszystkich, których kochamy oraz wracać do nas od tych wszystkich którzy kochają nas. Możemy wtedy doświadczyć cudownego przepływu Miłości, która ma początek w każdym z nas, w naszej pierwotnej naturze i jesteśmy zdolni obdarzać się nią na wzajem na różne sposoby każdego dnia.


http://integracja-dda.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Otwartość na zmiany a brak stabilności

Otwartość na zmiany a brak stabilności


Autor: Katarzyna Pawłowska


Na swojej drodze, którą podążamy przez życie ważne jest odróżniać otwartość na zmiany od braku stałości, stabilności wewnętrznej. Jedno jest uważną gotowością by zmieniać, gdy zmianę uznamy za korzystną, ważną dla nas, naszego rozwoju, jakości życia.


Na swojej drodze, którą podążamy przez życie ważne jest odróżniać otwartość na zmiany od braku stałości, stabilności wewnętrznej. Jedno jest uważną gotowością by zmieniać, gdy zmianę uznamy za korzystną, ważną dla nas, naszego rozwoju, jakości życia, drugie jest pędem, ucieczką od rzeczywistości od tego co nas boli, czego nie możemy zaakceptować w sobie, w otoczeniu, w życiu, w materii – to ucieczka przed samym sobą. Zmiany to coś naturalnego – są częścią życia i tego świata, który przecież ciągle płynie. Jednak zmiany nie mogą być celem samym w sobie, bo wtedy przeczy to sensowi zmian. Zmiana ma swój cel, ma czemuś służyć lecz to nie my służymy zmianie. W raz z przemierzaniem drogi życia weryfikujemy swoje poglądy na różne tematy, sytuacje mogą zmienić nasz sposób postrzegania, naszą świadomość i wiedzę. Nasze przeżycia, doświadczenia kreują nas, kształtują i pozwalają się rozwijać. To my powinniśmy decydować w jakim kierunku się rozwijamy, jakich próbujemy rozwiązań i jakie podejmujemy decyzje. Mamy prawo do błędów, obierania trudnych dróg w naszej życiowej wędrówce. To naturalne w procesie życia i rozwoju zmieniać ścieżki jak również naturalne jest trzymać się drogi która wybieramy i czujemy jako korzystną dla nas.

W poszukiwaniach możemy korzystać z wielu inspiracji jakie do nas przychodzą w różny sposób: przez osoby, sytuacje, słowa, teksty, filmy, książki, itd – jednak najważniejszym drogowskazem w wybieraniu z tego co do nas przychodzi w formie idei, fragmentów myśli, działań tych, które są zgodne z nami i naszym wnętrzem jest nasze serce i zaufanie do siebie samego. Niezbędna jest świadomość, że mamy oparcie w sobie, naszym rdzeniu/wnętrzu, ponieważ to ono nam pozwoli podjąć działanie, kroki lub ich zaniechać gdy poczujemy, że jest to potrzebne i właściwe. Podążanie za głosem swojego serca, wnętrza jest bardzo korzystne. Jeśli wybór, którego dokonamy, ostatecznie okaże się tylko przejściowy albo etapowy w drodze do zrozumienia innego tematu lub niekorzystny nie będziemy nikogo obarczać odpowiedzialnością tylko świadomi odpowiedzialności za siebie weźmiemy sprawy w swoje ręce i poszukamy rozwiązania z miłością przyjmując siebie, swoje uczucia i doświadczenia z tym związane. Największą krzywdę robimy działając wbrew sobie, swojej naturze, swojemu wnętrzu gdy usiłujemy przyjąć jakieś idee, myśli, działania za swoje i w tym celu wyrzekamy się części siebie, która z nimi się nie zgadza.

W efekcie trudnych, bolesnych i jednocześnie pięknych i pouczających doświadczeń w moim życiu nauczyłam się cenić samodzielność i odrębność, zachowując dotychczasowe zamiłowanie do kontaktów i relacji z ludźmi. Te doświadczenia zmusiły mnie niejako do objęcia własnej drogi albo jej poszukiwania, uchwycenia, stawiania pierwszych kroków. Nauczyły mnie docenienia swoich energii, indywidualności wibracji i rdzenia. Nauczyły, że nie można iść czyjąś ścieżką, jakkolwiek wydawałaby się piękna i wartościowa dlatego, że to nie jest MOJA Ścieżka i nie jest kompatybilna ze mną, moimi wibracjami – ja jak każdy potrzebuję mojej własnej drogi. Nauczyłam się, że nie należy brać cudzych energii i mimo ich ogromnej wartości i nie można ich przeceniać ponad swoje energie, ponieważ wtedy zawierzamy komuś swoje życie, składamy je w cudzych rękach oddając mu swoją wole.

Można i należy inspirować się czyimiś energiami, drogą ale iść trzeba swoją – nie ma innej rady - każdy to potrafi, każdy ma na to siły i moc, do tego jesteśmy stworzeni. Tylko nasza droga niesie nasze stopy i nie tworzy dysonansu z nami, naszym wnętrzem. Kiedy w życiu kierujemy się sercem w odpowiedzi przychodzi do nas jasna czysta pewność nie euforia i fajerwerki, które są stanem skrajnym i krótkotrwałym spowodowanym mocnym pobudzeniem i nie pochodzą z poruszenia serca. Kierując się sercem wyzwalamy się ze złych myśli, energii, ze złych przekonań o sobie, z wibracji które ciągną w dół. Otwierając na Miłość uczymy kochać każdy kawałeczek siebie, przyjmując go i akceptując włącznie z tym czego nie lubimy w sobie, czego nie pochwalmy, czego się wstydzimy. Stawiając własne kroki po swojej ścieżce, tańcząc swój taniec życia zaczynamy kierować się mądrą wrażliwością i Miłością, nie wybijamy już innych z ich rytmu, harmonijnie łącząc swoje kroki z Ich krokami.


http://integracja-dda.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.